Ciężko trzymać się harmonogramu naszego adwentowego kalendarza ... Ciężko w samym środeczku tygodnia, po nielekkim dniu w pracy wykrzesać z siebie nadprogramową porcję energii ... A dziewczyny czekają ... Nigdy niezmordowane, żądne nowych zadań i wrażeń z nimi związanych. A matka ostatnio jak dętka - pozbawiona energii i niezbędnego w adwentowym planie zapału. Wypaliłam się chwilowo ... Kiepski nadszedł czas.
Dajemy z siebie ile tylko jest to możliwe w aktualnych okolicznościach. Przy sprzyjających wiatrach wszystko idzie leciutko i płynnie, a że nie zawsze ... Trudno :)
Kilka zadań odbębnionych "na lajcika" ... I tak czasem trzeba ...
Kilka zaległych wciąż przed nami ... Nie odpuścimy ... Nadrobimy zaległości z pewnością (!) Choćby w same święta, gdy świat na chwilę zwolni ... No bo przecież w końcu kiedyś musi! A świetnym pomysłom nie pozwolimy się zmarnować!
Kilka zadań zaliczonych na szóstkę! A wraz z nimi wiele niezmarnowanych wieczorów ... Takich jak lubimy najbardziej - wyciśniętych do ostatniej kropli ... ^^
Jednak tajemnicą nie jest, że gdyby nie kalendarz, nie zrobiłybyśmy połowy z tych rzeczy (!), cenny czas przeciekłby przez palce niezauważony ...
A poza tym ...
Płyną kolędy, dopiero co wyciągnięte świąteczne ozdoby cieszą zmęczone nocną porą oko, wszechobecne choinkowe lampki ocieplają ciemne wieczory, płoną świeczki, zapach pierników "dla choinki" wypełnia póki co całą kuchnię (nikt ich raczej nie pożre, gdyż wszyscy preferujemy zwykłe kruche, które to również lada dzień poczynimy), choinka "klimatyzuje" się w garażu, pierwsze na nią ozdoby choinkowe hand made już czekają na sobotnie wielkie ubieranie, zapakowane prezenty dumnie piętrzą się w czeluściach szafy (oby tylko nikt się na nie nie natknął ;), ... A ja znów (!), jak co roku stwierdzam ze smutkiem, że kolejny raz wszystko na wariata ... , że cała radość z przygotowań umyka w całej tej gonitwie by ze wszystkim zdążyć na czas i w końcu dopada mnie myśl, że to nie tak miało być i tak naprawdę to nic a nic nie cieszy mnie widmo zbliżających się świąt ... :/ Może to drzemiąca we mnie natura niezadowolonego z siebie do końca perfekcjonisty, który chciałby choć raz dopiąć wszystko na ostatni guzik .... ? A może niemożność przeżycia tego czasu całym sobą ...
Cieszy mnie jedynie radość najbliższych czekających na nadchodzące dni ... I dużo myślę, "gdybam" sobie ... ;)
Najlepiej gdyby tydzień poprzedzający święta Bożego Narodzenia był ustawowo wolny od pracy! :D
Bynajmniej
nie po to by spożytkować go na jakieś nic niewnoszące (prócz czystości oczywiście ;) porządki ... Lecz po to, by pobyć z rodziną
... , zwyczajnie, bez tykającego nad głową zegarka ... , by wytulić się za wszystkie czasy tuż po porannym przebudzeniu, wypić niejedną pyszną kawkę suto zakrapianą miłym słowem, pogadać bez pośpiechu, wysłuchać ... , zrozumieć ... , by pograć w
Grzybobranie i w Memory, , zjeść wspólnie nieśpieszne śniadania, obiady, kolacje ... ,
obejrzeć setny raz
"Królewnę Śnieżkę", wreszcie zrobić obiecany karmnik dla ptaków, wybrać się na długi spacer, zajrzeć do lasu i nastroić się duchowo do tego najpiękniejszego dnia w całym roku ...
I znów marzę o prawdziwych świętach, takich od początku do końca przygotowanych przeze mnie, dla Nas ... Bez pośpiechu, bez przymusu, bez czyichś pretensji, czy niezadowolonej miny, bez sztucznej atmosfery pełnej nadęcia ... Takich w stu procentach szczerych i pełnych miłości Świętach ... Bo tak właśnie powinny One wyglądać. Bo nie mieści się w głowie, że może być inaczej ...
Może ...
I jak co roku spróbuję uratować te święta. Pewnie nawet mi się uda ... :)
Migawki grudniowe, mikołajkowe, urodzinowe i weekendowe :)
I niech zdjęcia przemówią ...
I piosenka ostatnich tygodni
KLIK Prawdziwy hicior! Z gatunku tych co to "chodzi"za człowiekiem i nie chce się odczepić ;)
I jeszcze ta!
KLIK
Kto jeszcze nie widział "Krainy Lodu"- gorąco zachęca(MY)! Nasze wrażenia wyśmienite ^^ Można o nich przeczytać w komentarzach pod
TYM postem u Dragonfly :)
P.S. Jeśli tylko możecie ... , potraficie ...
zwolnijcie tempo ...
Zatrzymajcie ten magiczny czas ...
:*