Ostatnio nie mam weny do prac domowych. Wracam do domu późno i ograniczam wtedy listę obowiązków do koniecznego minimum. Nadrabiam późnymi rankami, przed wyjściem z domu. Ale widzę ogrom zaległości i powoli zaczyna mnie to przerażać (!). Niestety nie ma mocnych, nic na siłę. Nie lubię do niczego się zmuszać. Mam swoje zasady - za bardzo lubię sprzątać (naprawdę lubię!), by robić to bez przyjemności i z przymusu. Czekam więc aż wena wróci, a wtedy z "siłą wodospadu" wszystko nadgonię :D. Jak zawsze. Niestety już tak mam - albo robię za dużo albo za mało (cały czas mam na myśli obowiązki domowe :), jakoś nigdy nie chce się to wypośrodkować. Mimo to zarywam nocki (coś ostatnio potrzebuję mniej snu). Z tego powodu mam małe wyrzuty sumienia ... że zamiast jeździć na ścierze, co wtedy robię? Jedyne do czego jestem w stanie się zmusić to trening (to akurat jest w porządku). No i jeszcze, gdy już wszyscy domownicy śpią, czytam. I to co! Wciągnęło mnie, ba! zassało. W końcu tematyka damsko - męska, więc nie ma co się dziwić. Recenzowanie nie ma tu sensu, po prostu trzeba te książki przeczytać, każda z płci oba egzemplarze. Pan Mąż czytał bardzo chętnie, a jest raczej przeciwnikiem "takich" książek. Zarówno panie jak i panowie mogą z nich dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o sobie nawzajem. Polecam!
U mnie mieszkanie powoli "zarasta", bo jakoś nie mam weny na wzięcie się za porządne sprzątanie - zawsze jest coś ciekawszego do zrobienia ;]
OdpowiedzUsuńA te książki Starowicza bardzo chętnie bym poczytała, czytałam z nim kiedyś wywiady i naprawę mądry człowiek..
PS. Nie wiem czy wiesz, ale masz włączoną weryfikację obrazkową u siebie na blogu, utrudnia to dodawanie komentarzy.
Książkom Starowicza naprawdę warto poświęcić trochę czasu. Tym bardziej, że szybko i lekko się je czyta, ponieważ napisane są właśnie w formie wywiadu rzeki. Dziękuję za zwrócenie uwagi (weryfikacja obrazkowa), nie sądziłam, że może to powodować utrudnienia :). Wszelkie zabezpieczenia to zboczenie zawodowe mojego męża ;).
UsuńTematyka książek naprawdę poczytna, choć momentami wnioski wyciągane przez Starowicza chyba nie do końca są właściwe. Przynajmniej ja nie zawsze mogłam się z nim zgodzić. Przeczytać jednak warto, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA można wiedzieć z jakimi konkretnie wnioskami nie zgadzasz się? Bardzo mnie to ciekawi. Pozdrawiam :)
UsuńDługo to trwało ale ... bardzo proszę. Przeczytałam obie książki i (o zgrozo nie wierzę, że akurat ja to piszę) nie za bardzo mogę zgodzić się z ocenami Starowicza odnośnie mężczyzn. Jeżeli chodzi o zachowania kobiet, nasze reakcje lub sposób myślenia to praktycznie trafił w sedno. Co do panów, sama nie wiem, może tylko tacy do niego przychodzili i takich tylko zna - ja się z jego oceną facetów w sporej części nie zgadzam. Oczywiście swoje badania panów prowadzę na mężu oraz mężczyznach z mojego lokalnego otoczenia (tylko proszę bez podtekstów). Osoby, mężczyźni, których znam nie pasują mi do stereotypowego wizerunku faceta z książki Pana Starowicza. Oczywiście to moja opinia, nie podważam tutaj wiedzy i autorytetu pana profesora. Dalej uważam, że przeczytać jednak warto obie książki. Pozdrawiam.
UsuńDziękuję za odpowiedź :) Do podobnych wniosków doszedł mój szacowny małżonek, ale to mnie akurat wcale nie dziwi, wiadomo przecież, że będzie bronił rodu samców ;). W moim otoczeniu również brakuje stereotypowych facetów z książek Starowicza (choć nie czarujmy się, na pewno tacy istnieją) i również nie z wszystkimi jego poglądami zgadzam się. Mimo to (również), uważam że przeczytać naprawdę warto. Obie książki podsunęłabym każdemu małżeństwu (każdej parze) z nakazem uważnego czytania :). Sama wyciągnęłam kilka brzemiennych w skutki wniosków ;). Pozdrawiam :).
Usuń