W Mniejszym Mieście zapachniało jesienią.
Poranki i wieczory zaskoczyły wszystkich swym niespodziewanym chłodem.
Temperatura niebezpiecznie spadła, a słońce na długie dni schowało się za burymi chmurami, powodując u mieszkańców nagły spadek nastroju oraz obniżoną odporność na stres.
Wreszcie można sobie porządnie ponarzekać.
Temperatura niebezpiecznie spadła, a słońce na długie dni schowało się za burymi chmurami, powodując u mieszkańców nagły spadek nastroju oraz obniżoną odporność na stres.
Wreszcie można sobie porządnie ponarzekać.
Aura iście jesienna.
Trudno uwierzyć, że to wciąż sierpień.
Jednak wychłodzone podłogi i wiatr smutno śpiewający w kominach stuletniego domu nie kłamią ...
Trudno uwierzyć, że to wciąż sierpień.
Jednak wychłodzone podłogi i wiatr smutno śpiewający w kominach stuletniego domu nie kłamią ...
Liście coraz bezczelniej szwendają się po chodnikach, kasztany coraz zuchwalej dyndają na gałęziach kasztanowców, na tutejszym targu powoli kończą się smaki lata ...
(Znajomy ogrodnik zapowiedział dostarczenie ostatniej już w tym roku porcji bobu. )
(Znajomy ogrodnik zapowiedział dostarczenie ostatniej już w tym roku porcji bobu. )
Pachnie mroźnym powietrzem, wiatrem i czymś jeszcze ...
Zbliżającym się wielkimi krokami powrotem do stałego rytmu szkolnych obowiązków.
Idzie nowe, a wraz z nim całe zatrzęsienie coraz to nowszych wątpliwości. Strach ma wielkie oczy, a ten mój ma jeszcze większe.
W powietrzu nie unosi się już gorący zapach lata i beztroski.
Zewsząd dochodzi zapach nowych podręczników, chińskich piórników i gumek "myszek". Zawartość szkolnych plecaków jest teraz sprawą kluczową.
Ale nie tylko ...
Miejscowe pijaczki intensywniej dogrzewają swe ciała od środka. Prywatny sąsiad z więzienną przeszłością oczywiście im wtóruje i teraz częściej można spotkać go niebezpiecznie zataczającego się na boki.
W miejscowych sklepikach zaobserwowano zwiększoną sprzedajność zapachowych świec (a i pewnie tłustych kalorycznych kiełbas).
Mocno schłodzone piwo pija się już pewnie tylko w domu na górce. Zamieszkujący go piwosze praktykują podobne zwyczaje okrągły rok nie bacząc na ból gardła i panoszące się dokoła choróbska. A wraz z pierwszymi chłodami zawiało zarazą (!), w skutek czego co niektórych zaczęło łamać w kościach.
Mocno schłodzone piwo pija się już pewnie tylko w domu na górce. Zamieszkujący go piwosze praktykują podobne zwyczaje okrągły rok nie bacząc na ból gardła i panoszące się dokoła choróbska. A wraz z pierwszymi chłodami zawiało zarazą (!), w skutek czego co niektórych zaczęło łamać w kościach.
Mieszkańcom domu na górce marzną
stopy. Zaobserwowano także wzmożone nocne poprawianie kołder. Z
głębokich szuflad wypełzły ciepłe skarpety i zimowe papcie. Kartony z
jesienną garderobą wyjechały z ciemnych pawlaczy - rozpatruje się ich
rychły przegląd.
Gorący
kubek kawy coraz częściej używany jest jako termofor dla chłodnych
dłoni. Coraz nieśmielej sięga się po zwiewne sukienki i cieniutkie
bluzeczki, za to coraz łaskawiej patrzy na przykurzone nieużywaniem
miękkie i otulające ciepłem swetry. Chętniej też otula się ciężkim zapachem perfum. Do łask wróciły ciepłe piżamy.
Pledy i koce poszły w ruch.
Ręka chętniej sięga po książkę z nocnego stolika.
Parująca herbata z cytryną przygląda się tym dziwom.
Tutejsza ludność chętniej skupia się przed telewizorami aniżeli w przydomowych
ogródkach. Gdy wieje jakby chciało łeb urwać, sąsiad sąsiada widzi jeno w przelocie. Zresztą nikt nie ma teraz czasu na gadanie po próżnicy. Wszak
przetwory i zapasy zimowe nie mogą już dłużej czekać. Sąsiadki licytują
się która więcej "przerobiła" owoców i warzyw. Walka toczy się na słoiki, nie zaś kilogramy. Kto da więcej!Ręka chętniej sięga po książkę z nocnego stolika.
Parująca herbata z cytryną przygląda się tym dziwom.
A będzie jeszcze gorzej ...
Wraz
z nadejściem września w godzinach emisji popularnych seriali nie
uświadczysz tu żywej duszy, ulice kompletnie się wyludnią, a jedynym
widzialnym znakiem wskazującym na obecne tu życie będą odbite w okiennych
szybach migoczące telewizory.
Tymczasem ...
Tymczasem ...
Co i rusz pod kolejne domostwa zajeżdża samochód dostawczy z opałem na zimę.
To spóźnieni mieszkańcy przygotowują się na nadchodzące chłody.
Lada dzień ruszy sezon grzewczy.
Lada dzień ruszy sezon grzewczy.
Tylko odważniejsi zostawiają szeroko otwarte okna na noc.
Wszyscy
z nadzieją wypatrują obiecywanych przez meteorologów cieplejszych dni. Ci zaś, którzy narzekali na
męczące upały, teraz biją się w pierś, że ta fala nagłego ochłodzenia to nie
przez ich zaklinanie.
Nie lubię tutejszej jesieni ... Jest smutna, ponura i bardziej nudna niż gdziekolwiek indziej.
Niewiele się dzieje.
Przy dobrze zapowiadającym sezon maju i czerwcu, miesiące wakacyjne wypadły tutaj dość marnie. Nie obfitowały w spotkania kulturalne tudzież rozrywkowe. Dyskotek w parku do takowych nie zaliczam - to rozrywka dla bardzo wąskiego (czyt. smarkatego) grona.
To jesienią najdotkliwiej odczuwam tu brak takich rarytasów jak kino, prawdziwy park, porządny second hand czy dobrze zaopatrzona księgarnia, w której można w chwili kryzysu zaciągnąć się świeżym drukiem, usłyszeć miły uchu szelest, nacieszyć oczy błyszczącymi okładkami nowości.
Tu nawet kasztany zbiera się inaczej ... bo z oddechem nudy i pośpiechu na plecach ... Bo głęboko w sercu wciąż wspomnienia ukochanego parku kilkadziesiąt kilometrów stąd.
Bo nie umiem tutaj być na luzie. Nie potrafię.
Tęsknię za moją swobodą, luzem ...
Taki nostalgii nadszedł czas.
Niewiele się dzieje.
Przy dobrze zapowiadającym sezon maju i czerwcu, miesiące wakacyjne wypadły tutaj dość marnie. Nie obfitowały w spotkania kulturalne tudzież rozrywkowe. Dyskotek w parku do takowych nie zaliczam - to rozrywka dla bardzo wąskiego (czyt. smarkatego) grona.
To jesienią najdotkliwiej odczuwam tu brak takich rarytasów jak kino, prawdziwy park, porządny second hand czy dobrze zaopatrzona księgarnia, w której można w chwili kryzysu zaciągnąć się świeżym drukiem, usłyszeć miły uchu szelest, nacieszyć oczy błyszczącymi okładkami nowości.
Tu nawet kasztany zbiera się inaczej ... bo z oddechem nudy i pośpiechu na plecach ... Bo głęboko w sercu wciąż wspomnienia ukochanego parku kilkadziesiąt kilometrów stąd.
Bo nie umiem tutaj być na luzie. Nie potrafię.
Tęsknię za moją swobodą, luzem ...
Taki nostalgii nadszedł czas.
Dziś po powrocie z pracy (gdzie zimno jak w psiarni) pozwoliłam sobie na chwilę "luksusu". Zaraz po zmianie lokalizacji władowałam się w łachach prosto w bety. Przygarnęłam do siebie łaskawie kubek gorącej herbaty. Zimne stopy wkopałam najgłębiej pod kołdrę. Bolącą od całodziennego przebywania w wyziębionym pomieszczeniu głowę złożyłam na poduszce. Sięgnęłam po nienużącą lekturę.
Niskie temperatury mają na mnie bardzo destrukcyjny wpływ. Nic mi się nie chce (i obserwuję jakby mniejsze z tego powodu wyrzuty sumienia - widać wyraźnie nawet tu spadek formy, choć jeden korzystny ;)), jestem bez energii, więcej narzekam ... , więc też z lubością stąd uciekam ... Byle jak najdalej. Choć na chwilkę. A najmilej w takie miejsca ...
Niskie temperatury mają na mnie bardzo destrukcyjny wpływ. Nic mi się nie chce (i obserwuję jakby mniejsze z tego powodu wyrzuty sumienia - widać wyraźnie nawet tu spadek formy, choć jeden korzystny ;)), jestem bez energii, więcej narzekam ... , więc też z lubością stąd uciekam ... Byle jak najdalej. Choć na chwilkę. A najmilej w takie miejsca ...
Jarmark św. Bartłomieja
Konin
A oto co zobaczyliśmy ...
Przecudne kocury.
Najtrudniej było się zdecydować, które zabrać ze sobą do domu.
Urocze lale i równie uroczą autorkę, która oddawała swe prace tylko w dobre ręce ;)
Jak to mawia moja mama "krupy"- czyli wszelaka zastawa :)
Jak w babcinym kredensie ^^
Wyniosłabym stąd wszystko. Zgarnęła w szydełkowy obrusik i na plecki! ;)
Mnóstwo różnego rękodzieła ...
I niestety słabo widoczne na zdjęciu kocie broszki ^^
I niestety słabo widoczne na zdjęciu kocie broszki ^^
Troszkę malarstwa ...
I mnóstwo staroci, które po prostu kocham ...
Szkoda tylko, że kapryśna pogoda nie pozwoliła nam cieszyć się wszystkimi atrakcjami Jarmarku.
Nic to.
Może za rok ...
:)