W tym tygodniu młodszą córkę państwa Górkowych dopadł pierwszy szkolny kryzys.
Dnia pewnego tuż po powrocie ze szkoły bąknęła pod nosem tym swoim niewyraźnym "ż/sz": "Jusz nie lubię tej szkoły!", po czym rzuciła w kąt plecak i tyle ją widziano.
W tym dniu nie odwiedziła swej matki w pracy. Nie usłyszano też jak to było dotąd w jej zwyczaju wesoło rzuconej propozycji: "Odróbmy jusz te lekcje, bo chcę jusz mieć je z głowy." .
W międzyczasie doszły matkę słuchy (kontrwywiad w osobie starszej siostry) iż na pięterku w domu na górce dochodzi do jawnych aktów dewastacji.
Jak się później okazało, złośliwie pokreślono kredkami (w myśl "jak najpaskudniej"!!!) całą pracę domową zadaną tegoż dnia.
(Górkowa matka niestety nie zdążyła dokonać stosownej fotorelacji - nim dotarła do niej owa stosowność, praca domowa zawędrowała do szkoły i tam też już została. Ale niech no tylko matka uda się na wywiadówkę! Tedy uwieczni to i owo, w przepastny klasowy segregator dziecka swego nie omieszka zaglądnąć. Nie wie jeszcze tylko jak wytłumaczy zapewne wielce zdziwionej nauczycielce w jakim celu ta dokumentacja. Niemniej jednak zamierza się w późniejszym terminie umieścić tu stosowny załącznik.)
(Górkowa matka niestety nie zdążyła dokonać stosownej fotorelacji - nim dotarła do niej owa stosowność, praca domowa zawędrowała do szkoły i tam też już została. Ale niech no tylko matka uda się na wywiadówkę! Tedy uwieczni to i owo, w przepastny klasowy segregator dziecka swego nie omieszka zaglądnąć. Nie wie jeszcze tylko jak wytłumaczy zapewne wielce zdziwionej nauczycielce w jakim celu ta dokumentacja. Niemniej jednak zamierza się w późniejszym terminie umieścić tu stosowny załącznik.)
Późno wieczorny (gdy już emocje opadły) rodzicielski wywiad przyniósł marny skutek. Widać było że dziecko coś skrywa ... Ponoć powodem tegoż napiętrzenia się emocji miały być prace domowe ("Pani za dużo zadaje."- stwierdziło rzeczowo dziecko). Jednak żadnych zwyżek w temacie prac domowych matka ani nikt inny nie odnotował. Natomiast między wierszami wyczytano zgoła inne powody ...
Matka Sokole Oko ma swoje przypuszczenia.
Myśli iż powodem całego zamieszania jest nie tyle gorszy dzień czy zwyczajne wiosenne przesilenie ...
Matka wyczuwa pierwszy szkolny stres. Prawdziwy. Strach przed porażką?* A może przed byciem gorszym ... ? Zbyt wygórowane ambicje?
Kontrwywiadowcze penetracje w toku. Przeszkoleni szpiedzy czuwają.
Coś nie gra za dobrze w tej orkiestrze ... Coś tu ewidentnie zgrzyta. Da się słyszeć fałszywa nuta.
Sprawę trzeba pilnie wyjaśnić.
Oczekuje się powrotu do normalności.
Takiej oto (jak "z obrazka" ^^) normalności ...
*Zadano bowiem w szkole pierwszy wiersz na pamięć. Toż to wydarzenie tygodnia! Poruszenie dla całej Górkowej rodziny (!) - nieśmiałe dziecko bowiem jeszcze nigdy do tej pory nie deklamowało przed szerszym gronem żadnej(!), choćby najkrótszej (!) frazy. Przez całe przedszkole wykręcało się od tego płaczem połączonym z dreszczem na całym wątłym ciałku. Za którymś razem więc odpuszczono sobie dalsze pertraktacje.
Jednak problem ten, aż do teraz, spędzał sen z powiek Górkowej matce.
Zważ szanowny czytelniku na celowe użycie słów "do teraz" ... Bowiem - ta dam! - pierwsze koty za płoty! Strach pokonany. PIĄTECZKA za poniższy wiersz stoi jak wół od dzisiejszego piątku w dzienniku, a dziecko pęka z dumy, wręcz dostało skrzydeł^^
Zofia Lorek
Marzec
Idzie marzec łąkami,
budzi śpiące krokusy.
Przebiśniegi pod lasem
czasem śniegiem oprószy.
Kotki wierzby płaczącej
wieczorami kołysze.
Patrzy z nimi na gwiazdy
i wsłuchuje się w ciszę.
Wierszyk ten chyba już na zawsze pozostanie w pamięci Górkowej matki.
Należy ufać, że będzie to dla Górkowej córy wiersz przełomowy.
Należy ufać, że będzie to dla Górkowej córy wiersz przełomowy.
Duży przechodzi kryzys jak do szkoły iść nie może ;)
OdpowiedzUsuńU Młodszej podobnie.
UsuńKryzys na szczęście był równie intensywny, co krótki :)