11 czerwca 2013

Kiepski żart

Moje aktualne życie przypomina kiepski film. Dużo się dzieje, co i rusz następują nieoczekiwane zwroty akcji (widz pozostaje w nieustannym zdumieniu połączonym z wytrzeszczem oczu, stanem osłupienia oraz niedowierzania), wątki poboczne mnożą się jak grzyby po deszczu, ale niestety tak dobrze zapowiadającą się fabułę psują źle rozpisane losy głównych bohaterów. Ich wybory i decyzje. Nijak mające się do obranego wcześniej scenariusza. I dialogi do d..y! Poniżej krytyki. Scenariusz może i był ciekawy, ale w międzyczasie zmieniono scenografię i dekoracje, a ktoś dopisał bardzo smutne zakończenie. Wyszła wielka kicha. Widz oczekujący happy endu zawiedzie się po stokroć. Chyba, że reżyser zdecyduje się na kontynuację swego dzieła, zatrudni lepszego scenarzystę i da drugą szansę swoim kiedyś jakże barwnym, a dziś nieco wyblakłym postaciom. Tylko nie wiem czy ktokolwiek zgodzi się zagrać w takim filmie ...


źródło


Nie ma we mnie ani za grosz odwagi. Brakuje mi zdecydowania w każdej życiowej kwestii. Nawet tej najbardziej błahej ... Przykład. Ja wczoraj u fryzjera. Dotarłam na miejsce z gorącym postanowieniem zmiany - miało być bardzo krótko! Brałam również pod uwagę zmianę koloru! A wyszłam stamtąd ... z podciętymi końcówkami, tym samym kolorem i poczuciem niewykonanego zadania. Jedynym szaleństwem na jakie się zdobyłam, była grzywka. Ale taka bardzo zachowawcza i bezpieczna, czyli zupełnie nie taka jaka chodzi mi od pewnego czasu po głowie. Jestem zła na siebie, na swoją niekonsekwencję i "dupowatość". Doszło do tego, że sama siebie zawodzę. 
I tak jest ze wszystkim. Zachowawczo w każdej dziedzinie. Zero zdecydowania. Zero pewności. Same wątpliwości. Brakuje mi mojego szaleństwa. Męczę się przebywaniem we własnym towarzystwie. Do tej pory nie sądziłam, że to w ogóle możliwe.

A szykuje się prawdziwa rewolucja w moim, naszym życiu. Głównie w życiu dziewczyn. Szereg zmian. Jedna pociągająca za sobą drugą. Bo wszystko układa się nie tak jak powinno. Zupełnie jakby cały wszechświat potajemnie sprzeciwiał się naszym planom.
Podróż z punktu A do punktu B. A w zasadzie z punktu B do punktu A, bo przecież jest to powrót do przeszłości.

Chciałabym się obudzić i stwierdzić, że to był tylko zły sen ... Bo coraz częściej właśnie tak postrzegam swoje życie.
Przychodzi mi teraz na myśl czyjaś kwestia z jakiegoś filmu. Nie pamiętam jakiego, ale leciało to jakoś tak:

"Nie masz czasem wrażenia, że jesteśmy bohaterami czyjegoś monstrualnego żartu ...?" 


Liczę, że w końcu i ja zaśmieję się na finiszu, że dokądś prowadzi ta droga donikąd, że po coś to wszystko jest, że jak wszystko, tak i to ma jakiś (jak zwykle ukryty) sens. 


23 komentarze:

  1. Kochana mam nadzieję, że szybko obudzisz się z tego koszmarnego snu i odzyskasz spokój ducha:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :*
      Również mam taką nadzieję ... Niczego bardziej nie pragnę!

      Usuń
  2. W takich sytuacjach pocieszające jest, że nic nie trwa wiecznie, a w sytuacjach pozornie deprymujących odnajdujemy nieznany dotąd spokój, czego Tobie życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIC NIE TRWA WIECZNIE będę powtarzać jak mantrę, może pozwoli mi to choć trochę zdystansować się do całej sytuacji.
      Obym jak najszybciej odnalazła ten jakże upragniony spokój! Dawno go nie zaznałam ... Oj dawno!
      Dziękuję :*

      Usuń
    2. No i jeszcze jedno, po burzy zawsze wychodzi słońce :-)

      Usuń
  3. Rzucę banałem: zmiana na pewno nastąpi i będzie lepiej. I jeszcze jednym banałem rzucę: myśl pozytywnie, bo myśl to potęga, działa jak samospełniająca się przepowiednia, więc głowa do góry!

    Ciepło i, mimo wszystko, optymistycznie pozdrawiam...Trzeba Cię wyrwać z tego marazmu - już dość:)

    kultur-alnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę wierzyć we wszystko co zostało tu napisane ... Chcę wierzyć, że będzie lepiej ... (Boże! Jak ja tego chcę!)
      I bardzo chcę skończyć z marazmem i myśleć pozytywnie, ale póki co jestem na takim życiowym zakręcie, że to po prostu jest niemożliwe. Wierzę w potęgę podświadomości, ale nie potrafię przerwać ciągu złych myśli w mojej głowie. Nawet nie wiem co byłoby w stanie przerwać to moje czarnowidztwo ... Nie wiem jakie światełko w tunelu przerwałoby zła passę ... Chwilowo nie potrafię wykrzesać z siebie ani krzty optymizmu. Rany! Ale ja smęcę :/

      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

      P.S. Tęsknię za Twoim pasiastym awatarem. Ten również udany, ale do wcześniejszego mam dziwny sentyment ^^

      Usuń
  4. he he, z tą fryzurą to tak jak u mnie - od lat ta sama, nudna, koński ogon, zero grzywki... jeszcze na studiach szalałam - a to trwała (ble), a to grzywka (całkiem całkiem), a to Edyta Górniak z piosenki ze Szcześniakiem (buuuuuuuuu...)... a teraz, zachowawczo jak cholera... nuda!
    w życiu tez nie lubię ryzykować....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zawsze dużo działo się na głowie. Ciągłe zmiany! Odmieniło mi się dopiero ostatnio. Chyba się starzeję ... ;) Nudna, przewidywalna, asekuracyjna do bólu - czyt. zero szaleństwa! Ble! I w życiu podobnie.

      Usuń
  5. wycisz się, wsłuchaj się w swoje serce...:*tam znajdziesz odpowiedź na wszystko i więcej odwagi do działania i będzie dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwagi! Odwagi mi trzeba! Odwagi przyprawionej szczyptą szaleństwa! Ot cały przepis na sukces! :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  6. Koniecznie trzeba się upic .... Teraz tego Ci Sloneczko potrzeba.. Zapomnienia... Odreagowania ... Szalonych iskierek.. I plomyczkow radości.. Buziaki i głowa do góry... Bo będę bić (: <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę pocieszać, mam wrażenie, że jesteśmy z tej samej bajki... Mnie też męczy własne towarzystwo i nijakość i niezdecydowanie... I nie umiem tego zmienić albo nie chcę choć niby chcę... Wydaje mi się, ze jestem skazana na przegraną... Taka grecka tragedia z wiszącym nad głowa fatum...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Zdecydowanie "grecka tragedia z wiszącym nad głową fatum"! Cudnie to ujęłaś!
      Eh! Myślę, że wszystkiemu jest winne nasze złe nastawienie ... I Ty i ja naprawdę musimy zacząć myśleć pozytywnie. Zacząć od małych rzeczy, małych kroczków ... Przecież w końcu kiedyś musi wyjść to cholerne słońce!
      Powodzenia, słonecznych myśli i duuuużo uśmiechu! Damy radę! :)

      Usuń
  8. Ja też czasami męczę się w swoim towarzystwie, ale generalnie myślę, że jednak siebie lubię.
    W przeciwieństwie do Ciebie, mnie częste zmiany fryzur nie są obce. Nie byłam jeszcze platynowa blondynką, ale to zapewne przede mną;-D... Tymczasem jestem dość wybuchowa, często powiem nim pomyślę. Kieruję się bardziej odczuciami niż zdrową zdystansowaną oceną sytuacji. Konsekwencje są różne. I to mnie właśnie męczy; więc może lepiej asekuracyjnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio nie lubię siebie nic a nic!
      Najbardziej za to niezdecydowanie! Za niepodobną do mnie nudę na głowie ;) Zachciało się babie zapuszczania włosów i ma za swoje! Coś czuję, że i tak skończy się ostrym cięciem i powrotem do drapieżnego imagu ^^ Choć humorki mam zmienne jak diabli ... Dziś na przykład byłam zadowolona z mojej fryzjerskiej opieszałości! A z jaką miną spojrzę jutro w lustro ... ? Któż to wie! :P
      A tak naprawdę najbardziej boli ta wewnętrzna zmiana. Do niedawna byłam kropka w kropkę jak Ty. Zapomniałam co to spontaniczność, boję się podejmowania decyzji, przeraża mnie odpowiedzialność ... Choć pewnie zważywszy na okoliczności jest to zupełnie normalna reakcja. Ale nie zmienia to faktu, że męczy mnie moje towarzystwo :/

      Usuń
  9. Doskonale znam takie stany ale nic Ci nie poradzę...każdy musi znaleźć na nie swój sposób.A poza tym dobrze jest czasami zaliczyć taki dołek,aby później docenić całą pozytywną reszte życia.Ale co ja Ci tutaj z banałami wyjeżdzam...Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam! Od razu z banałami! :) Każda pozytywna myśl jest teraz dla mnie na wagę złota.
      Dziękuję i pozdrawiam! :)))

      Usuń
  10. Doświadczasz kochana. Nie każdy ma tą przyjemność ;)
    Odbijesz się. Będzie pięknie, będzie wspaniale...
    No musi przecież być :)
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpliwa przyjemność, ale niech Ci będzie ;P
      Doświadczam. I jedynie patrząc w ten sposób na problem, mam siłę by iść dalej ...
      :****

      Usuń
  11. Cóż rzec - banalne, ze" po burzy zawsze wychodzi słonce"? Eeee- bez sensu! Mnie to nigdy nie pocieszało! Trzymaj sie- głowa do góry, pierś do przodu, pośladki spiete -trzeba sie trzymać - bo masz dla kogo! Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pośladki spięte! ;) Wracam do ćwiczeń!
      I masz rację - mam dla kogo trzymać formę (duchową) ^^
      Dzięki kochana :*

      Usuń