Nasz kwiecień to śpiew ptaków, pąki na drzewach i kolory rozgaszczające się dookoła. Kwiecień to promienie słońca i ich widoczne ślady pod postacią brązowych
plamek na policzkach i nosie :) To słońce błądzące po ścianach i
podłogach naszej oazy spokoju. To krótki rękaw i zbyt ciepła bluza omotana wokół bioder. To smak croissanta i porannej niedzielnej kawy.
To prośba o pieska i króliczka ... Zlituj się Panie ;) To pożerane w ogromnych ilościach lody. To wybrudzone kredą dłonie. To huśtanie się "aż do nieba!" na huśtawce i niezmordowane atakowanie zjeżdżalni - góra i dół, góra i dół :)) A źródłem największej radości niekonwencjonalne z niej korzystanie, czyli wdrapywanie się na nią pod prąd ;) To przywitanie się z piaskownicą, na którą nigdy nie jest się zbyt dużym ;) To zbieranie polnych kwiatków i suszenie ich pomiędzy kartkami aktualnie czytanej książki.
To drobne przekąski zjadane na świeżym powietrzu i frajda jaka z tego wynika :D To nasza radość z każdego dnia wypełnionego słońcem.
To pranie schnące na balkonie. I zatrzymany w nim zapach wiatru ^^ To pierwszy domowy chleb w moim wykonaniu. To roznoszący się po domu zapach ciasta z Watykanu, który wbrew "łańcuszkowym" zasadom i ku swojej ogromnej radości upiekłam parokrotnie (tak często, aż znudził się wszystkim dookoła i nie było już komu rozdawać zaczynu ;) . To leniwa domowa krzątanina.
To częstsze niż zwykle błogie lenistwo z książką w ręku - ciągłe chwile z książką tu i tam.
Kwiecień to buszowanie w na nowo odkrytym szmateksie. I kilka upolowanych w nim perełek. I ulubiona biżuteria, rejestrująca każdy, nawet najdelikatniejszy ruch ręki swym przyjemnym pobrzękiwaniem. To wyciągnięte z szafy baleriny i optymistyczne żółte szpilki. To wiosenny płaszczyk i lekkie jak mgiełka apaszki delikatnie otulające szyję. Kwiecień to schowane w czeluściach szafy zimowe kurtki, czapki, szaliki ... Uff!
Kwiecień to kolory na talerzu. To słodkości zjadane w miłym towarzystwie. I miłe prezenty, którym wbrew wcześniejszym zapewnieniom nie pozwoliłam czekać na "nadchodzące" i już zdobią nasze domostwo. I cieszą oko nieustannie. Sprawiają, że milej (i ciut niecierpliwiej) czeka się na zmiany :)
Kwiecień to wreszcie kilka przemiłych rozmów telefonicznych, które otworzyły mi oczy i pokazały z goła inny obraz rzeczywistości.
Kwiecień. Minął równie szybko jak każdy poprzedzający go miesiąc. Przed nami niezwykle emocjonujący i jakże istotny maj :)
To prośba o pieska i króliczka ... Zlituj się Panie ;) To pożerane w ogromnych ilościach lody. To wybrudzone kredą dłonie. To huśtanie się "aż do nieba!" na huśtawce i niezmordowane atakowanie zjeżdżalni - góra i dół, góra i dół :)) A źródłem największej radości niekonwencjonalne z niej korzystanie, czyli wdrapywanie się na nią pod prąd ;) To przywitanie się z piaskownicą, na którą nigdy nie jest się zbyt dużym ;) To zbieranie polnych kwiatków i suszenie ich pomiędzy kartkami aktualnie czytanej książki.
To drobne przekąski zjadane na świeżym powietrzu i frajda jaka z tego wynika :D To nasza radość z każdego dnia wypełnionego słońcem.
To pranie schnące na balkonie. I zatrzymany w nim zapach wiatru ^^ To pierwszy domowy chleb w moim wykonaniu. To roznoszący się po domu zapach ciasta z Watykanu, który wbrew "łańcuszkowym" zasadom i ku swojej ogromnej radości upiekłam parokrotnie (tak często, aż znudził się wszystkim dookoła i nie było już komu rozdawać zaczynu ;) . To leniwa domowa krzątanina.
To częstsze niż zwykle błogie lenistwo z książką w ręku - ciągłe chwile z książką tu i tam.
Kwiecień to buszowanie w na nowo odkrytym szmateksie. I kilka upolowanych w nim perełek. I ulubiona biżuteria, rejestrująca każdy, nawet najdelikatniejszy ruch ręki swym przyjemnym pobrzękiwaniem. To wyciągnięte z szafy baleriny i optymistyczne żółte szpilki. To wiosenny płaszczyk i lekkie jak mgiełka apaszki delikatnie otulające szyję. Kwiecień to schowane w czeluściach szafy zimowe kurtki, czapki, szaliki ... Uff!
Kwiecień to kolory na talerzu. To słodkości zjadane w miłym towarzystwie. I miłe prezenty, którym wbrew wcześniejszym zapewnieniom nie pozwoliłam czekać na "nadchodzące" i już zdobią nasze domostwo. I cieszą oko nieustannie. Sprawiają, że milej (i ciut niecierpliwiej) czeka się na zmiany :)
Kwiecień to wreszcie kilka przemiłych rozmów telefonicznych, które otworzyły mi oczy i pokazały z goła inny obraz rzeczywistości.
Kwiecień. Minął równie szybko jak każdy poprzedzający go miesiąc. Przed nami niezwykle emocjonujący i jakże istotny maj :)