"Gdy się ktoś zaczyta, zawsze albo się czegoś nauczy, albo zapomni o tym, co mu dolega, albo zaśnie - w każdym razie wygra ... "
-Henryk Sienkiewicz-
Nasza przeprowadzka ma tak naprawdę bardzo mało plusów. Jednak jest wśród nich kilka znaczących, takich, które potrafią przyćmić wszystkie minusy naszego wyboru i które sprawiają, że patrzę łaskawszym okiem na nasze Mniejsze Miasto ;)
Ten konkretny plus jest jednym z istotniejszych ... Bo biblioteka znajdująca się o rzut beretem od domu to prawdziwy rarytas. Szczególnie jeśli jest to taka (!) biblioteka, w której zostały zauważone i rozpoznane nasze gusta czytelnicze, a pod biurkiem czeka coś specjalnie dla nas. A jeśli dodatkowo jest to miejsce przyjazne dzieciom *, to już niczego więcej do szczęścia nam nie potrzeba :-)
Po chwilowym zaniedbaniu mojego czytelnictwa, uzbrojona w niezbędną i mam nadzieję skuteczną broń (zdjęcie poniżej), ruszam do walki z opadającymi powiekami i wszechogarniającą potrzebą snu, niweczącą moje mocne (nocne! :) postanowienie poprawy. Powoli na nowo otula mnie mój ulubiony stan ... Stan zaczytania ^^ Wszak jesień bardzo mu sprzyja ... :)
Nasz kolejny wspólny stosik :-) Powoli staje się on chlebem powszednim. I love it!
Jako wielbicielka Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz, w końcu dotarłam do "McDusi" i już się cieszę na spotkanie po latach z rodziną Borejków. Z największą przyjemnością i na pewno ogromną nostalgią zanurzę się w jedynym w swoim rodzaju cieple lektury ... ^^
"Sparksów" dostałam spod biurka ;) Mam trochę mieszane uczucia co do tej książki ... Bo po pierwsze to książka biograficzna, a po drugie wymieszana z wątkiem podróżniczym ... Nie moja półka. Nigdy też nie czytałam nic, co wyszło spod pióra Nicholasa Sparksa. Jednak widziałam film "List w butelce", który wedle mojej skromnej oceny jest wystarczającą zachętą do bliższego poznania autora pomysłu. Zaczynam kolejną literacką przygodę :) Jak zwykle od końca ;)
Tyle z przyjemności przeznaczonych tylko i wyłącznie dla mnie :)
A dla młodszych czytelników ...
"Sparksów" dostałam spod biurka ;) Mam trochę mieszane uczucia co do tej książki ... Bo po pierwsze to książka biograficzna, a po drugie wymieszana z wątkiem podróżniczym ... Nie moja półka. Nigdy też nie czytałam nic, co wyszło spod pióra Nicholasa Sparksa. Jednak widziałam film "List w butelce", który wedle mojej skromnej oceny jest wystarczającą zachętą do bliższego poznania autora pomysłu. Zaczynam kolejną literacką przygodę :) Jak zwykle od końca ;)
Tyle z przyjemności przeznaczonych tylko i wyłącznie dla mnie :)
A dla młodszych czytelników ...
Fanom Astrid Lindgren i "Dzieci z Bullerbyn" już teraz mogę z czystym sumieniem polecić "Madikę z Czerwcowego Wzgórza". To już któraś z kolei pozycja książkowa tej autorki goszcząca na naszej półce. Jak zwykle nie zawiodłam/nie zawiodłyśmy się. Jej styl pokochałam już jako dziecko i cieszę się, że udało mi się zaszczepić tę miłość w moich córach.
Koszmarnego Karolka znają chyba już wszyscy ... :))) Tego łobuza nie trzeba przedstawiać!
"Abecelki i Duch Bursztynowego Domu" to książka idealna dla czytelników ceniących sobie przygodę i dobrą zabawę. Dobrze się czyta nie tylko rodzicom w ramach "20 minut dziennie. Codziennie."! Straszą lektura ta pochłonęła doszczętnie ^^ Wypożyczajcie w ciemno!
Koszmarnego Karolka znają chyba już wszyscy ... :))) Tego łobuza nie trzeba przedstawiać!
"Abecelki i Duch Bursztynowego Domu" to książka idealna dla czytelników ceniących sobie przygodę i dobrą zabawę. Dobrze się czyta nie tylko rodzicom w ramach "20 minut dziennie. Codziennie."! Straszą lektura ta pochłonęła doszczętnie ^^ Wypożyczajcie w ciemno!
A poniżej "Madika z Czerwcowego Wzgórza".
Uwielbiam ilustracje książek Astrid Lindgren ^^ Zawsze mnie korciło by wziąć kredki i wypełnić je kolorem :) Zresztą zostało mi to do dzisiejszego dnia ;)
A i Starsza ma te same ciągoty ;)
A i Starsza ma te same ciągoty ;)
*W wakacje w naszej miejsko-gminnej bibliotece trwała akcja "Wakacje z biblioteką". W każdy wtorek na dużym ekranie wyświetlano z projektora filmy i bajki dla dzieci. Klimat jak w kinie! :) Co prawda zamiast popcornu były ciasteczka, ale nie miało to najmniejszego znaczenia :) W czwartki natomiast odbywały się bardzo ciekawe zajęcia plastyczne, na których to niezwykle przywiązana do maminej spódnicy Młodsza zostawała bez żadnego szemrania (zdarzało się, że zupełnie sama - bez towarzystwa starszej siostry!). Ba! Nawet sama przypominała mi o zajęciach! I pędziła na nie jak na skrzydłach :)
Organizatorki stanęły na wysokości zadania. Pomysły miały przednie! Dzieci m.in. stworzyły od podstaw własną książkę, tworzyły ilustracje do wierszy Brzechwy, kleiły słodkie sówki z papieru i piórek, a przy tym poznawały różne techniki plastyczne, np. mieszanie farby plakatowej z pianką do golenia.
Udział w zajęciach został odpowiednio doceniony i nagrodzony. Do naszej teczki z dyplomami dołączył kolejny cenny dokument, a do biblioteczki zawędrowała nowa książka z pamiątkową zakładką (pochodzi z niej cytat z czołówki posta).
Organizatorki stanęły na wysokości zadania. Pomysły miały przednie! Dzieci m.in. stworzyły od podstaw własną książkę, tworzyły ilustracje do wierszy Brzechwy, kleiły słodkie sówki z papieru i piórek, a przy tym poznawały różne techniki plastyczne, np. mieszanie farby plakatowej z pianką do golenia.
Udział w zajęciach został odpowiednio doceniony i nagrodzony. Do naszej teczki z dyplomami dołączył kolejny cenny dokument, a do biblioteczki zawędrowała nowa książka z pamiątkową zakładką (pochodzi z niej cytat z czołówki posta).
Na starszych czytelników również czekają tutaj atrakcje - oprócz spotkań literackich organizowane są wieczorki z filmem (babskie kino) przy kawie i ciastku, na których to niestety nie udało mi się jeszcze być. Ale wszystko przede mną. I to WSZYSTKO dosłownie pod nosem :))
Słonecznej i zaczytanej niedzieli Wszystkim
:***