Nad tym czy idą one w dobrym kierunku ... Czy na pewno w tym, który obrałam sobie na samym starcie. (Notabene w lipcu stuknie mi blogowa dwójeczka :D)
Jednocześnie dumam nad tym czy aby na pewno konieczne jest trzymanie się stałej trasy ...
Błądzę.
Co i rusz zbaczam z jednej drogi, drugiej, wracam się ...
I pewnie długo jeszcze szukać będę tej właściwej.
Od czasu do czasu wertuję stronice Marzeń ... Przechadzam się z nostalgią (bywa że żenującym uczuciem wstydu) wzdłuż i wszerz swoich okrojonych wspomnień i do jednego wniosku dochodzę. Oprócz tego, że ewidentnie dojrzewam, zmieniam się, że życie mnie kształtuje na swoje podobieństwo, że co i rusz przybieram jego różne formy ... Oprócz tego, co gołym okiem widać, nie oszukujmy się - starzeję się (co mnie akurat naprawdę! cieszy) ... Oprócz tego wszystkiego, permanentnie wychodzi z nich jeden wielki ... chaos. Bo i taka właśnie jestem ja sama. Kompletnie niepoukładana, coraz bardziej pogubiona, zmienna, wielowątkowa. Chaotyczna.
Łamię sobie głowę nad moją tutejszą niezwykle czytelną karuzelą emocji. Z bardziej lub mniej migoczącymi kolorowymi światłami. Nie wiem czemu ale wstydzę się tych emocji.
Złamało mnie kilka komentarzy. Ocenianie mnie bez poznania sytuacji od podszewki dotyka zbyt mocno.
Wiele cennych myśli zamknęłam w szczelnym pudełku i już nigdy potem nie pozwoliłam im tu wypłynąć.
Później było coraz gorzej.
Mam też opory przed afiszowaniem się ze swoim szczęściem. Trochę myślę, że nie wypada, trochę nie chcę tego szczęścia zapeszyć ...
Czasem mam ochotę wyżalić się tutaj przed Wami, ale w obawie przed późniejszym z tego się tłumaczeniem, odpuszczam. I tak wiersz z ostatniego posta przechodząc przez moją osobistą cenzurę, zmienił zupełnie swe oblicze. Początkowo zupełnie mroczny, dotykający tematu śmierci jako lekarstwa na ból życia, aktualnie mówi o przemijaniu maja ... jedynie. Odsiany z bolesnych emocji nie straszy czytelnika, lecz nie mówi o tym co w duszy gra(ło).
Dużo myślę o moim okrojonym wizerunku. Zakrzywionym obrazie wyłaniającym się z wszystkich notek.
Wrócę do zapisanych tutaj myśli i wspomnień po latach, i jeszcze sama uwierzę w ten kolaż sprzecznych obrazów ... A po drodze zgubię miliardy chwil ulotnych, tych które miałam tu tak skutecznie łapać i skrupulatnie opisywać. Ku pamięci. Ku pokrzepieniu potrzebujących serc.
Nie wiem jaki jest sens takiego pisania. No bo jaki jest sens przecedzania myśli ... ?
Albo piszę dla siebie, albo nie jestem sobą. Nie da się zgrabnie połączyć jednego z drugim. Przynajmniej ja nie potrafię.
Nigdy nie było moim celem pisanie pod publiczkę.
Nie chcę by ten blog był miejscem gdzie jedynie publikuję i liczę się ze słowami. Chcę by był MOIM miejscem w sieci ...
Chcę pisać tu bardziej od siebie, po mojemu.
Nie oglądając się za siebie, ani na wszechobecną krytykę.
Bez męczącej cenzury.
Bez oceniania i moralizatorstwa.
Ku pamięci.
Spróbuję.
Będzie szczerze. Będzie niewygodnie.
Pewnie wciąż chaotycznie ;)
Wybaczcie jeśli czasem nie będę odpowiadać na komentarze. Nie zamierzam się przed nikim tłumaczyć.
Każdy ma własne życie i trawi je na swój własny sposób.
Ratuj się kto może ;))))