7 czerwca 2013

Fuck this life i najpiękniejszy dzień w życiu

Psu na budę takie blogowanie. Bo cóż za notka może powstać po półgodzinnej niechcianej drzemce niweczącej wszystkie moje wieczorne plany ... ? Cóż za pokłady energii mogą mieścić się w mym jakże teraz rozespanym i rozmemłanym ciele ... ? ;) Jak odnaleźć gdzieś zgubioną w ciągu tych 30 minut wenę?
Po pół godzinie snu (ponoć tak zbawiennej i mającej regeneracyjny wpływ na organizm!), z grzbietem książki wbijającym się w szyję, z Młodszą słodko pochrapującą tuż przy moim uchu, wreszcie z budzącymi mnie hałasami dobiegającymi zza łazienkowych drzwi (to Poślubiony!), wróciłam do świata ludzi chronicznie niewyspanych!!!! I spieszę donieść z pola walki, że FUCK THIS LIFE! Że już wiem, że czerwiec będzie miesiącem buzujących bezustannie myśli, że choćbym jak nie wiem bardzo chciała podjąć dobrą decyzję, to nijak nie zbliżyłam się do niej ani o jeden mały kroczek ... A przede mną cały poligon takich Dużych Spraw ... Zniesmaczona, zrezygnowana, pogubiona, szukam sensu w dniu codziennym, wypatruję choćby najmniejszych chwil szczęścia, próbując ładować akumulatorki i szukać odpowiedzi na te najważniejsze pytania.

Festyn Rodzinny 2013


Plastusiowe Talenty :)) I Młodsza nagrodzona dyplomem za zdolności plastyczne. Puchłam z dumy! :)
3 górne rysunki są jej autorstwa :) Jej pierwsza mini-wystawa!



Balony, głośna muzyka, karaoke i duety rodzic-dziecko ... - oczywiście nie odważyłyśmy się ;)
I stoły uginające się od ciast, ciasteczek, malutkich kanapeczek ...


I zaledwie kilka z wielu licznych konkursów. Więcej nie udało mi się uwiecznić, gdyż Młodsza biegała non stop z jednego dmuchańca na drugi, a ja za nią ;)

Konkursy plastyczne ...






Tu bardziej sportowo ... Rzut woreczkiem! Nagrody mobilizowały - zapał nie malał!



I bardzo emocjonujące siłowanie się - przeciąganie liny ... :)




Znów kreatywnie ...



 

I gwóźdź programu! Absolutny hit! Już nie boimy się duuuużych dmuchańców!



Tych mniejszych nie baliśmy się nigdy :)





Zostaliśmy też obdarowani spóźnionymi prezentami  z okazji Dnia Matki, połączonego z Dniem Ojca.
Nasze prezenty ^^ Dla mnie kula - do kolekcji! , boska, wykonana własnymi łapkami ze słoiczka po musztardzie :) , wręczona z zapytaniem "A czy może to być nasza wspólna kula?" ;))) SIĘ podoba! Żal oddać :) SIĘ rozumie, więc dzielimy się sprawiedliwie :) Dla Taty - samochód! I to jaki!





A na deser podsumowanie dnia przez Młodszą:
-To był najpiękniejszy dzień w moim życiu ... - wypowiedziane mega rozmarzonym głosem ^^

 I jak tu się nie uśmiechnąć ... ?  :))

Ehh... dzieckiem być ... ^^




4 komentarze:

  1. kocham te Twoje fotorelacje! i podsumowanie " dzieckiem być"....cudowne!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba życiu wyszarpywać właśnie takie małe, piękne chwile, bo bez nich codzienność mogłaby Nas przytłoczyć. Oby tych kolorowych momentów było jak najwięcej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. O przytłoczenie bardzo łatwo!
      Więc obym potrafiła dostrzec te ulotne chwile! Bardzo ich teraz potrzebuję :)
      Dzięki :*

      Usuń