14 października 2012

Slow Sunday

Poruszam się po domu bez energii, leniwie powłócząc nogami. Nic mi się nie chce.
Nie sprzątam, jedynie ogarniam.
Książki leżą nietknięte.
Powoli zapominam co to dobry film.
Do zajęć z gatunku koniecznych zmuszam się z największym trudem.
Dopadła mnie jesienna melancholia, niemoc i zrezygnowanie ... tak naprawdę nie mające nic wspólnego z jesienią ...
Mało czasu dla siebie ..., gdy w końcu uda się go troszkę ukraść dla nas ... jesiennie, leniwie spędzamy czas ... A przynajmniej staramy się. Bo pośpiech najtrudniej schować do ciemnej szafy. Niedziela to dla mnie dzień nadrabiania wszelkich rodzinnych zaległości, staram się być z dziewczynami tak inaczej, bardziej ... Spinam się by wszystko było jak należy. Czasem wychodzi lepiej, innym razem gorzej. Ale bardzo lubię ten nasz czas i tę radość w ich oczach.
Ugniatanie, wałkowanie, wycinanie, na nowo zlepianie i w mące się babranie :)) Do kawy podano ... nasze ulubione kruche ciasteczka. Takie jak kiedyś jadało się u mojej babci.

 







 



Broda w mące! Wyżeramy surowe ciasto, a co! Jako dziecko sama tak robiłam i uwielbiałam to. Poprawka - nadal uwielbiam :) Choć zabrakło zdjęć gotowych ciasteczek, wcale nie znaczy to, że wszystkie zostały zjedzone przed pójściem do piekarnika! Zapewniam, że tam trafiły i wyszły pyszne. O czym najlepiej świadczy fakt, że pochłonięta konsumpcją, kompletnie zapomniałam o kontynuowaniu fotorelacji. Wybaczcie :D

Dla niedowiarków i nie tylko:

Kruche ciasteczka 

1,5 szkl. mąki
15 dag margaryny ("Kasia" najlepsza!- a co! zrobimy reklamę :)
5 łyżek cukru
2 żółtka
2 łyżki gęstej śmietany 
cukier puder do posypania (jak kto woli lukier lub inne dekoracje - u nas różnie) 

Proponuję potroić porcje składników, a co najmniej podwoić. W przeciwnym wypadku ciasteczek zabraknie na drugi dzień, a tego byśmy nie chcieli ;) 

Wiadomo: posiekać mąkę z margaryną, dodać całą resztę, zagnieść szybko (bo kruche nie lubi ciepła naszych rączek) i schłodzić ok. 30 minut.
Na koniec pozostaje twórcze działanie. Chętne łapki i można wyczarować nie tylko zwykłe ciasteczka, ale np. ulepić kilka pierożków z jabłkiem w środku. Pycha!
Piec w temp. 180 stopni na jasnozłoty kolor, czyli ok. kilkunastu minut. 

Bon appetit! :)


15 komentarzy:

  1. Skorzystałam z zaproszenia :) Apetytu mi narobiłaś teraz, kurcze. Dobrze, że zostało mi jeszcze ciasto z soboty ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toś mi radość sprawiła swymi odwiedzinami ... :)) Uratowałaś ten marny wieczór. Niesamowite uczucie widzieć u siebie kogoś, kogo podczytuję od około dwóch lat. Z Twoim pierwszym blogiem zaczynałam swoją blogową przygodę; z tego co czytałam wtedy, zostałaś tylko Ty! To dzięki Twojemu drugiemu blogowi zapragnęłam stworzyć coś podobnego. I nie przesadzę pisząc, że gdyby nie Ty, to dziś mogłoby mnie tu nie być. Witaj i gość jak najczęściej. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Wierzę, że się udały. Poproszę o kilka, może być zdalnie byleby dotarły, pozdrawiam, Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wysyłam ;))) A na wypadek gdyby jednak nie dotarły ... umieszczam przepis.

      Usuń
  3. Wszystko rozumiem... zdjęć mnóstwo... słusznie :) Tylko przepis gdzie????? :)

    Ostatnio też tak mam. Przyjeżdżam po pracy do domu i choć mam mnóstwo do zrobienia to chodzę po mieszkaniu powłócząc nogami, nie wiedząc za bardzo co najpierw a co potem zrobić :) Totalny brak koncentracji i jakiejkolwiek organizacji. Biorąc pod uwagę fakt, że coraz więcej mam zajęć związanych z moją młodzieżą - dobrze byłoby rozpisać dzień a nawet tydzień na kartce :) Tyle że tego też mi się nie chce ;)

    Buziaki :*

    Ps. Poproszę przepis na priv ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydałby się dobry plan! Ale mnie też się nie chce go spisać :P Przepis umieszczam w poście, tyle tylko, że to zwykłe "kruche" jest :)

      Usuń
  4. Chyba mamy to wszystkie...
    Przetrwamy :)
    Ja też nie pamiętam co to dobry film!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mi się tu Kochana nie wymigasz! Na którymś z blogów (bodajże u Sweet Pea) pisałaś, że jesteś świetna w organizacji. Pomóż w potrzebie! Razem z przedmówczynią chętnie skorzystamy ;)))

      Usuń
    2. P.S.Przepraszam, ale naprawdę pocieszające jest to, że nie tylko ja jedna mam zaległości filmowe.
      Jakoś mi raźniej i lżej :)

      Usuń
  5. Jesień to chyba taka pora roku, że czujemy się zmęczone, po szaleństwach i letnich wojażach. Nie jesteś sama, jest nas cała masa, a podobno w kupie siła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. Lepiej mi z Waszymi komentarzami. I tak jak pisze Moaa - przetrwamy. Niecierpliwie czekam aż ten szalony pęd choć trochę się uspokoi, aż jakoś się w to wszystko wdrożę i ogarnę moją codzienność. Bo na razie jest NA WARIATA :))

      Usuń
  6. Taki dziwny czas... Też mnie jakiś smutek goni...
    Na ciasteczka nabrałam ochoty:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Smutek goni"- idealnie to ujęłaś ... Przy produkcji ciasteczek miło płynie czas,a tenże smutek idzie na chwilę w odstawkę ;) Witaj! Miło mi Cię gościć :))

      Usuń
  7. Ja chcę takie ciasteczka, tylko już gotowe :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod dzisiejszą śniegową aurę to raczej korzenne pierniczki :))

      Usuń