Cały dzień byłam zajęta odciąganiem myśli od popołudniowej wizyty u dentysty. Posprzątałam całe mieszkanie, uprzątnęłam prosiakom klatkę, zrobiłam pranie, przygotowałam obiad, żółwim tempem (zazwyczaj robię to błyskawicznie) zrobiłam pełen make-up ;) oraz pojechałam (towarzysko) odebrać dziewczyny ze szkoły i przedszkola - nie chciałam zostać sama w domu. Jako że ślubny ma już pewnie po dziurki w nosie wysłuchiwania jak to się boję, itp., więc w samochodzie starałam się nie poruszać już tego tematu ;) Ale tylko starałam! :D
Mimo tych wszystkich usilnych starań ... wizja rzezi na fotelu dentystycznym i tak co chwila stawała mi przed oczami ... Trzęsąc portkami przez cały dzień nawet bym się nie spodziewała takiego obrotu sprawy ... Wyleczono mi maleńki ubytek - żeby nie wyszło, że przyszłam na marne (sama chciałam! jestem z siebie dumna ;), a cała reszta sprowadziła się do konsultacji, która tak naprawdę niewiele mi wyjaśniła. Zawiła sprawa mego uzębienia :D nadal pozostaje niewyjaśniona! A myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy! Nie w tej kwestii! :o W sobotę kolejna konsultacja. Tym razem z ortodontą! I na tym kończymy temat DENTYSTA, bo sama siebie słuchać nie mogę :P
Na koniec dnia, już po dentyście (a jednak! znów o nim wspomniałam! ;/), jeszcze cały czas będąc w szoku podentystowym , wpadłam na swoją ukochaną polonistkę jeszcze z czasów szkoły średniej, której nie widziałam od czasu matury ... Byłam tak zaskoczona, że zapomniałam języka w gębie :/ Wycałowałam ją wylewnie (uwielbiam kobitkę! to była dla mnie bardzo miła niespodzianka!) , wybąkałam, że miło mi ją widzieć, odpowiedziałam na jej pytanie:"Tak, to moje córy." , bardzo elokwentnie zapytałam: "A to pani wnuczka?" ... Obie trochę się spieszyłyśmy, ale że spotkałyśmy się na zajęciach dodatkowych (na które przyprowadziła ową wnuczkę), dodałam na pożegnanie, że pewnie jeszcze się spotkamy i ... i tyle :/
Już siedząc w samochodzie, gdy trochę ochłonęłam, dotarło do mnie, że mój kochany Bażancik (tak nazywaliśmy ją za jej plecami) przez całą naszą jakże krótką rozmowę zwracał się do mnie per Pani, a ja w żaden sposób nie sprzeciwiłam się temu ... Wiem, że budzę respekt, ale bez przesady ;) Jakoś głupio mi z tym! Nie mogę doczekać się kolejnej środy, kiedy to liczę na szansę do sprostowania :)
Jezu! Czy ja nie mogę mieć ani jednego normalnego dnia?!! Bez złych wieści czy głupich i dziwnych sytuacji?
A teraz wybaczcie, ale marzę tylko o jednym ... ;)