29 września 2013

Do zaczytania jeden krok ...


"Gdy się ktoś zaczyta, zawsze albo się czegoś nauczy, albo zapomni o tym, co mu dolega, albo zaśnie - w każdym razie wygra ... "

-Henryk Sienkiewicz-


Nasza przeprowadzka ma tak naprawdę bardzo mało plusów. Jednak jest wśród nich kilka znaczących, takich, które potrafią przyćmić wszystkie minusy naszego wyboru i które sprawiają, że patrzę łaskawszym okiem na nasze Mniejsze Miasto ;)

Ten konkretny plus jest jednym z istotniejszych ... Bo biblioteka znajdująca się o rzut beretem od domu to prawdziwy rarytas. Szczególnie jeśli jest to taka (!) biblioteka, w której zostały zauważone i rozpoznane nasze gusta czytelnicze, a pod biurkiem czeka coś specjalnie dla nas. A jeśli dodatkowo jest to miejsce przyjazne dzieciom *, to już niczego więcej do szczęścia nam nie potrzeba :-)
Po chwilowym zaniedbaniu mojego czytelnictwa, uzbrojona w niezbędną i mam nadzieję skuteczną broń (zdjęcie poniżej), ruszam do walki z opadającymi powiekami i wszechogarniającą potrzebą snu, niweczącą moje mocne (nocne! :) postanowienie poprawy. Powoli na nowo otula mnie mój ulubiony stan ... Stan zaczytania ^^ Wszak jesień bardzo mu sprzyja ... :)




Nasz kolejny wspólny stosik :-) Powoli staje się on chlebem powszednim. I love it!

Jako wielbicielka Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz, w końcu dotarłam do "McDusi" i już się cieszę na spotkanie po latach z rodziną Borejków. Z największą przyjemnością i na pewno ogromną nostalgią zanurzę się w jedynym w swoim rodzaju cieple lektury ... ^^
"Sparksów" dostałam spod biurka ;) Mam trochę mieszane uczucia co do tej książki ... Bo po pierwsze to książka biograficzna, a po drugie wymieszana z wątkiem podróżniczym ... Nie moja półka. Nigdy też nie czytałam nic, co wyszło spod pióra Nicholasa Sparksa. Jednak widziałam film "List w butelce", który wedle mojej skromnej oceny jest wystarczającą zachętą do bliższego poznania autora pomysłu. Zaczynam kolejną literacką przygodę :) Jak zwykle od końca ;)
Tyle z przyjemności przeznaczonych tylko i wyłącznie dla mnie :)
A dla młodszych czytelników ...
Fanom Astrid Lindgren i "Dzieci z Bullerbyn" już teraz mogę z czystym sumieniem polecić "Madikę z Czerwcowego Wzgórza". To już któraś z kolei pozycja książkowa tej autorki goszcząca na naszej półce. Jak zwykle nie zawiodłam/nie zawiodłyśmy się. Jej styl pokochałam już jako dziecko i cieszę się, że udało mi się zaszczepić tę miłość w moich córach.
Koszmarnego Karolka znają chyba już wszyscy ... :))) Tego łobuza nie trzeba przedstawiać!
"Abecelki i Duch Bursztynowego Domu" to książka idealna dla czytelników ceniących sobie przygodę i dobrą zabawę. Dobrze się czyta nie tylko rodzicom w ramach "20 minut dziennie. Codziennie."! Straszą lektura ta pochłonęła doszczętnie ^^ Wypożyczajcie w ciemno!




A poniżej "Madika z Czerwcowego Wzgórza".



Uwielbiam ilustracje książek Astrid Lindgren ^^ Zawsze mnie korciło by wziąć kredki i wypełnić je kolorem :) Zresztą zostało mi to do dzisiejszego dnia ;)
A i Starsza ma te same ciągoty ;)








*W wakacje w naszej miejsko-gminnej bibliotece trwała akcja "Wakacje z biblioteką". W każdy wtorek na dużym ekranie wyświetlano z projektora filmy i bajki dla dzieci. Klimat jak w kinie! :) Co prawda zamiast popcornu były ciasteczka, ale nie miało to najmniejszego znaczenia :) W czwartki natomiast odbywały się bardzo ciekawe zajęcia plastyczne, na których to niezwykle przywiązana do maminej spódnicy Młodsza zostawała bez żadnego szemrania (zdarzało się, że zupełnie sama - bez towarzystwa starszej siostry!). Ba! Nawet sama przypominała mi o zajęciach! I pędziła na nie jak na skrzydłach :)
Organizatorki stanęły na wysokości zadania. Pomysły miały przednie! Dzieci m.in. stworzyły od podstaw własną książkę, tworzyły ilustracje do wierszy Brzechwy, kleiły słodkie sówki z papieru i piórek, a przy tym poznawały różne techniki plastyczne, np. mieszanie farby plakatowej z pianką do golenia.
Udział w zajęciach został odpowiednio doceniony i nagrodzony. Do naszej teczki z dyplomami dołączył kolejny cenny dokument, a do biblioteczki zawędrowała nowa książka z pamiątkową zakładką (pochodzi z niej cytat z czołówki posta).
Na starszych czytelników również czekają tutaj atrakcje - oprócz spotkań literackich organizowane są wieczorki z filmem (babskie kino) przy kawie i ciastku, na których to niestety nie udało mi się jeszcze być. Ale wszystko przede mną. I to WSZYSTKO dosłownie pod nosem :))







Słonecznej i zaczytanej niedzieli Wszystkim
:***


26 komentarzy:

  1. Oj zaczytana będzie niedziela. Ale przy takiej pogodzie to nawet nie chce się wychylać nosa spod kołdry :)
    Miłej niedzieli.
    P.S. Masz u mnie ogromny plus za zaszczepienie w dzieciach zamiłowania do książek, za to że nie uważają czytania za zmarnowany czas :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas dzisiaj pogoda rozpieszczała :) Słoneczko przygrzewało cudnie, więc z zaczytania nic nie wyszło ... Ale za to spacer udał się wyśmienicie! :)
      P.S. Choć na kilku wychowawczych polach poległam z kretesem ;) , to w tym konkretnym przypadku jestem bezspornym zwycięzcą :))) Zbieram laury i jestem z siebie dumna ^^
      Choć tak szczerze, to wcale to nie było trudne ... One po prostu mają czytanie we krwi ^^ Mój wkład to jedynie odpowiedni dobór "repertuaru". Młody umysł często zbacza z właściwej drogi i sięga po nic nie warte pozycje książkowe, i wtedy wkraczam ja - ich drogowskaz ;)
      No i razem z Poślubionym dużo Im czytamy. Od początku. Ale dla mnie to normalny stan rzeczy. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.
      Dziękuję za ten ogromny plus :) i aż korci by spytać: "a jakie minusy ... ?" ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dla mnie kiedyś też było normalne, że dzieciom się czyta. Ale jak teraz patrzę na Szwagierkę, to u niej dzieciom się nie czyta. Starszy ma 5 lat i już chodzi i mówi, że książki są głupie, a młodsza jak idzie i prosi żeby jej poczytała to słyszy "Idź do dziadka". Po co się wysilać :)

      A minusów to żadnych nie widzę :D

      Usuń
  2. I tak trzymać! :-)
    Biblioteka rzeczywiście pierwsza klasa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że "tak trzymać!" nie będzie dla nas trudnym wyzwaniem :)) Dla kogoś kto kocha czytać, każda kolejna książka jest jak nowa przygoda ... ^^
      Zdecydowanie pierwsza klasa! Jedno z najulubieńszych miejsc w Mniejszym Mieście :)))

      Usuń
  3. witam. całym sercem mogę Ci polecić książkę Nicholas Sparksa. przeczytałam wszystko co napisał, jakieś 15 powieści, pod koniec każdej płakałam, kilka z nich przeniesiono na ekran- "List w butelce, Noce w Rodante, Ostatnia piosenka, Szczęściarz. Czekam na kolejną jego powieść, która miała premierę w Stanach 3 tyg. temu, pewnie za jakieś pół roku będzie w Pl.. Kocham tego faceta :-) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jedno- w moim miasteczku też jest taka biblioteka, w której organizowane są podobne akcje jak w Twojej,, zapraszani są różni ludzie estrady i pióra, wieczorki poetyckie, polkolonie dla dzieci, działa klub emerytów i rencistów, grupa artystyczna "Skoczki", chór kameralny, nauka na pianinie, angielskiego, darmowy internet dla uboższych dzieci. dla każdego coś miłego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż odkrywam nowych autorów ... i zaczyna mi się to coraz bardziej podobać :) Najpierw Jodi Picoult, teraz Sparks ... Aż cała drżę z ciekawości co jeszcze czeka na mnie na przepastnych półkach ;))))
      Takie biblioteki to najprawdziwszy skarb! I pomyśleć, że tak mało ludzi korzysta z ich dobrodziejstw ... Szkoda. Smutne to.
      Cóż, nie pozostaje nam nic innego jak podnosić czytelnicze statystyki ;)
      Zaczytanej jesieni Klaudio! :)
      Ściskam!

      Usuń
  5. Marzycielko moja ulubiona, z tym czytaniem to Henryk miał rację. Ważne, aby się zaczytać czyli polubić lekturę, która akurat dzierży się w rękach. Ja ostatnimi czasy jakoś nie trafiam we własne zaczytanie. Nie te co trzeba książki wybrałam. A że lubię kończyć coś co zaczynam to męczę się z Hołownią i Prokopem, choć kocham chłopaków niesamowicie.
    Biblioteka pod samiuśkim nosem to błogosławieństwo dla mola ksiażkowego. Nie mam takiej na swoim osiedlu, ale w drodze do pracy i z pracy mam ich kilka :)
    Mój syn nie czyta, nad czym ubolewam. Córka chętnie i sporo, najchętniej pamiętniki. Jezycjady ruszyć nie chce :( Myślę, ze i na to przyjdzie czas.
    Buziaki przesyłam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielka Twoja ulubiona dziękuję Ci za ten tytuł :* Jakże on cudnie miły! ^^
      A co do niewłaściwych lektur, to prędko radzę - ucząc się na cudzych błędach porzuć czym prędzej nużącą lekturę ... Szkoda życia na nic nie wnoszące (a jeszcze gorzej jeśli męczące) tytuły! Nie wiemy ile jeszcze książek będzie nam dane w życiu przeczytać, a ukochanych tytułów tysiące, więc szkoda czasu na męczarnie na własne życzenie ... Ja rozumiem, że trzeba dać książce szansę wybronienia, czas na rozkręcenie fabuły i narracji, ale są pewne granice czytelniczej wytrzymałości ;)
      Po kilku podobnych podchodach obiecałam sobie, że zakopuję głęboko mój perfekcjonizm (przynajmniej w tym konkretnym przypadku ;) i już nigdy więcej nie męczę do końca czegoś, czego od początku nie pokochałam. Przecież i tak zapomnę o takiej lekturze jeszcze za nim na dobre ją zamknę.

      Mol książkowy wniebowzięty! :D Jedno go jeno trapi ... Ja z kolei ubolewam nad mym wolnym czasem, a w sumie nad jego brakiem :/ Chciałoby się dużo więcej czytać ... Oj chciałoby ...

      P.S. A może właśnie "zażyj" Jeżycjady ...
      Buziaki ślę i ja :*******

      Usuń
  6. Biblioteka to miejsce, w którym mogłabym pracować. Tak sobie myślę od jakiegoś czasu. A najlepsze w tym byłoby to, że praca nigdy by mi się nie znudziła ;)
    W mojej gminnej ostatnio zwalniało się miejsce. Żałuję teraz, że nie spróbowałam.

    Jesienne wieczory cieszą mnie podwójnie z racji możliwości leniuchowania z książką bez wyrzutów sumienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bibliotekarski etat i przeze mnie byłby pożądany :) To byłaby dla mnie praca idealna^^ Praca w której mogłabym się spełniać. Praca dająca satysfakcję, możliwość rozwoju, a przede wszystkim (!) praca na normalny etat. Więcej czasu na Życie Właściwe..., z szansą na robienie jeszcze czegoś poza tym (zawodowo). Genialna mieszanka samych zalet! Zalet, których brakuje mojej aktualnej pracy :/ Niestety.

      Jako domatorka uwielbiam długie jesienne wieczory! ^^ Ten brak wyrzutów sumienia jest również niezwykle istotny ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. ja pokolorowalam ilustracje z ksiazek Astrid Lindgren ;)
    piekny stosik ksiazkowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szczenięcych latach zdarzyło mi się "wybazgrać" kilka książek z mojej prywatnej biblioteczki. Wszystko mam udokumentowane, gdyż wszystkie tytuły nadal są w moim posiadaniu ^^
      Straszą korci, ale póki co ma opory. Boi się "zepsuć" idealną kreskę :) Wszak to prawdziwy akt bestialstwa! ;) A tak poważnie, to cieszy mnie jej szacunek do książek.
      Zresztą w prosty sposób może być "wilk syty i owca cała" ...
      Bo jeśli bardzo korci, to zawsze można przekalkować rysunek ;) Choć wiadomo, że to samo to to nie jest. Się wie! :))

      Takie stosiki bardzo cieszą moje oczy ^^

      Usuń
  8. a ja wzięłam kredki i moje wydanie Dzieci z Bullerbyn jest kolorowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wszystkich książek mojego dzieciństwa najwięcej kolorków zyskał "Doktor Dollittle" ;)))
      Ale najcenniejszą perełką (przynajmniej w moim odczuciu :)) w naszej domowej biblioteczce jest zakupione wiosną kolorowe wydanie "Wiosny w Bullerbyn" (Wydawnictwo Zakamarki). Pięknie wydana książeczka! I już nie korci by coś ulepszać ;)

      Usuń
  9. No to ja dorzucę swoje tytuły:
    koniecznie "Bracia" da Chena oraz "Co widziały wrony" A.MacDonald...
    A "Koszmarny Karolek" jest moim zdaniem... koszmarny!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. ale tu milusio u Ciebie :D takie ciepło emanuje jak się wchodzi :) obserwuję i....zostaję :D będzie mi niezmiernie miło gościć Cię u mnie na blogu sissi1910.blogspot.com pozdrawiam cieplutko ;* ze mnie też mol książkowy na pewno coś z opisanych pozycji u Ciebie trafi w moje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))) Bardzo miłe jest to co piszesz ^^
      Z zaproszenia oczywiście z przyjemnością skorzystam :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Cudna ta biblioteka, tyle atrakcji dla czytelników.
    Za McDusią muszę się rozejrzeć, choć ciepło Borejków nie jest już tak intensywne w nowszych częściach to jednak jest Musierowicz. Natomiast Sparks jest dla mnie idealnym przykładem wyjątku w temacie "książka czy ekranizacja", zdecydowanie wolę filmy na podstawie jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam wiele negatywnych opinii na temat "McDusi". Bardzo bym chciała by okazały się mylące i nieprawdziwe ...
      A z tym Sparksem, to mnie zasmuciłaś ... Czytałaś "List w butelce"? Mam chrapkę na ten konkretny tytuł.

      Usuń
  12. Kiedy widzę takie wspólne stosiki to jakbym była w mojej sypialni. Nasz stosik ciągle się powiększa:) I chyba w tym miesiącu nie powinni mnie już wpuszczać do żadnej księgarni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buszowanie pomiędzy półkami czy to księgarni, czy biblioteki, to jedno z moich ulubionych czasoumilaczy ;))
      Doskonale Cię rozumiem :) Nie da się przejść obojętnie obok kuszących tytułów, lśniących okładek, pachnącego tuszem papieru... ;) W takich miejscach można się zatracić, zapomnieć o całym świecie czy upływającym wtedy nadzwyczaj szybko czasie ^^

      Usuń