29 czerwca 2013

My June

Czerwiec to dzielenie radości z przyjaciółmi i szczere uściski przypieczętowane załzawionymi oczami ...
Czerwiec to miesiąc wielu niezwykłych niespodzianek ...  i dziwnych zdarzeń ...
Czerwiec to miesiąc odzyskanej wiary w to, że jeszcze może być dobrze ... , miesiąc odnalezionych różowych okularów :)
Czerwiec to miesiąc nasycony mnóstwem dobrych słów i ... komplementów :)
Czerwiec to wreszcie "odzyskane" rowery, delektowanie się tym faktem i ciągłe nienasycanie ;)
To smak truskawek i czereśni  ... i lodów cieknących po uklejonych palcach ...
Czerwiec to balkonowe seanse czytelnicze Młodszej :)
Czerwiec to plac zabaw skąpany raz w słońcu, raz w deszczu, na przemian, bezlitośnie ...
Czerwiec to premiera górskiej kolejki i niezwykła odwaga Starszej, która wciąż nie przestaje mnie zadziwiać ... ^^
Czerwiec to miesiąc uroczystych wystąpień i emocji z nimi związanych - Starsza na dużej scenie oślepiona dumą i reflektorami ;)
Czerwiec to powitanie wakacji - upragnionych i jednocześnie bolesnych, bo po raz pierwszy niepewnych tego co dalej ...

Przy bezlitosnym maju wypadł dość marnie :)) Było dużo lepiej, spokojniej i mniej boleśnie. Czerwiec okazał się być bardziej łaskawy, mniej obfity w kłopoty i troski. Dopiekł za to ciągłą gonitwą myśli i będącymi jej skutkiem bezsennymi nocami. Pozwolił jako tako oswoić się z Nowym i Nieuniknionym. Oswoić lecz nie pogodzić tak do końca ... Dlatego wciąż tak mnóstwo w nas wątpliwości. Wciąż nie możemy zdecydować się co do najważniejszych kwestii. Zamiast cieszyć się z wakacji smucimy się, gdyż nie chcemy żegnać już oswojonej szkoły i w końcu polubionego przedszkola ... Ciężko rezygnować z dobrych rzeczy ... Z tych gorszych łatwiej ... Ciężko wyrwać zapuszczone dość głęboko korzenie i zaczynać wszystko od nowa.
Nadciąga lipiec - miesiąc wielkich zmian.







Wakacje

Pierwszy raz początek wakacji budzi tyle sprzecznych uczuć i tyle wątpliwości.






25 czerwca 2013

I love it - kolejna partia :)

Kocham takie niespodzianki ^^ Mail, a później przesyłka od Niej ^^ W środku upragnione cudeńko i przesympatyczny liścik, którego zupełnie się nie spodziewałam :) Kiedy spada na Ciebie prawdziwy deszcz nieszczęść, w końcu przestajesz wierzyć, że jeszcze może Cię spotkać coś miłego, wszędzie dopatrujesz się najgorszego, węszysz podstęp, tam gdzie go nie ma, nie ufasz nikomu ... Tyle przyjemności po ostatnich perturbacjach zamiast cieszyć, początkowo obudziło mą czujność i niewiarę w zwykłą ludzką życzliwość. Czasem dobrze jest się pomylić i znów uwierzyć, że jednak jeszcze życie potrafi miło zaskoczyć ...
Przyjemnie na nowo dostrzec, że życie składa się również z TAKICH MOMENTÓW ... :-) Emmo, dziękuję Ci za tę wiarę :*









Róż Kryolan dla Glossy Box. Emma wiedziała, że mam na niego chrapkę. U niej się nie sprawdził, więc postanowiła obdarować nim mnie :))) Kochana! Oddałaś go w bardzo dobre ręce! Od kiedy zawitał do mojej kosmetyczki jest w ciągłym użyciu :-) Absolutnie mój odcień! Miłość od pierwszego wejrzenia ^^ 

Tyle radości!!! :)))
Chyba najwyższy czas w końcu wykupić Glossy Boxa!


23 czerwca 2013

I love it - Father's Day!






Zupełnie samodzielnie. Bez jakichkolwiek podpowiedzi. Takie to życzenia wypisała na laurce Tatusiowi Starsza! 

Na nieogolonej twarzy! - Bu ha ha! :)))))))))))))))))))))))))))))))) No  i wszystko jasne! To SIĘ nam Ojciec "zapuścił"! ;D


I love it!

Kocham moją nową - starą fryzurę ^^ Choć w dłuższych włosach czuję się bardziej kobieco, to nie mam ani serca, ani cierpliwości do codziennego modelowania, prostowania, pindrzenia się ;) W moim przypadku powrót do krótkiej fryzury to nie odwaga, lecz zwykła wygoda i lenistwo!
Troszkę bałam się, że będzie mi brakowało uczucia wiatru we włosach i kosmyków smyrgających policzki ... :) , ale absolutnie nie żałuję (jeszcze!) ostrego cięcia i cieszę się lekkością na głowie. I tym że wyglądam dobrze o każdej porze dnia i nocy ^^ , gdyż im większy nieład na głowie, tym lepszy efekt :D Dziś rano na przykład wstałam z łóżka, przeczesałam palcami sam tył fryzurki, a efekt jest taki, jakbym spędziła przed lustrem co najmniej godzinę ;D

Było ...


 Jest ...




Musi Wam wystarczyć takie zdjęcie. Niewiele na nim widać, ale nie cierpię robić sobie zdjęć! I nie potrafię tego robić! Musicie uwierzyć na słowo, że jest identycznie jak u Natalii Boskiej-Kożuchowskiej :) Tu fryz niewystylizowany! Gdyż zupełnie nie przygotowałam się do mojej metamorfozy ;) i nie miałam w domu ani żelu do włosów, ani gumy, ani nawet lakieru! Nie ma więc efektu, który mam aktualnie na głowie - czyli zaczesanie do tyłu i wyeksponowanie niewidocznych na zdjęciu rozjaśnionych (niczym muśniętych słońcem ;P) końcówek ^^ Ogólnie kolor też jest bardzo zakłamany (wina kiepskiego łazienkowego światła). Ale myślę że rozmiar zmiany został uchwycony. Jest krótko! :)

No i pokazałam trochę więcej niż zwykle ... ;)

21 czerwca 2013

I like it

Nie lubię ani wokalu, ani repertuaru tej pani. Mimo to tej jednej piosenki słucham z prawdziwą przyjemnością. Pierwsze nuty ... mmmmm ^^ Fajny teledysk. Niestety nie mogę go tu umieścić, więc jeśli Ktoś ma ochotę obejrzeć umieszczam link http://www.youtube.com/watch?v=M93nWdvlSrc




P.S.Obcięłam włosy :) Od dziś proszę do mnie mówić Kamila Boska ;;;;) (od Natalii Boskiej! - nie żebym tak bosko wyglądała!). Jak zrobię stosowną fotkę, to na pewno się pochwalę! :) Oczywiście zachowując resztki mojej anonimowości ;)


18 czerwca 2013

O szmateksach - czyli o tym jak poprawić sobie humor :)

Mam kilka sprawdzonych sposobów na polepszenie sobie humoru (że obiecałam nie smęcić, to nie będę się tu rozpisywać o tym, że aktualnie żaden nie działa :P): szarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną, kwiaty podarowane bez okazji, zimne piwko, wizyta u kosmetyczki/w księgarni/bibliotece, zapuszczenie głośnej muzyki, gorąca kąpiel przy świecach, wieczorny relaks przy dobrej książce, wyciskacz łez obejrzany w towarzystwie miski popcornu, długi i niespieszny spacer w kolorach zachodzącego słońca, filiżanka porannej kawy wypita w błogiej ciszy ...

Jednak kobieta to przede wszystkim istota waleczna o naturze łowcy! I nic nie poprawia jej nastroju tak jak łupy! A pochwalić się nimi to już pełnia szczęścia! ;) Rozpisywałam się już kiedyś na temat mojej miłości do szmateksów. Nie wiem czym to idzie, bo sknerą na pewno nie jestem (wręcz przeciwnie! - niestety :/) , ale to łupy stamtąd cieszą mnie zawsze najbardziej! Bardziej niż ciuch ze zwykłego sklepu. Choćby nie wiem jak piękna była dajmy na to sukienka z sieciówki, to nigdy nie przebije ona radości ze zwykłego t-shirta upolowanego w second-handzie ^^ Przemawia przeze mnie tutaj instynkt łowcy - inaczej tego nie potrafię wytłumaczyć.

Wiele osób uważa odwiedzanie "takich" miejsc za obciach. Najpewniej takie podejście spowodowane jest obrazem szmateksów sprzed lat. Wielu z nas ma mylne wyobrażenie szmateksów. A tymczasem te obecne bardzo różnią się od pierwszych, które wielu z nas pamięta. Sama niezbyt mile wspominam moją pierwszą wyprawę do ciuchlandu - to była katorga, brud, smród i żenada ... Dzisiejsze szmateksy praktycznie niczym nie różnią się od zwykłych sklepów, a asortyment jest w nich niekiedy o niebo lepszy! Bo ciuchy są tu zupełnie innej jakości. Wiadomo, że w ręce wpadnie nie raz i nie dwa najprawdziwszy bubel, ale cierpliwy poszukiwacz prędzej czy później natrafi na prawdziwą perełkę i wtedy ... przepadnie :) Pokocha to miejsce raz na zawsze. Przy niewielkim nakładzie finansowym można się tu ubrać od stóp do głów, wyglądając przy tym modnie i oryginalnie. 
Sama wybieram w szmateksach jedynie rzeczy nowe (z nieodciętymi metkami - co wcale nie jest rzadkością!) lub w stanie idealnym, nie noszące kompletnie żadnych oznak noszenia. Nawet najmniejszy uszczerbek dyskwalifikuje wadliwą zdobycz. Pozbawiona jakichkolwiek zdolności krawieckich oraz nauczona doświadczeniem nie bawię się w żadne przeróbki. Gra nie warta świeczki.

Poniżej kilka najświeższych zdobyczy :) Celowo umieszczam dużo zbliżeń! Chcę przekonać przeciwników takich zakupów, że naprawdę warto!



Asymetryczna bluza Primark wciąż czeka na swoją premierę.




Znany już Wam kombinezon Papaya - kocham go! Głównie za tę kobiecą falbankową górę.





Mój absolutny faworyt i ulubieniec wiosenno-letnich casualowych stylizacji! Z modnym zwierzęcym motywem. Mój pierwszy t-shirt z Primarku! :) Stan IDEALNY.


100% bawełny. Genialnie się nosi!




Tunika z F&F - duży plus za rękawki i wzór! Czegoś takiego brakowało w mojej szafie. Koszt jakieś 2 zł! Lekka jak piórko!
P.S. Zapomniałam wspomnieć, że najlepiej robić zakupy w ciuchlandach sprzedających odzież na wagę. W miejscach gdzie rzeczy są już wycenione na wieszakach, płacimy więcej! Często mimo wszystko przepłacamy!




To już znacie! Bluzko-piżamka F&F ;) W upalny dzień do dżinsowych szortów jak znalazł!




Kwiecista bluzka - urocze drapowania na ramionach ... ^^ Również zero jakichkolwiek śladów noszenia.


Rozbielone dżinsowe legginsy ^^ Jedyna rzecz w mojej szafie, w której nie wyglądam jak wychudzona szkapa ;)



A Wy w jaki sposób poprawiacie sobie humor?

Odwiedzacie sklepy z odzieżą z drugiej ręki ... ? Znacie szmateksy? Lubicie je?


13 czerwca 2013

Przeganiając co złe ...

Skoro i tak wszystko idzie nie tak jak iść powinno, skoro pieprzy się wszystko co tylko może się spieprzyć ... niech się dzieje wola nieba! Niech będzie co ma być!
Obiecałam sobie skończyć z marudzeniem, smęceniem, dołowaniem. Jeżeli nie wytrwam w tym gorącym postanowieniu poprawy - bądźcie miłosierni.

Oto jak wyłapuję miłe chwile, by nie utknąć na dobre w marazmie ... ;)

Trochę mięty i innych letnich kolorków ...



Trochę ulubionych smaków - pasta jajeczna ^^



Ulubiona prasówka ...


Trochę humoru ...




Rozbrajająco węszące Cappuccino :)))



 ... i PhotoScape w wykonaniu Starszej :)))))



Teatrzyk również autorstwa Starszej ...



Codziennie nowe przedszkolne laurki od Młodszej :) Co jedna to piękniejsza ^^



Chodzenie po okolicznych łąkach z przewodnikiem dziko rosnących kwiatów również skutecznie odpędza złe myśli :) Pomoc w tworzeniu szkolnego zielnika Starszej pochłania niezmiernie. Uff!




Wyczekana w bibliotecznej kolejce książka!!!!! Chwilkę musi poczekać - kończę Grocholę. Kończę! Phi! Dobre sobie! Nawet nie dotarłam do połowy. Najgorzej zrobić sobie przerwę w lekturze - później zawsze trudno do niej wrócić. Korci porzucenie zupełne ... tym bardziej że na poczet samej Picoult! Ale nie poddam się tak łatwo. Dam szansę Kaśce G. :)



Przysłowiową wisienką na torcie ... prezenty podrzucone do torebki ^^ Dosłownie! Gdy wychodząc od Niej sięgnęłam po moją podręczną "sakiewkę", dobrą chwilę zastanawiałam się czy to aby na pewno moja własność! Zmieniona zawartość własnej torebki bywa bardzo myląca ;D
Wiem, że to nieładnie się chwalić ... ale muszę! ;)) Niestety nie możecie tego zobaczyć, ale uśmiech sam wypełza mi na buźkę :)


A na koniec, żeby nie było zbyt pięknie - trochę dylematów ;)


Ciąć czy nie ciąć ... ? Oto jest pytanie! ;))))) Stanowczo powinnam zaprzestać oglądania "Rodzinki.pl" - moja słaba wola narażona jest tu na zbyt dużą pokusę :)

W następnym poście o mojej miłości do szmateksów!

Uciekam gonić stronice zapisane przez Szanowną Grocholę 
:*


11 czerwca 2013

Kiepski żart

Moje aktualne życie przypomina kiepski film. Dużo się dzieje, co i rusz następują nieoczekiwane zwroty akcji (widz pozostaje w nieustannym zdumieniu połączonym z wytrzeszczem oczu, stanem osłupienia oraz niedowierzania), wątki poboczne mnożą się jak grzyby po deszczu, ale niestety tak dobrze zapowiadającą się fabułę psują źle rozpisane losy głównych bohaterów. Ich wybory i decyzje. Nijak mające się do obranego wcześniej scenariusza. I dialogi do d..y! Poniżej krytyki. Scenariusz może i był ciekawy, ale w międzyczasie zmieniono scenografię i dekoracje, a ktoś dopisał bardzo smutne zakończenie. Wyszła wielka kicha. Widz oczekujący happy endu zawiedzie się po stokroć. Chyba, że reżyser zdecyduje się na kontynuację swego dzieła, zatrudni lepszego scenarzystę i da drugą szansę swoim kiedyś jakże barwnym, a dziś nieco wyblakłym postaciom. Tylko nie wiem czy ktokolwiek zgodzi się zagrać w takim filmie ...


źródło


Nie ma we mnie ani za grosz odwagi. Brakuje mi zdecydowania w każdej życiowej kwestii. Nawet tej najbardziej błahej ... Przykład. Ja wczoraj u fryzjera. Dotarłam na miejsce z gorącym postanowieniem zmiany - miało być bardzo krótko! Brałam również pod uwagę zmianę koloru! A wyszłam stamtąd ... z podciętymi końcówkami, tym samym kolorem i poczuciem niewykonanego zadania. Jedynym szaleństwem na jakie się zdobyłam, była grzywka. Ale taka bardzo zachowawcza i bezpieczna, czyli zupełnie nie taka jaka chodzi mi od pewnego czasu po głowie. Jestem zła na siebie, na swoją niekonsekwencję i "dupowatość". Doszło do tego, że sama siebie zawodzę. 
I tak jest ze wszystkim. Zachowawczo w każdej dziedzinie. Zero zdecydowania. Zero pewności. Same wątpliwości. Brakuje mi mojego szaleństwa. Męczę się przebywaniem we własnym towarzystwie. Do tej pory nie sądziłam, że to w ogóle możliwe.

A szykuje się prawdziwa rewolucja w moim, naszym życiu. Głównie w życiu dziewczyn. Szereg zmian. Jedna pociągająca za sobą drugą. Bo wszystko układa się nie tak jak powinno. Zupełnie jakby cały wszechświat potajemnie sprzeciwiał się naszym planom.
Podróż z punktu A do punktu B. A w zasadzie z punktu B do punktu A, bo przecież jest to powrót do przeszłości.

Chciałabym się obudzić i stwierdzić, że to był tylko zły sen ... Bo coraz częściej właśnie tak postrzegam swoje życie.
Przychodzi mi teraz na myśl czyjaś kwestia z jakiegoś filmu. Nie pamiętam jakiego, ale leciało to jakoś tak:

"Nie masz czasem wrażenia, że jesteśmy bohaterami czyjegoś monstrualnego żartu ...?" 


Liczę, że w końcu i ja zaśmieję się na finiszu, że dokądś prowadzi ta droga donikąd, że po coś to wszystko jest, że jak wszystko, tak i to ma jakiś (jak zwykle ukryty) sens. 


7 czerwca 2013

Fuck this life i najpiękniejszy dzień w życiu

Psu na budę takie blogowanie. Bo cóż za notka może powstać po półgodzinnej niechcianej drzemce niweczącej wszystkie moje wieczorne plany ... ? Cóż za pokłady energii mogą mieścić się w mym jakże teraz rozespanym i rozmemłanym ciele ... ? ;) Jak odnaleźć gdzieś zgubioną w ciągu tych 30 minut wenę?
Po pół godzinie snu (ponoć tak zbawiennej i mającej regeneracyjny wpływ na organizm!), z grzbietem książki wbijającym się w szyję, z Młodszą słodko pochrapującą tuż przy moim uchu, wreszcie z budzącymi mnie hałasami dobiegającymi zza łazienkowych drzwi (to Poślubiony!), wróciłam do świata ludzi chronicznie niewyspanych!!!! I spieszę donieść z pola walki, że FUCK THIS LIFE! Że już wiem, że czerwiec będzie miesiącem buzujących bezustannie myśli, że choćbym jak nie wiem bardzo chciała podjąć dobrą decyzję, to nijak nie zbliżyłam się do niej ani o jeden mały kroczek ... A przede mną cały poligon takich Dużych Spraw ... Zniesmaczona, zrezygnowana, pogubiona, szukam sensu w dniu codziennym, wypatruję choćby najmniejszych chwil szczęścia, próbując ładować akumulatorki i szukać odpowiedzi na te najważniejsze pytania.

Festyn Rodzinny 2013


Plastusiowe Talenty :)) I Młodsza nagrodzona dyplomem za zdolności plastyczne. Puchłam z dumy! :)
3 górne rysunki są jej autorstwa :) Jej pierwsza mini-wystawa!



Balony, głośna muzyka, karaoke i duety rodzic-dziecko ... - oczywiście nie odważyłyśmy się ;)
I stoły uginające się od ciast, ciasteczek, malutkich kanapeczek ...


I zaledwie kilka z wielu licznych konkursów. Więcej nie udało mi się uwiecznić, gdyż Młodsza biegała non stop z jednego dmuchańca na drugi, a ja za nią ;)

Konkursy plastyczne ...






Tu bardziej sportowo ... Rzut woreczkiem! Nagrody mobilizowały - zapał nie malał!



I bardzo emocjonujące siłowanie się - przeciąganie liny ... :)




Znów kreatywnie ...



 

I gwóźdź programu! Absolutny hit! Już nie boimy się duuuużych dmuchańców!



Tych mniejszych nie baliśmy się nigdy :)





Zostaliśmy też obdarowani spóźnionymi prezentami  z okazji Dnia Matki, połączonego z Dniem Ojca.
Nasze prezenty ^^ Dla mnie kula - do kolekcji! , boska, wykonana własnymi łapkami ze słoiczka po musztardzie :) , wręczona z zapytaniem "A czy może to być nasza wspólna kula?" ;))) SIĘ podoba! Żal oddać :) SIĘ rozumie, więc dzielimy się sprawiedliwie :) Dla Taty - samochód! I to jaki!





A na deser podsumowanie dnia przez Młodszą:
-To był najpiękniejszy dzień w moim życiu ... - wypowiedziane mega rozmarzonym głosem ^^

 I jak tu się nie uśmiechnąć ... ?  :))

Ehh... dzieckiem być ... ^^