"Jestem tylko ołówkiem w ręce Boga."
Bardzo bałam się tej książki. Zostałam nią poniekąd nastraszona - że "ciężka", że może to nie odpowiedni moment na jej czytanie ... , że dużo w niej Kościoła ... Byłam więc znacznie uprzedzona do jej zawartości. Tak przygotowana do lektury bałam się efektu "zdołowania", oraz religijnych wątków, których tak bardzo nie lubię w literaturze. Spodziewałam się męczącego umoralniania i cytatów z Biblii. Nic bardziej mylnego.
"Ołówek" bardzo mile mnie zaskoczył. To lektura obowiązkowa zarówno dla zagorzałego katolika, jak również dla wątpiącego ateisty (i odwrotnie). To książka dla każdego. To pięknie napisana historia kobiety, która dopóki choroba nie zapukała do jej drzwi, ścigała się z życiem, każdym nerwem pragnąc adrenaliny. Co czuje tak głodny wrażeń człowiek słysząc taki wyrok ... ? Gdy w jednej chwili cały jego świat legnie w gruzach? Co czuje taki człowiek przykuty do łóżka przez chorobę i całkowicie zależny od innych? Jak bardzo zmienia się wtedy jego życiowa hierarchia? Czy możliwe jest wtedy bezbolesne przewartościowanie życia? Ile i jakich pytań zada sobie, Bogu ... ?
Zdrowej osobie trudno ogarnąć ten temat ...
Autorka i zarazem główna bohaterka do ostatniej chwili nie poddała się i w niesamowity sposób zmagała się z chorobą. Zmagając się z wieloma utrudnieniami i przeciwnościami walczyła do końca. Nie mogąc współpracować z własnym ciałem, mając utrudnioną możliwość porozumiewania się z otoczeniem, napisała cudowną, poruszającą książkę. Mądrą, ciepłą, momentami żartobliwą lekturę - bo autorka potrafiła też śmiać się ze swojej choroby. Łzy wzruszania mieszają się tu z uśmiechem. Takie emocje towarzyszą poznawaniu historii Kasi.
Bez zbędnego pouczania, bez użalania się nad sobą i nad swym cierpieniem, Kasia w subtelny sposób pokazuje nam którędy droga. W swej książce opisuje niesamowitą miłość do życia i czerpanie radości z najmniejszych jego darów.
Z "Ołówka" bije zadziwiająca wola życia, która wielu z nas opuszcza z czasem tak błahych powodów. Szacunek do życia, wiara i siła - tego nam brakuje. Kasia swą postawą dopinguje nas do walki i daje nam wiarę, uczy pokory i szacunku do życia.
Książka dotykając tak bolesnej tematyki, nie barwi świata nurkującego w jej głębinach czytelnika na ciemne kolory. Wręcz przeciwnie ... Pokazuje światełko w tunelu. Daje wiarę, że nawet cierpienie ma sens.
Napisać o niej, że chwyta za serce to za mało ...
Podjąć się jej charakterystyki, to jak porwać się z motyką na słońce ... Bo żadne skróty myślowe nie oddadzą tego, co przekazuje nam w "Ołówku" Kasia ... To po prostu trzeba przetrawić samemu. Słowo po słowie. Linijka po linijce. Pewnie wiele zależy od wrażliwości czytelnika ... Pewnie niewiele mniej od tego w jakim momencie życia akurat się on znajduje ... Nie mniej myślę, że to lektura obowiązkowa dla każdego. Nie wierzę, że można przejść obok tej książki obojętnie. Nie wierzę, że można nie dostrzec jej blasku. Uczmy się od tych, którzy mają nam coś do przekazania ... Szczególnie jeśli jest to tak wartościowa lekcja ...
Docenić najmniejszy okruszek podarowanego życia ... Najmniejszy ...
Matka Teresa z Kalkuty
Bardzo bałam się tej książki. Zostałam nią poniekąd nastraszona - że "ciężka", że może to nie odpowiedni moment na jej czytanie ... , że dużo w niej Kościoła ... Byłam więc znacznie uprzedzona do jej zawartości. Tak przygotowana do lektury bałam się efektu "zdołowania", oraz religijnych wątków, których tak bardzo nie lubię w literaturze. Spodziewałam się męczącego umoralniania i cytatów z Biblii. Nic bardziej mylnego.
"Ołówek" bardzo mile mnie zaskoczył. To lektura obowiązkowa zarówno dla zagorzałego katolika, jak również dla wątpiącego ateisty (i odwrotnie). To książka dla każdego. To pięknie napisana historia kobiety, która dopóki choroba nie zapukała do jej drzwi, ścigała się z życiem, każdym nerwem pragnąc adrenaliny. Co czuje tak głodny wrażeń człowiek słysząc taki wyrok ... ? Gdy w jednej chwili cały jego świat legnie w gruzach? Co czuje taki człowiek przykuty do łóżka przez chorobę i całkowicie zależny od innych? Jak bardzo zmienia się wtedy jego życiowa hierarchia? Czy możliwe jest wtedy bezbolesne przewartościowanie życia? Ile i jakich pytań zada sobie, Bogu ... ?
Zdrowej osobie trudno ogarnąć ten temat ...
Autorka i zarazem główna bohaterka do ostatniej chwili nie poddała się i w niesamowity sposób zmagała się z chorobą. Zmagając się z wieloma utrudnieniami i przeciwnościami walczyła do końca. Nie mogąc współpracować z własnym ciałem, mając utrudnioną możliwość porozumiewania się z otoczeniem, napisała cudowną, poruszającą książkę. Mądrą, ciepłą, momentami żartobliwą lekturę - bo autorka potrafiła też śmiać się ze swojej choroby. Łzy wzruszania mieszają się tu z uśmiechem. Takie emocje towarzyszą poznawaniu historii Kasi.
Bez zbędnego pouczania, bez użalania się nad sobą i nad swym cierpieniem, Kasia w subtelny sposób pokazuje nam którędy droga. W swej książce opisuje niesamowitą miłość do życia i czerpanie radości z najmniejszych jego darów.
Z "Ołówka" bije zadziwiająca wola życia, która wielu z nas opuszcza z czasem tak błahych powodów. Szacunek do życia, wiara i siła - tego nam brakuje. Kasia swą postawą dopinguje nas do walki i daje nam wiarę, uczy pokory i szacunku do życia.
Książka dotykając tak bolesnej tematyki, nie barwi świata nurkującego w jej głębinach czytelnika na ciemne kolory. Wręcz przeciwnie ... Pokazuje światełko w tunelu. Daje wiarę, że nawet cierpienie ma sens.
W "Ołówku" odnalazłam swoje myśli i odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.
To książka do której na pewno wrócę. Książka, której nie wyobrażam sobie nie mieć we własnej biblioteczce.Napisać o niej, że chwyta za serce to za mało ...
Podjąć się jej charakterystyki, to jak porwać się z motyką na słońce ... Bo żadne skróty myślowe nie oddadzą tego, co przekazuje nam w "Ołówku" Kasia ... To po prostu trzeba przetrawić samemu. Słowo po słowie. Linijka po linijce. Pewnie wiele zależy od wrażliwości czytelnika ... Pewnie niewiele mniej od tego w jakim momencie życia akurat się on znajduje ... Nie mniej myślę, że to lektura obowiązkowa dla każdego. Nie wierzę, że można przejść obok tej książki obojętnie. Nie wierzę, że można nie dostrzec jej blasku. Uczmy się od tych, którzy mają nam coś do przekazania ... Szczególnie jeśli jest to tak wartościowa lekcja ...
Docenić najmniejszy okruszek podarowanego życia ... Najmniejszy ...
"Ołówek" Katarzyna Rosicka - Jaczyńska
Dodaję tu znaleziony w Sieci wywiad z autorką.
Muszę przeczytać. Dobrze napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj i daj znać jakie wrażenie wywarł na Tobie.
UsuńDziękuję.
Warto, a jest jeszcze druga część:)
UsuńZapewne masz na myśli "Ławkę". To druga książka autorki, ale nie jest ona kontynuacją "Ołówka". To fikcyjna historia, w której jedynie (podobno!) można się doszukać podobieństw do życia autorki. Podobno ... bo jeszcze jej nie czytałam. Jest ona w moich czytelniczych planach :)
UsuńBo "Kołyski" z tego co mi wiadomo autorka nie dokończyła. Czy mylę się?
Mała poprawka! Właśnie doczytałam, że choć "Ławka" nie jest kontynuacją "Ołówka", to jest książką autobiograficzną. Dlatego sięgnę po nią z tym większą ciekawością.
Usuńtak tak, miałam na myśli "Ławkę":))
UsuńNo i wszystko jasne :))
UsuńPozdrawiam :)
A nie mówiłam.... ? Kasia pokazała, jak łatwo choroba może nas pokonać i zmienić całe nasze życie, łącznie ze sposobem myślenia i odbierania świata. Bo życie to nie bajka z zawsze szczęśliwym zakończeniem. Końców może być kilka, różnych... Pokora. Tego uczy nas Kasia. Tak odebrałam tą książkę. I mam na swojej półce. I wrócę do niej nie raz i nie dwa.
OdpowiedzUsuńKażdy z góry zakłada, że czeka go happy end i rozpacza nad najdrobniejszym niepowodzeniem. Zupełnie nie liczymy się z innym zakończeniem.
UsuńCiągle goniąc za niedoścignionym nie doceniamy dnia dzisiejszego. Nie szanujemy życia. Wyciągamy ręce wciąż po więcej. Brakuje nam pokory.
Jedna z lepszych książek jakie przeczytałam w moim życiu. Taka, która zostawia po sobie trwały ślad.
Byłam nastolatką, kiedy życie pokazało mi rogi... I te rogi pokazuje mi do dzisiaj. Mimo tego pragnę coraz więcej, mocniej, piękniej... nawet tego, co jest poza zasięgiem moich rąk. Kocham za mocno, pragnę za bardzo... Ale kocham życie, jestem empatyczna, współodczuwam i akceptuję inności. O każdego dnia dziękuję Jemu (kimkolwiek jest), za to że wciąż jestem, mam dzieci, tęsknię, czuję, chodzę, mówię itd.... Choć ciągle mam żal... malutki, ale jest... ale zaakceptowałam swoją inność i z pokorą żyję dalej, choć czasem wyć się chce do księżyca.
UsuńBo całkiem się poddać nie potrafię. Czymże byłoby wówczas życie?
:****
Wiesz, że chyba dopiero ta książka otworzyła mi oczy? Zawsze chciałam od życia więcej i więcej. Nie brałam pod uwagę opcji, że coś pójdzie nie po mojej myśli - bo i zawsze wszystko było tak jak chciałam. Od dłuższego czasu boksuję się z życiem. Dopiero teraz dociera do mnie, że nie zawsze dostanę od życia to czego pragnę. Bo życie bywa przewrotne i w najmniej dogodnym momencie potrafi dać pstryczka w nos, lub utrzeć go tak konkretnie.
UsuńCały czas uczę się pokory.
:***
Ale dziewczyny zrobiłyście wywód, że jeszcze bardziej jej chcę!
UsuńBTW ładnie Ci się banerek wpasował w bloga :-)
W takim razie jak tylko skończysz czytać "Czarownice ...", zabieraj się za "Ołówek"!
UsuńPrawda? Też mi się podoba :)))) Aż będzie żal usunąć po zakończeniu akcji :)
Obejrzałam filmik i się zryczałam, więc nie wiem jak przebrnęłabym przez książkę. Też się boję tego typu opowieści.
OdpowiedzUsuńNie bój się książki... Tak jest Kasia - zdrowa i walcząca z własnymi słabościami i całym światem. Kasia niepokorna i Kasia rzucona na matę... Sięgnij po tą książkę.
UsuńPozdrawiam,
Monika.
*miało być - TAM jest Kasia (...)
UsuńKsiążka ma zupełnie inny klimat niż ten krótki filmik. Dlatego długo zastanawiałam się czy umieścić go tutaj. Sama celowo obejrzałam go dopiero po lekturze książki i wydaje mi się, że taka kolejność była korzystniejsza. Filmik może albo przestraszyć, albo zachęcić do lektury. Na pewno podobnie jak to było ze mną, spodziewasz się zupełnie czego innego po "Ołówku". Zrób podejście i przeczytaj pierwsze 10 stron. Stron po których przepadniesz.
UsuńMam nadzieję, że mimo wszystko sięgniesz po książkę i wtedy spotka Cię miłe zaskoczenie i prawdziwa lekcja życia.
Oglądałam reportaż o Kasi w jakimś programie - bodajże Magazyn Ekspresu Reporterów lub tym podobne. Bardzo wzruszająca historia, chętnie sięgnę po książkę. Choć to trudny i ciężki temat - myślę, że warto!
OdpowiedzUsuńWarto. Naprawdę warto. Wiem, że często zachwycam się tu jakąś książką ;) , cóż - kocham czytać ^^ Jednak ta książka jest zupełnie inna. Na inny sposób dobra. Niezwykła. Nie do pominięcia. Jeśli nie spodoba się Tobie, Wam, to nie bójcie się napisać tu tego. Nie wszyscy musimy zachwycać się tym samym. Dajcie mi znać czy to była pouczająca lektura. Jestem bardzo ciekawa Waszych reakcji.
UsuńKsiazki nie czytalam, przeczytalam Twoj post dwa razy, przeczytalam komentarze, ale chcialam cos wiecej wiedziec o tej ksiazce, wiec znalazlam na internecie blog "W Kregu Ksiazek" (andziorek).
OdpowiedzUsuńNo i dowiedzialam ze ta choroba to SLA-stwardnienie zanikowe boczne i ja ja mam, 5 lat temu zostalam zdiagnozowana, najpierw to sie wali caly swiat, przez pierwsze miesiace to po prostu czekalam na smierc, no bo to jest wyrok smierci, nie ma leczenia. Przeczytalam wszystko co moglam o tej chorobie, a poniewaz na poczatku pogorszenie szlo szybko, wiec wygladalo ze rok, moze dwa i po mnie, ale po pol roku przystopowalo i idzie dosc wolno, jestem w domu w miare samodzielna, chodze posuwajac przed soba taki walker na kolkach, nie wiem jak to nazwac po polsku, bo ja jestem w Australii, jem normalnie i mowie w miare normalnie. Czlowiek przyzwyczaja sie to tych wielkich zmian, bo ja przed choroba bylam aktywna, biegalam, duzo chodzilam, nie umialam usiedziec w miejscu.
Zupelnie swiadomie, po zmianach niezaleznych ode mnie, dokonalam zmian zaleznych ode mnie, takich jak np.wyglad zewnetrzy, zawsze farbowana blond z dlugimi wlosami, dzisiaj obcieta zupelnie krotko na chlopaka, najwieksza zmiana po przegonienie meza, ktory wrecz wykrzyczal mi ze on nie nadaje sie na opiekuna. Potrafie tez zartowac sama z siebie, czasami sa takie sytuacje ze ktos nie umie ukryc ze jeszcze zyje, no i ciesze sie tym czym moge, mam dobrych znajomych, ale tez lubie byc sama, duzo czytam, ach i mam smiesznego pieska. Teresa
Mnie wzruszyło to co Pani napisała... Takie sytuacje weryfikują wszystko, przyjaciół szczególnie. Życzę Pani wszystkiego co dobre, dużo miłości, przyjaźni prawdziwych, no i może to zabrzmi banalnie - ale zdrowia jak najwięcej, jak najdłużej...
UsuńMonika.
Ziemia zatrzęsła się pode mną po przeczytaniu Twojego komentarza ;) Nie spodziewałam się odzewu osoby chorej na tę samą chorobę co Kasia. Twój komentarz bardzo mnie zaskoczył. Podobnie jak "Ołówek" :)
UsuńPodobnie jak Kasia przeszłaś przez etap buntu najbliższych. Domyślam się, że to on właśnie był jednym z cięższych doświadczeń. Piszesz o reakcjach osób trzecich na fakt, że "jeszcze" (!) żyjesz ... Podobne sytuacje opisywała w swojej książce Kasia. I to jak traktowano ją jak osobę upośledzoną umysłowo.
Mimo tego wszystkiego piszesz tak pozytywnie o swoim życiu - znów podobieństwo do Kasi :)
Myślę, że "Ołówek" musi trafić do Twoich łapek ;) Koniecznie go przeczytaj i napisz do mnie ponownie. Będę czekać.
P.S. Najbardziej cieszy mnie fakt, że otaczają Cię dobrzy ludzie. Kasia nie miała tego szczęścia - większość bliskich odwróciła się od niej, traktując ją jak zbędny mebel. Czerp z tych relacji jak najwięcej i tyle samo dawaj w zamian.
Życzę dużo zdrowia, siły, wiary i wytrwałości. Pokory na pewno Ci nie brakuje.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam.
Sunshine jestes bardzo mila, dziekuje.
UsuńMarzenia do spelnienia, dzieki za wszystko co napisalas do mnie, no i za ten post o tej ksiazce, ze wlasnie taka ksiazke polecasz, oczywiscie postaram sie o ksiazke i przeczytam, ale juz jestem zadowolona z tego co znalazlam i przeczytalam u Ciebie. Teresa
Bardzo miło mi to czytać ^^ Naprawdę :) I to ja jeszcze raz dziękuję Tobie za komentarz. To bardzo miłe uczucie mieć przed oczami tak namacalny odzew ze strony czytelników :) Cała przyjemność po mojej stronie :) Cieszę się, że mój post może być dla kogoś ciekawy, pomocny i że być może dzięki niemu "Ołówek" przeczyta kilka osób więcej. Bo że warto już wiecie!
UsuńDziękuję.
Pozdrawiam serdecznie, Kamila.
Tak to opisałaś, że teraz po prostu muszę przeczytać tą książkę!
OdpowiedzUsuńDzięki! :-)
"Ołówek" to dla mnie przełomowa książka. Jeśli tylko potrzebujesz podobnych przemyśleń i pobudek do działania, to życzę Ci podobnego jej odbioru.
UsuńPolecam się :)
Więc odczucia mamy podobne i wnioski pewnie takie same.Takie pozycje powinny znaleźć się na liście obowiązkowych lektur,to one "uczą" jak patrzeć na życie,chorobę,bliźniego,śmierć..są drogowskazem ku spełnieniu i miłośći,docierają głęboko i na długo.Dzisiaj zaopatrzyłam się w "Jutra może nie być" któraś polecała na blogu...już się nie mogę doczekać aż słońce zajdzie,odpale lampkę,inną napełnie trunkiem Bogów :)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że "Ołówek" powinien znaleźć się w kanonie lektur szkolnych. Jeżeli jest w nim "Poczwarka" Terakowskiej (co bardzo popieram!), to nie powinno też zabraknąć "Ołówka". Takie książki powinna czytać młodzież! - Matko! Jak to brzmi! - pisząc te słowa czuję się jak stara Ciotka Klotka ;D
UsuńI przede mną "Jutra może nie być" :) oraz "W plątaninie uczuć". Już rośnie nowy stosik lektur :), a ja z radości zacieram rączki ^^
Udanego wieczoru przy upragnionej lekturze i obu lampkach ;)
Simera, ja Cię zastrzelę, za TO "KTÓRAŚ POLECAŁA NA BLOGU" ;) Jutra może nie być i W plątaninie uczuć to książki Gabrysi Gargaś, którą uwielbiam :)
UsuńCzytaj kochana Gabrysię, a potem sięgnij po Ołówek :)
Sunhine!Jak to "sięgnij" po Ołówek?Przecież ja pierwsza go polecałam haha! No to jeden do jednego kochana :p
UsuńMarzenia,udało mi się oderwać na chwile od "Jutra może nie być" ...dziwnie czytać coś o sobie ;)
Ha ha! Faktycznie! No nic. Jeden do jednego jak nic ;)
UsuńA to mnie dopiero zaciekawiłaś!
Teraz sama nie wiem co najpierw czytać :/ "Ławkę" czy właśnie "Jutra może nie być"... - co by poznać Cię bliżej ;) A tu jeszcze na półce czekają "Cwaniary" Sylwii Chutnik! Dżizys!
Bardzo wzruszająca historia o niesamowitej kobiecie. Na pewno sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój post zbiera plony ;) i że już kilka osób deklaruje, iż zapozna się z "Ołówkiem". Uśmiecham się do Was wszystkich :)))))
UsuńCzytałaś "Chustkę"??? Gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam. Nie widziałam też filmu. Dopiero poznaję blog Joanny chustka.blogspot.com. Dowiedziałam się o nim niedawno. Przeczytam na pewno. Podobnie jak "Nieżonę" autorstwa Piotra Sałygi - Joanny męża. Znasz może i tę książkę?
UsuńTo mi się mordka uhahała :))) Aż zawiasy bolą ;) Dziękuję Ci pięknie za te słowa! Strasznie miło mi się zrobiło ... ^^
OdpowiedzUsuńZaglądaj jak najczęściej! Będzie mi bardzo przyjemnie Cię gościć :)
Pozdrawiam.
O "Nieżonie" dowiedziałam się z bloga i na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńBloga czytam w tamtym roku i książkę musiałam kupić. Jest to lektura obowiązkowa w moim skromnym zbiorze.
Pozdrawiam
Również muszę kupić "Chustkę". Muszę, po prostu muszę ją mieć. I "Ołówek", który niestety był tylko pożyczony od psiapsióły i nie mogłam w nim popodkreślać tych wszystkich ważnych rzeczy ... ^^
UsuńA czytałaś "Poczwarkę" Terakowskiej? Jeżeli nie, to polecam.
Pozdrawiam.
"Poczwarki" nie czytałam. Jeszcze nie czytałam :-)
UsuńPlanuję w najbliższych dniach zakupić "Ołówek".
Ja też muszę :-)
Pozdrawiam
Zawsze uważałam, że życie jest jak książka, którą sami piszemy. Idealnie do tego przemyślenia pasuje mi Twój początkowy cytat. Bardzo ładnie powiedziane. Książki nie czytałam, więc się nie wypowiadam.
OdpowiedzUsuńRóżnie można interpretować ten cytat. Na wiele rzeczy w swoim życiu mamy wpływ, na wiele nie ... Niektóre kwestie zostają w rękach Boga. I to wtedy właśnie jesteśmy takim ołówkiem, którym to On pisze naszą historię. Możemy się z nią pogodzić, możemy kłócić się z Bogiem, możemy z tym walczyć, ale czasem po prostu nie ma odwrotu. Trzeba mieć w sobie mnóstwo pokory by zgodzić się z tym cytatem. Tak myślę. I jednocześnie zgadzam się ze stwierdzeniem, że życie jest jak książka ... Tyle że niektóre jej rozdziały piszą się bez naszego udziału :)
UsuńPozdrawiam.
Dopiero po Twoim wpisie dowiedziałam się, że Kasia nie żyje! Smutno mi...
OdpowiedzUsuńChorób neurologicznych boję się najbardziej...
sama mam neuroboreliozę, na szczęście od roku leczoną, jest dobrze...
pozdrawiam
Kasia walczyła 12 lat. Odeszła 16 listopada 2012 roku :( Ale zostawiła po sobie coś bardzo cennego. Patrzy na nas z każdej strony "Ołówka" ^^
UsuńI ja bardzo się ich boję.
Wytrwałości w walce z chorobą! Silna kobitka z Ciebie! Taki obraz Ciebie wyłania się z Twoich postów - obraz baby z jajami :) Trzymam kciuki!
Pozdrawiam.