Wczoraj zaszalałam z Ab.Ripperem i dziś mam małe zakwasy. (Pierwszy raz, choć ćwiczę już jakiś czas. No dobra, była mała przerwa ;). Gdy się śmieję bolą mnie mięśnie brzucha. A akurat dzisiaj, podczas cowieczornego rytuału czytania razem z dziewczynami zafundowałyśmy sobie niemałą porcję "chichów". Mamy taką zabawę (ulubioną!) w zamianę słów. Zmieniamy po prostu treść dobrze znanych wierszyków, opowiadań, co tam aktualnie "przerabiamy" i myk polega na tym, żeby zamiana była jak najśmieszniejsza. Dziewczyny muszą tylko wychwycić "błędy", z czym oczywiście nie mają najmniejszego problemu. Zabawa ta po pierwsze sprawdza znajomość tekstu, a po drugie i co ważniejsze można przy niej boki zrywać :D. I tak też było dzisiaj. Starsza w pewnym momencie chichocząc stwierdziła :"Mama, rozchichałaś mnie i mnie teraz brzuch boli". Właśnie jest taki mały minusik tej zabawy - otóż rozbudza ona delikwenta i trudniej mu usnąć ale czasami po prostu nie mogę się oprzeć ... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz