30 stycznia 2013

Ja to mam szczęście!

Cały dzień byłam zajęta odciąganiem myśli od popołudniowej wizyty u dentysty. Posprzątałam całe mieszkanie, uprzątnęłam prosiakom klatkę, zrobiłam pranie, przygotowałam obiad, żółwim tempem (zazwyczaj robię to błyskawicznie) zrobiłam pełen make-up ;) oraz pojechałam (towarzysko) odebrać dziewczyny ze szkoły i przedszkola - nie chciałam zostać sama w domu. Jako że ślubny ma już pewnie po dziurki w nosie wysłuchiwania jak to się boję, itp., więc w samochodzie starałam się nie poruszać już tego tematu ;) Ale tylko starałam! :D
Mimo tych wszystkich usilnych starań ... wizja rzezi na fotelu dentystycznym i tak co chwila stawała mi przed oczami ... Trzęsąc portkami przez cały dzień nawet bym się nie spodziewała takiego obrotu sprawy ... Wyleczono mi maleńki ubytek - żeby nie wyszło, że przyszłam na marne (sama chciałam! jestem z siebie dumna ;), a cała reszta sprowadziła się do konsultacji, która tak naprawdę niewiele mi wyjaśniła. Zawiła sprawa mego uzębienia :D nadal pozostaje niewyjaśniona! A myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy! Nie w tej kwestii! :o W sobotę kolejna konsultacja. Tym razem z ortodontą! I na tym kończymy temat DENTYSTA, bo sama siebie słuchać nie mogę :P

Na koniec dnia, już po dentyście (a jednak! znów o nim wspomniałam! ;/), jeszcze cały czas będąc w szoku podentystowym , wpadłam na swoją ukochaną polonistkę jeszcze z czasów szkoły średniej, której nie widziałam od czasu matury ... Byłam tak zaskoczona, że zapomniałam języka w gębie :/ Wycałowałam ją wylewnie (uwielbiam kobitkę! to była dla mnie bardzo miła niespodzianka!) , wybąkałam, że miło mi ją widzieć, odpowiedziałam na jej pytanie:"Tak, to moje córy." , bardzo elokwentnie zapytałam: "A to pani wnuczka?" ... Obie trochę się spieszyłyśmy, ale że spotkałyśmy się na zajęciach dodatkowych (na które przyprowadziła ową wnuczkę), dodałam na pożegnanie, że pewnie jeszcze się spotkamy i ... i tyle :/
Już siedząc w  samochodzie, gdy trochę ochłonęłam, dotarło do mnie, że mój kochany Bażancik (tak nazywaliśmy ją za jej plecami) przez całą naszą jakże krótką rozmowę zwracał się do mnie per Pani, a ja w żaden sposób nie sprzeciwiłam się temu ... Wiem, że budzę respekt, ale bez przesady ;) Jakoś głupio mi z tym! Nie mogę doczekać się kolejnej środy, kiedy to liczę na szansę do sprostowania :)
Jezu! Czy ja nie mogę mieć ani jednego normalnego dnia?!! Bez złych wieści czy głupich i dziwnych sytuacji?
A teraz wybaczcie, ale marzę tylko o jednym ... ;)




Słodkich snów :*


16 komentarzy:

  1. widocznie jeszcze nie znalazłaś "swojego" dentysty. u mojego jest tak miło, że zapominasz o strachu i cieszysz się na kolejną wizytę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualną dentystkę polubiłam od razu przy pierwszej wizycie i mam do niej pełne zaufanie (mimo że po wielu przejściach miałam bardzo kiepskie zdanie o stomatologach). Ale to niestety nie tylko kwestia podejścia lekarza do pacjenta... Problem tkwi we mnie, w moim strachu, w mojej traumie z dzieciństwa. Nad tym nie da się zapanować. Chyba że z pomocą psychologa :P

      Usuń
  2. ja też się bardzo boję dentysty. Tak jak i wszystkich lekarzy... Mi serce wali jak oszalałe nawet orzyz zwykłym osłuchiwaniu stetoskopem... :((( ten typ tak ma. Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to możemy sobie podać rękę ;) Szpital, przychodnia, poradnia i zapachy unoszące się w tych miejscach już przy wejściu osłabiają mnie od zawsze. Osłuchiwanie stetoskopem, zdjęcie RTG, sam widok lekarza w fartuchu!, wszystko!, po prostu WSZYSTKO! Zwykłemu pobraniu krwi mimo że się go nie boję, towarzyszy poddenerwowanie i podniesione ciśnienie! Doskonale zdaję sobie sprawę, że mój strach jest irracjonalny ... , ale nie mam na niego wpływu ... :/ Znasz to. Ten typ tak ma!
      Dziękuję :* Również wszystkiego dobrego! :))

      Usuń
  3. Mi dentysta nie taki straszny,chociaż z dwojga złego dentysta i ginekolog wybieram to drugie! HaHaHa!
    Chciałabym móc tak napisać o swoich polonistkach,a przewineło się ich przez moją edukacje 4 i żadnej nie wspominam dobrze.Panie mało inspirujące,nudne,zaszufladkowane,potrafiły tylko człowieka zniechęcić..a uczyłam się na profilu humanistycznym!W ogóle moje liceum,a raczej jego pedagogiczny zespół to porażka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja wolę wizytę u ginekologa od wizyty u dentysty :D Tym bardziej, że tyle z nim przeszłam (dwie ciąże, dwa porody i ciągłość znajomości ;), że jest dla mnie prawie jak mąż ;) Jednak i w tym przypadku "prawie robi wielką różnicę" :D I muszę tu jeszcze dodać, że mój ginekolog jest bardzo przystojny!!! ;) , co nieco zmniejsza strach przed fartuchem :D
      Do polonistek miałam szczęście w swoim życiu - i w podstawówce i w szkole średniej ^^ Obie bardzo mile wspominam.
      Od nauczyciela i jego podejścia do przedmiotu zależy bardzo wiele! - dlatego bardzo Ci współczuję. Ogólnie mało było w mojej karierze "pedagogów - porażek", choć zdarzyło się kilka okazów ... Ale na szczęście nie zalegli jakoś szczególnie w mojej pamięci ... , może oprócz wspomnianego już tu kiedyś geografa :/

      Usuń
    2. Mój pan doktor od kobiecych spraw tez kawał ciacha ;-) Ale to akurat nie jego wygląd sprawia,że nie mam przed nim "oporów" ...po prostu,facet ma takie podejśćie,że czuje się u niego jak u psychologa a nie ginekologa :)

      Usuń
    3. Simera! Ja żartowałam! Oczywiście, że wygląd zewnętrzny nie ma tu nic do rzeczy. To jedynie dodatkowy atut mojego lekarza ;;;)

      Usuń
  4. Nie wzrusza mnie dentysta. Nic a nic.

    / W kołdrze i z czarnym kotem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów czegoś Ci zazdroszczę! ;) Tym razem podejścia do spraw stomatologicznych :) Dla mnie nieosiągalne ;)

      P.S. Z czarnym kotem - jak u Ciebie ;)

      Usuń
  5. :))) ja też nie lubię słowa na "D" :)ale też lubię swoją polonistkę. Ale z podstawówki :)) a kołdra super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kołdra" pasowała mi idealnie do posta :) Jeszcze dzisiaj uśmiecham się patrząc na nią :)))

      Usuń
  6. Nauczyciele tak mają, że w szkole jesteśmy dla nich Alami, Olami, Kubami, a po latach na ulicy już Pan/Pani. Nie cierpię gdy, rodzice moich znajomych ze szkoły mówią mi na Pani, przecież jestem tą samą Żółwinką, tylko parę lat starszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również tego nie cierpię! Zawsze głośno protestuję. Tym jednym razem zawiesiłam się na amen, ale myślę, że da się to "odkręcić" ;) Jestem przecież tą samą Kamilą, tylko parę lat starszą ;)

      Usuń
  7. Mnie już denstyczna nie rusza po tym jak miałam wyrywanego zęba przez znieczulenie ( tzn. ze znieczuleniem, które nie zadziałało) który jeszcze rozwalił się na trzy części.
    Bądź dzielna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty weź mi nie pisz tu takich rzeczy! ;)
      Nieźle! Ale tak szczerze, to już wolę taką przygodę od bezradnie rozkładanych rąk.
      Będę dzielna! Bo kto jak nie ja ... ? ;)))
      Buziaki!

      Usuń