Te z kobiecych ust cenię sobie najbardziej.
Podszyte szczerym zachwytem, nierzadko zazdrością ... ;)
Niestety nadal nie umiem ich przyjmować ... Zawsze czuję się zmieszana i skrępowana. I niestety próbuję im zaprzeczać (chyba z grzeczności :). Dopiero po chwili dociera do mnie, że zareagowałam nieodpowiednio (zupełnie niepotrzebnie) i że to przecież bez sensu. Wrodzona skromność :P ?
Sama często komplementuję, gdy tylko widzę ku temu powód :) i zupełnie nie mam z tym problemu. Jednak kobieta komplementująca inną kobietę to chyba nadal rzadkość.
Dziwna ludzka mentalność, przeświadczenie, że to nie wypada, że głupio, no i strach przed złą interpretacją. Szkoda! Taki komplement sprawia, że więcej się uśmiechamy. Taki komplement potrafi naładować czyjeś bateryjki na kilka dni.
Nie bójmy się komplementowania siebie nawzajem. I zacznijmy z uśmiechem dziękować za miłe słowa :)
ja też tak miałam i uświadomił mi to mój partner,że za każdym razem gdy mówi mi komplement ja zaprzeczam i mówie, że wcale tak nie jest, albo szukam wytłumaczenia dlaczego tak akurat jest :)
OdpowiedzUsuńCzyżby wrodzona skromność ... ? ;)
UsuńTakie zaprzeczanie jest okropnie frustrujące dla osoby komplementującej. Sama nie lubię takiego zachowania u innych. Jeżeli już mówię komuś, że coś mi się u niego/w nim podoba, to tak jest naprawdę, nie wysysam z palca słodkich tekstów żeby tylko temu komuś było miło i przyjemnie ... I robi się tak "niefajnie", gdy ten ktoś nie potrafi przyjąć mojego komplementu, szuka dziury w całym i dziarsko zaprzecza.
Rozumiem, że zmieniłaś swoje nastawienie do komplementów :) Pozdrawiam.