30 marca 2015

Na dobry tydzień # 2


- Jasiu, dlaczego śpisz podczas lekcji?
- Wcale nie śpię, proszę pani.
- W takim razie powtórz moje ostatnie pytanie.
- "Jasiu, dlaczego śpisz podczas lekcji?"


Lekcja w szkole jaskiniowców.
Nauczycielka wykuwa na kamiennej tablicy: 2+2=?
i do odpowiedzi wzywa Jasia.
Ten nie wie, co powiedzieć.
Nagle słychać huk i w powietrze wzbijają się tumany kurzu. Nauczycielka pyta surowo:
-Dzieci! Kto rzucił ściągę?!


- Szeregowy, czy coś was boli?
- Tak, ucho środkowe, panie sierżancie.
- Bzdury gadacie! Ucho jest lewe albo prawe.


Obcokrajowiec idzie po zakupy do osiedlowego sklepu spożywczego:
- Dzyń dobly, ci jest mąka?
-Nie ma mąka - głośno i wyraźnie odpowiada sprzedawczyni.
Obcokrajowiec wpatruje się w ekspedientkę i kiedy ta już chce mu zacząć tłumaczyć na migi, pyta niepewnie:
- A ciemu pani uziwa mianownika zamiast dopełniacia ... ?

;))


29 marca 2015

Niedzielny kadr

A nawet dwa.





Leniwa niedziela i nasze kolejne nieidealne śniadanie.
Na słodko.
Tak słodko że aż teraz mdli ;)
I niedzielna nuta zasłyszana dziś w Trójce - Magdalena Navarrete i Piotr Steczek.
Jej głos błogo uspokaja. Jego aranżacje zachwycają.
Dobrze się przy tym krząta po kuchni :) Gdy nikt nie patrzy można nawet troszkę popląsać przy zlewie ... ;)
TUTAJ  zwięźle i interesująco na temat ich projektu.







Przyjemnej niedzieli
:)


26 marca 2015

Pierwszy kryzys

W tym tygodniu młodszą córkę państwa Górkowych dopadł pierwszy szkolny kryzys.
Dnia pewnego tuż po powrocie ze szkoły bąknęła pod nosem tym swoim niewyraźnym "ż/sz": "Jusz nie lubię tej szkoły!", po czym rzuciła w kąt plecak i tyle ją widziano.
W tym dniu nie odwiedziła swej matki w pracy. Nie usłyszano też jak to było dotąd w jej zwyczaju wesoło rzuconej propozycji: "Odróbmy jusz te lekcje, bo chcę jusz mieć je z głowy." .
W międzyczasie doszły matkę słuchy (kontrwywiad w osobie starszej siostry) iż na pięterku w domu na górce dochodzi do jawnych aktów dewastacji.
Jak się później okazało, złośliwie pokreślono kredkami (w myśl "jak najpaskudniej"!!!) całą pracę domową zadaną tegoż dnia.

(Górkowa matka niestety nie zdążyła dokonać stosownej fotorelacji - nim dotarła do niej owa stosowność, praca domowa zawędrowała do szkoły i tam też już została. Ale niech no tylko matka uda się na wywiadówkę! Tedy uwieczni to i owo, w przepastny klasowy segregator dziecka swego nie omieszka zaglądnąć. Nie wie jeszcze tylko jak wytłumaczy zapewne wielce zdziwionej nauczycielce w jakim celu ta dokumentacja. Niemniej jednak zamierza się w późniejszym terminie umieścić tu stosowny załącznik.)

Późno wieczorny (gdy już emocje opadły) rodzicielski wywiad przyniósł marny skutek. Widać było że dziecko coś skrywa ... Ponoć powodem tegoż napiętrzenia się emocji miały być prace domowe ("Pani za dużo zadaje."- stwierdziło rzeczowo dziecko). Jednak żadnych zwyżek w temacie prac domowych matka ani nikt inny nie odnotował. Natomiast między wierszami wyczytano zgoła inne powody ...
Matka Sokole Oko ma swoje przypuszczenia.
Myśli iż powodem całego zamieszania jest nie tyle gorszy dzień czy zwyczajne wiosenne przesilenie ...
Matka wyczuwa pierwszy szkolny stres. Prawdziwy. Strach przed porażką?* A może przed byciem gorszym ... ? Zbyt wygórowane ambicje? 
Kontrwywiadowcze penetracje w toku. Przeszkoleni szpiedzy czuwają.
Coś nie gra za dobrze w tej orkiestrze ... Coś tu ewidentnie zgrzyta. Da się słyszeć fałszywa nuta.
Sprawę trzeba pilnie wyjaśnić. 
Oczekuje się powrotu do normalności.
Takiej oto (jak "z obrazka" ^^) normalności ...




*Zadano bowiem w szkole pierwszy wiersz na pamięć. Toż to wydarzenie tygodnia! Poruszenie dla całej Górkowej rodziny (!) - nieśmiałe dziecko bowiem jeszcze nigdy do tej pory nie deklamowało przed szerszym gronem żadnej(!), choćby najkrótszej (!) frazy. Przez całe przedszkole wykręcało się od tego płaczem połączonym z dreszczem na całym wątłym ciałku. Za którymś razem więc odpuszczono sobie dalsze pertraktacje.
Jednak problem ten, aż do teraz, spędzał sen z powiek Górkowej matce.
Zważ szanowny czytelniku na celowe użycie słów "do teraz" ... Bowiem - ta dam! - pierwsze koty za płoty! Strach pokonany. PIĄTECZKA za poniższy wiersz stoi jak wół od dzisiejszego piątku w dzienniku, a dziecko pęka z dumy, wręcz dostało skrzydeł^^



Zofia Lorek
Marzec

Idzie marzec łąkami,
budzi śpiące krokusy.
Przebiśniegi pod lasem
czasem śniegiem oprószy.

Kotki wierzby płaczącej
wieczorami kołysze.
Patrzy z nimi na gwiazdy
i wsłuchuje się w ciszę.


Wierszyk ten chyba już na zawsze pozostanie w pamięci Górkowej matki.
Należy ufać, że będzie to dla Górkowej córy wiersz przełomowy.


25 marca 2015

Codzienność #3

Odkąd młodszą z górkowych córek dotknęło szkolne jarzmo przymusu, ta raczej unika książek.
Sięga po nie sporadycznie. Zazwyczaj po to by przypodobać się matce. Najczęściej późną wieczorową porą. Zmierza wtedy w kierunku przepastnego regału i dobywa z niego adekwatną do chwili lekturę. Wracając, niby mimochodem spogląda w kierunku rodzicielki sprawdzając czy ta aby na pewno odnotowała ten jakże(!) ją radujący fakt, po czym zasiada wygodnie z lekturą w swej ulubionej pantalowatej piżamce* i ... CZYTA.
O tak, właśnie ;)







Szkolnych czytanek nienawidzi.
S
Zczytuje natomiast wszystko co tylko nawinie się "na oko", ot, przypadkiem i niezobowiązująco zaciekawi ... Więc i znaki drogowe (w podróży), i plakaty reklamowe, etykiety kosmetyków (w kąpieli) i artykułów spożywczych (w trakcie posiłków), wszelkie dotąd nierozszyfrowane napisy na swoich/cudzych ubraniach, matki prywatne notatki, stare zeszyty siostry, to co łaskawie zaserwuje telewizor/komputer, itd.
 I przy tym (co rzadkie jest niebywale przy wprost chorobliwej nieśmiałości jednostki) lubi pochwalić się tym co uda się jej rozszyfrować.
Nie raz, nie dwa wyrwał z zamyślenia górkową matkę dziecka dźwięczny głosik rzucający w powietrze wyrwane z kontekstu właśnie wyczytane skądś słowo czy zdanie.
 Jednak ze wszystkich dotychczasowych - najulubieńszym sposobem ćwiczenia bywa że niestety nudnej (wedle jej oceny) sztuki czytania jest ...




Nie naciska się. Nie przymusza. Liczy się na samoistne (dobrym przykładem i zapatrzeniem) wskóranie tego, co tak bardzo chciano by wskórać.

A dziecko czyta pięknie.
 Potrafi(!). W domu na górce wciąż nie dowierza się i zastanawia się kiedy to się stało???
Z tygodnia na tydzień coraz płynniej.
Z intonacją. Bo tu przecinek, tam wykrzyknik, a jeszcze przecież najpiękniej znak zapytania odczytany ^^
I tak mało w tym matki pomocy.
Starsza córka była nieporównywalnie bardziej dopilnowanym dzieckiem ...
Był więc strach, obawa o pomyślność "przedsięwzięcia" ...
Jednak wbrew obawom górkowej matki dziecko rzucone na głęboką wodę wcale nie tonie, a tylko płynie kraulem w stronę wakacji.
A przecież jeszcze nie tak dawno litery były dla dziecka kompletnie nieczytelne, wykaligrafowane przezeń E wyglądało jak 3, 2+2 wcale nie sumowało się w 4 ... , a jeszcze chwilę wcześniej był przedszkolny worek z papciami i na ustach radosna pieśń "całuski, całuski dla was mamy" ... i  w rodzicielskich oczach łzy wzruszenia.
Bo czas ten zasuwa jak szalony.
O czym miała niedługo  przekonać się jeszcze dobitniej górkowa matka ...
Która to uprzednio otarwszy z policzka swe wzruszenie, jęła zastanawiać się nad istotą przemijania.
I wciąż się zastanawia ...
Nie wie bowiem: cieszyć się czy płakać?

Górkowa matka dopatrzyła się na swym licu pierwszych oznak starości.
Zawiało grozą przed jak zwykle zachlapanym lustrem w łazience na górce.
 Górkowa matka teraz tylko w głowę zachodzi dlaczegóż to proces starzenia się rozpoczął się akurat od poziomych bruzd na czole ...?


Ku pamięci.


*widoczna na zdjęciu większa wersja śpiochów, absolutny Nr1 ostatnich tygodni

23 marca 2015

Na dobry tydzień ;)


Mały mól pierwszy raz samodzielnie wyleciał z szafy, zrobił rundkę po pokoju i wrócił na płaszczyk.
 - Jak poszło? - pyta stary mól.
- Chyba dobrze ... - odpowiada maluch -
- wszyscy klaskali.


- Grzesiu, umyj ręce przed wyjściem do szkoły!
- Po co? Przecież nie będę się zgłaszać do odpowiedzi!


Na lekcji.
- Jasiu, powiedz nam jak wygląda kaczka.
- Kaczka wygląda oczami.
 


Nauczycielka do Jasia :
- Gdzie podpisano Traktat Wersalski ?
- Na dole strony, pod tekstem.


- Jasiu gdzie leży Australia ? - pyta nauczycielka.
- Tam gdzie zawsze, proszę pani.


Z ziemi wystaje dżdżownica, a tuż obok - druga.
- Dzień  dobry!
- No co ty ?
Własnego ogona nie poznajesz ?



Wchodzi kurczak do łazienki a tam ...
wszystkie kurki zakręcone!


:)))))))))

Źródło "Świerszczyk"*



* Wielbione przez nas już od wielu, wielu lat czasopismo ^^ A uwielbienie owe przechodzi w Górkowej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Do dnia dzisiejszego nie wybaczono seniorce rodu haniebnego czynu jakiego dokonała u schyłku ubiegłego tysiąclecia ... Czystek poczynionych na stryszku w domu na górce, konkretnie - spalenia zabytkowej kolekcji "Świerszczyka", całego piętrzącego się stosu, własności rodzonych córek!


16 marca 2015

Kochać ♥





 Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem,
 lecz patrzeć razem w tym samym kierunku.

 /Antoine de Saint-Exupery/

♥♥♥

14 marca 2015

Smakuje, pani Aneto.




"Joanna zgodziła się na ten film głównie dla syna. Wiem, że pisała do niego listy. (...) A ja będę szczęśliwa, gdy po obejrzeniu mojego filmu kawa będzie smakowała jak nigdy dotąd."

 Aneta Kopacz o swoim filmie "Joanna"
/"Wysokie Obcasy" nr 11/2015/

TUTAJ możecie przeczytać cały artykuł


6 marca 2015

6 marca

Dokładnie 7 lat temu, w pewnym szpitalu w Większym Mieście, Górkowa matka powiła we wcale niemałych bólach swe młodsze dziecię.
I od tego dnia jej życie miało już nigdy nie wyglądać tak samo ...









C.d. powyższej notki nastąpi.
Najpewniej nie prędko.
(Aktualizacja: bardzo nie prędko. Wena wyparowała. Czasu brak. Pilnie poszukuje się obu.)
O konieczną cierpliwość uprasza się.
;)

5 marca 2015

Zarazy ciąg dalszy

Aktualizacja.
Zgodnie z przepowiednią czołowej lekarki z Mniejszego Miasta oraz z  nieomylnym przeczuciem górkowej matki, starsza córka nie wróciła po feriach do szkoły. Zalega w domowych pieleszach churchlając jakby płuca chciała wypluć. To ten sam rodzaj kaszlu, którym zanosiła się górkowa siostra cioteczna na dzień po swoim przybyciu na górkę. Ten sam, nie inny. Został zapodany.
Bardzo możliwe iż trzeba będzie udać się ponownie do doktórki G.
Czego pomimo całej tęsknoty do antycznych wnętrz doktórkowego domostwa, górkowa matka wolałaby uniknąć. (Czuje przez skórę, że mogłoby się skończyć na kolejnym antybiotyku.)
Więc na górce faszeruje się dalej syropami wszelkiej maści, domowe specyfiki zażywa i końca suchego kaszlu niecierpliwie wypatruje. Widać nikłą poprawę.
Młodsze dziec państwa górkowych jako że nieskalane było antybiotykiem żadnym (to tu właśnie górkowa matka dopatruje się przyczyny, a raczej braku skutków), a przez to odporność jego jest większa, po chwilowym kryzysie (tuż po słynnym kuzynki prątkowaniu) szybko otrzepało się z wirusa przeziębienia i żwawym krokiem udało się do przybytku edukacji. 
Oznak choroby brak. Hartuje się intensywnie zatem. Zażywa popołudniowych kąpieli słonecznych pędząc ulicami Mniejszego Miasta na swym rowerku niczym struś pędziwiatr. A za nią jej matka z wywalonym jęzorem, z włosem rozwianym, z kijem  dzierżonym w dłoni ...
Nauki jazdy na rowerze ciąg dalszy.
Niniejszym sezon rowerowy uważa się za rozpoczęty.
Mniejsze Miasto budzi się do życia - rozpościera przed spacerowiczami przednie popołudniowe widoki ... , gdy słońce chyli się ku ziemi i złotym blaskiem ślizga się po kościelnej wieży ^^
Jak dobrze wyrwać się z macek choroby i poczuć na nowo powiew rześkiego powietrza ... Jak dobrze, ach!