Wpadł mi dziś w ręce mój stary pamiętnik. Jedyny z wielu nieocalałych. TEN który wpaść w nie nie powinien. Ten, w którym czarno na białym widać czego robić nie powinnam, a co zrobić muszę.
Kurza twarz! Że też musiało mnie najść na generalne porządki! Ich efekt miał być zgoła inny ... Oczyszczając swoje otoczenie, jednocześnie miałam zaprowadzić porządek w swoim życiu, w sercu ... A wyszło jak wyszło.
Stwierdzam, że lekko to ja w życiu nie miałam. Nie chcę pamiętać tamtych spraw. Postanowiłam! Pozbędę się zeszytu i złych wspomnień! Dojdą nowe - to pewne. Ale już nigdy więcej nie będę rozpamiętywać tego co złe. Nie w taki sposób. Dobrze pamiętać co wpłynęło na nas tak, a nie inaczej ... Co sprawiło, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy ... Ale nigdy nie należy rozpatrywać tego w kontekście życiowej porażki. Dobrze wyciągnąć odpowiednie wnioski i szybko oczyścić atmosferę.
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ... Zamierzam barwnie nakreślić resztę swoich dni :) Zabieram się za twórczą wizualizację ^^
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ... Zamierzam barwnie nakreślić resztę swoich dni :) Zabieram się za twórczą wizualizację ^^
Powoli budząc się z zimowego snu. Tak tak! To chyba już tak długo trwa. Owszem - zauważyłam wiosnę. Nie umknęła mej uwadze. Z namaszczeniem cieszyłam się każdym promykiem słońca, ale w środku, gdzieś tam głęboko wciąż tkwiłam w "żałobie".
Zaszyłam się w książkach. Stworzyłam tam sobie swój drugi świat. Będąc w nim, w tym właściwym byłam choć ciut nieobecna. Mogłam zapomnieć. Choć na chwilę.
Natrafiłam na "Ołówek". Dobrze się stało. Budzę się z tego letargu. Powoli przecieram oczy. Chwilowo słońce nie oślepia. Nie muszę ich mrużyć. Szkoda, bo bardzo to lubię. Ale nie płaczę nad tym, ani nad niczym innym.
Jestem.
A wkoło ...
Deszczowo. Chłodno. Nic to! :) W każdej sytuacji można dopatrzeć się plusów. Są więc i plusy deszczowej pogody. Kalosze i spółka.
Kałuże poznawane wzdłuż i wszerz ... i dzikie slalomy na rolkach dookoła nich. Wyciągnięcie z szafy ukochanej parki. Spacerowanie z wiatrem we włosach. Obserwowanie pędzących po niebie burzowych chmur. A na drugi dzień nagroda dla wytrwałych spacerowiczów - wyłaniające się zza chmur słońce. I mieniące się nim mokre chodnikowe plamy ^^
Nowość w naszej okolicy - mini-rondo dla małoletnich uczestników ruchu ^^ Świetny pomysł! Świetna zabawa! |
Można i tak ... ;) |
Dobrze się wyżałobić, żeby puścić, pożegnać, zostawić i już nie wracać. Nie oglądać się za siebie, nie przerzuwać przeszłości. Cieszę się, że się udaję, że wiosna staje się namacalna. Fajne masz córy:)))
OdpowiedzUsuńNie na sensu trzymać w sobie wyniszczających nas emocji. Lepiej zaprzątać swoje myśli miłymi wspomnieniami, a przede wszystkim skupić się na dniu dzisiejszym :)
UsuńKalendarzowa wiosna już jest, dobrze, że dotarła również i ta duchowa :) Późno, bo późno, ale ... lepiej późno, niż wcale!
Dziękuję, przekażę :)))
Pięknie kochana :-@
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzasem mnie też nachodzą takie melancholijne stany... Dziś np wytrącił mnie z równowagi sen... Sen z kimś z przeszłości...
OdpowiedzUsuńSweet melancholy idź precz! Chcę w końcu napisać coś humorystycznego! Mam dość mojej melancholii! Liczę, że wybawi mnie z niej Twoja akcja Blogging Every Day with ... You :)))
UsuńŻycie uczy pokory, a porażki smaku szczęścia, więc nie zawsze dobrze jest całkowicie przekreślać negatywną przeszłość
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od stopnia toksyczności wspomnień. Czasem wymazanie przeszłości jest konieczne. Nie mam przyjemności w pławieniu się w bólu (bo nazwać to smutkiem to za mało). Życie jest wystarczająco popaprane ... Po co je sobie dodatkowo utrudniać? Wymazuję.
UsuńPod tym względem masz całkowita rację
UsuńPrzeszłość... Nie da się jej ani wymazać, ani zapomnieć. Ale można nie wracać uparcie do spraw, o których chcemy nie myśleć. Łatwo powiedzieć... no właśnie. U mnie jest tak jak pisze Lucy - całkiem nie przekreślam. Staram się z całych sił uwierzyć natomiast, że każdy bat sprawia, że jestem silniejsza... choć tak naprawdę staję się bardziej wrażliwa.
OdpowiedzUsuńWczoraj minęło 27 lat od wypadku na motocyklu. Od 27 lat żyję inaczej, jakby z piętnem czegoś niezrozumiałego. 10 lat temu w przypływie żalu do Niego wyrzuciłam wszystkie swoje dyplomy związane z osiągnięciami w tenisie ziemnym... a było tego sporo. Dzisiaj żałuję.
Więc cholera nie wiem, czy nadal namawiać Cię na to ognisko ;)
Ja jednak spróbuję ją wymazać i naprawić pewne relacje.
UsuńZ tymi batami mam tak samo :/ Kiedy już mi się wydaje, że jestem twarda i zahartowana i że mniej boli, wtedy sięga mnie kolejny raz i okazuje się, że jestem "miętka" jak dziurawa dętka ;/
Nie możesz się tak zadręczać! Właśnie takie myślenie wyniszcza! Zabraniam Ci! Słyszysz?! Myśl o tym ile dobrego dostałaś od życia i o tym ile jeszcze przed Tobą!
Głupiaś, żeś się pozbyła dyplomów! Nie dziwię się że żałujesz.
Z moim tajemnym zeszycikiem to zupełnie inna historia ... Powinnam się go pozbyć już dawno temu, ale zostawiłam go celowo, z premedytacją! Bo nie należę do osób pamiętliwych, a nie chciałam by pewne sprawy ulotniły się wraz z upływem czasu. Jednak teraz, gdy minęło parę dobrych lat, nie widzę sensu by dłużej karmić się złymi emocjami. Zmieniłam się. Złagodniałam. Nie wiem tylko czy to dobrze.
Ognisko będzie jak ta lala! :)
Wczoraj byłam z córką na chwilkę na kortach tenisowych, na których szalałam mając 10, 11, 12, 13, 14 lat (no bo później szlag wszystko trafił). I tak mi się chciało płakać, ze uciekałam stamtąd szybciej niż pozwalają mi na to moje nogi :(
UsuńRozumiesz? Te smutki spadają na mnie takim ciężarem, ze nie jestem w stanie się obronić. Musze przed takimi bodźcami uciec całkiem, albo spróbować z nimi zawalczyć.
Jest kilka takich tematów, od których robi mi się słabo, które powodują, że tracę siły. Aż tchu zaczyna mi brakować... Ogarniasz to kochana? :)
Tak czy owak - życie jest piękne. I tym optymistycznym akcentem zakończę komentowanie tego postu :)
Jeszcze kilka dni temu i ja miałam jeden Taki Bolesny Temat. Bywało, że dopadały mnie ataki paniki, że brakowało powietrza ... Ale uporałam się z nim. Zupełnie sama. Długo to trwało, ale myślę, że najgorsze za mną. A wiedz, że już zaczynałam brać pod uwagę psychologa. Nawet zasugerował mi to ktoś kompetentny ... Musisz zawalczyć i zapomnieć, i tak jak napisałam w poście - nie rozpatrywać tego w kategorii życiowej porażki. Stało się. Trudno. Nie cofniesz czasu. Jeśli nie potrafisz sobie z tym poradzić sama, skorzystaj z pomocy specjalisty. Bo życie choć parszywe, to jednak chwilami piękne i szkoda go na smutki czy żale.
UsuńOgarnij ten temat bo fajna babka z Ciebie! Szkoda by Cię było na przedwczesną zgorzkniałość ;)
Ściskam Cię mocno :*
I motylki nosisz w torebce ;-)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś pisałam u siebie, że chciałabym mieć magiczny przycisk DELETE, żeby usunąć złe chwile z głowy, oraz te złe myśli, które im towarzyszą. Ale w końcu złe doświadczenia też kształtują Naszą osobowość i dzięki nim jesteśmy tacy - jacy jesteśmy.
Motylki to wynik moich afirmacji ;) Miało ich być więcej, ale leniwa bestia ze mnie :)
UsuńDELATE byłby w tym przypadku jak znalazł. Na tym etapie, gdy zaszłam już tak daleko i wyciągnęłam wcale niepochopne wnioski, pewne sprawy mogłabym wymazać z pamięci. Niektórych rzeczy naprawdę lepiej nie trzymać w sobie. To że wymażę z pamięci potłuczoną szklankę, nie sprawi, że zapomnę o bliźnie na dłoni, którą wyryła na niej owa szklanka. Czegoś mnie ta sytuacja nauczyła. Chcę pamiętać jedynie o owocach tej bolesnej lekcji.
Ja też mam jeden taki dziennik złych wspomnień. Wiem gdzie jest, ale nie zaglądam do niego.
OdpowiedzUsuńTego co było się już nie zmieni i nie ma co roztrząsać co by było gdyby, tak ja sobie to tłumaczę.
Trzeba isć przez życie z podniesioną głową i często sobie powtarzam,
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni ;)
Dzięki Ci za ten komentarz, bo już myślałam, że tylko ja jestem taka nawiedzona, że trzymam takie rzeczy po szafach ;)
UsuńWidzisz ja zrobiłam ten błąd i zajrzałam do mojego dziennika. No i dostałam w łeb jak obuchem. Wyryczałam się, wysmuciłam, ale nadal czuję żal do zapisanych tam wspomnień, nadal nie czuję się od nich wolna. Chyba lepiej by się stało, gdybym ich tam nigdy nie spisała. Pewnych rzeczy nie powinniśmy tłamsić w sobie. Wiem to na pewno.
Jeśli to co mnie nie zabiło mnie wzmocni - będę prawdziwą STRONGMENKĄ ^^ Oby!