23 grudnia 2012

Jak nie zwariować w świątecznej gonitwie ...

Dziś w o wiele lepszym nastroju ... :)) Po poprzednim na szczęście nie zostało ani śladu! Choć jutro jeszcze czeka mnie praca, to dziś leniwie i już świątecznie ^^ Od rana goszczenie przemiłych gości, leniwe przeciąganie się na łóżku z pilotem w ręku i pierwszy raz bez gonitwy za prezentami  (w tym roku udało mi się uniknąć kupowania ich na ostatnią chwilę - hurrra!). Już nie mogę doczekać się widoku dzieci buszujących pod choinką. Jestem ciekawa reakcji wszystkich obdarowanych i tego czy każdemu sprawię radość ... ^^
Uwielbiam te święta i nie rozumiem jak kogoś może drażnić cała ta gwiazdkowa atmosfera ...

Od kilku lat podchodzę bardziej luzacko do tematu świąt. I wyszło mi to na zdrowie :)) Zresztą jestem w tej dobrej sytuacji, że święta spędzamy u rodziców, więc większość "brudnej roboty" chcąc nie chcąc omija mnie. To o wiele ułatwia sprawę. Choć marzą mi się święta przygotowane w całości przeze mnie ... ^^ Myślę, że to już za rok ... Ale ciiii.... ;)

Nie dopadła mnie świąteczna gorączka, nie wmieszałam się w szarą masę krążącą po CH, nie jeżdżę na ścierze więcej niż zwykle ... I wszystko cieszy mnie bardziej ...- śnieg, światełka na choince, błyszczące wystawy, wybieranie prezentów i nawet kuchnia cała w mące po pieczeniu pierniczków ... I cierpliwość do pracy w tym specyficznym okresie z wiekiem mi się zwiększyła ... :))

Najbardziej pracowity tydzień w roku już za mną. Moja branża w okresie przedświątecznym przeżywa prawdziwe oblężenie. Trudno było znaleźć czas na małe przyjemności, t.j. wybieranie podarunków, pieczenie kruchych ciasteczek i pierwszy raz pierniczków (tylko ja je lubię :), dalsze strojenie domku ... W tygodniu odbyły się również szkolne jasełka Starszej (pierwsza poważna rola) i przedszkolne Młodszej, która to pierwszy raz odważyła się publicznie wystąpić i zrobiła to zjawiskowo ... i nie mogło mnie na nich zabraknąć. Widzieć jej błyszczące, uśmiechnięte oczy patrzące ufnie na Św. Mikołaja ... bezcenne ^^






Tydzień obfitował w miłe niespodzianki ... Podczas kupowania prezentów udało mi się poznać przesympatyczną osobę - niezwykle miłą i kompetentną właścicielkę uroczej kwiaciarnio-galerii pełnej przepięknych bibelotów ^^
Nie mam szczęścia do fajnych ludzi ... Rzadko zdarza mi się być pod wrażeniem jakiejś osoby ... Rzadko ktoś zwróci na siebie moją uwagę do tego stopnia ... Tu "zaiskrzyło" w obie strony i nie przeszłyśmy nad tym do porządku dziennego. Pani potrafiła powiedzieć mi miłe słowo, którym bardzo mile mnie zaskoczyła i sprawiła tym zaskoczeniem ogromną przyjemność (wspominałam już tutaj o sile szczerości i komplementów :). Dobrze odzyskać wiarę w człowieka ... Dobrze mieć świadomość, że jednak jeszcze czasami nieznajomy może okazać się miłą osobą ... Już przestawałam w to wierzyć ... Dlatego tym bardziej było mi miło ... Dookoła same wiecznie gdzieś się spieszące, zapracowane smutasy, którym szkoda czasu na zwykłe ludzkie życzliwości, uśmiech, miłe słowo ... Każdy pędzi nie wiadomo za czym ... Nawet w tym szczególnym czasie nie potrafimy zatrzymać się na chwilę, pobyć z bliźnim, spytać co u niego i posłuchać ..., ale tak naprawdę posłuchać, a nie tylko udawać i kiwać potakująco głową ... Odruchowo klepiemy "Wesołych świąt" i biegniemy dalej ... Liczy się tylko to żeby okna były czyste, na stole było 12 potraw, a pod choinką jak najwięcej prezentów (nieważne czy wybieranych z myślą o obdarowywanym - byle by było ... i byle z głowy)! STOP! Nie o to w tym wszystkim chodzi! Nieważne czy w wysprzątanym na wysoki połysk domu, nieważne czy przy suto zastawionym stole, nieważne ile i jakich prezentów znajdzie się pod choinką, ważne z kim i jak będziemy dzielić ten czas!

To był udany tydzień, który pokazał mi, że jednak świat nie zmierza donikąd ^^ Przynajmniej mój świat ... ŻYCZĘ WAM by i Was dopadła tak słodka melancholia :*



 



P.S. U nas spadł śnieg! Czyli jednak White Christmas :))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz