Kłócenie się z facetem jest bez sensu. Nie potrafi On zatrzymać się i spróbować spojrzeć na problem z twojej strony. Widzi tylko siebie i to jaki jest skrzywdzony. Na każdy twój argument znajdzie kontrargument. Zakrzyczy, przekrzyczy, byleby tylko jego było na wierzchu. Celowo wyprowadzi cię z równowagi, byś straciła grunt i pogubiła się w swej wielowątkowości (jak to każda baba ;). Odwróci przysłowiowego kota ogonem tak, że jeżeli w porę się nie zorientujesz, wpędzi cię w "maliny" i w okropne poczucie winy. Zestresowany, zapracowany, a ty się tu czepiasz o jakieś pierdoły ... A on jest dla ciebie taki, a nie inny, bo ... przecież to ty zaczęłaś (!). Nie pamiętasz?!! Po stokroć zdziwi się i będzie sprawiał wrażenie, jakby naprawdę wierzył w to co mówi. Argument zajebisty! Tym bardziej zważywszy, że nijak ma się do prawdy :D A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nasz delikwent nigdy się nie zmieni. Widoki na przyszłość cudowne i obiecujące, rzekłabym świetnie rokujące :)) Żyć, nie umierać. Pozostaje nam jedynie przymknąć oko na pewne sprawy, z innymi pogodzić się raz na zawsze i ... robić swoje. Życzę powodzenia (czyt. wiadra cierpliwości i oceanu spokoju)!
Enjoy! ;)
Moja droga, olej to. Nie przejmuj się, nie warto. Oni są dziwni. I nie daj się wbić w poczucie winy (nawet jeśli to Twoja wina 8)). A w nagrodę skocz sobie na pół dnia na zakupy, zostaw go z całym domem na głowie, a po powrocie strzel focha. Bo tak. I pamiętaj, że Ty również jesteś zapracowana i zestresowana.
OdpowiedzUsuńBądź egoistka i uszy do góry!
Przy pisaniu posta zeszła ze mnie cała "para", ale wcześniej było gorąco ;) Dziwna to jestem JA, bo nie umiem się długo gniewać, a czasem sytuacja by tego wymagała i właśnie foch byłby wskazany! Na szczęście nie kłóci się to z byciem egoistką, którą wciąż uczę się być. Dzięki :*
UsuńZnacznie bardziej wolę czytać o miłych sprawach o uśmiechniętych buziach.Trochę już przeżyłam i wiem,że odróżniamy co to szczęście ponieważ istnieje też nieszczęście,cierpienie,smutek.Doceniamy ciepłe i słoneczne dni,ponieważ wiemy jak wyglądają te deszczowe i chłodne.Zgadzam się z Tobą w pewnej,bardzo niewielkiej części.Kłócenie się jest bez sensu-nie tylko z facetem.Zupełnie bezcelowe jest kłócenie się z tym "jedynym" facetem,szkoda czasu ale nie dlatego,że on nie zrozumie a dlatego że nie mamy na takie rzeczy w naszym życiu czasu-za szybko ucieka.Mój mąż też miewa często inne zdanie w wielu sprawach niż ja,uważam jednak że ma do tego pełne prawo.Ma prawo być zmęczony,przybity itp.jest tylko człowiekiem. Miałam w swojej historii okres,gdzie częściej się "spieraliśmy". Po jednej z kłótni zapytałam go dlaczego nie bierze poważnie tego co mówię,czy do niego to nie dociera? On na to zupełnie poważnie odpowiedział mi..."ja 1/4 z tego co wykrzykujesz nawet nie słyszę wyraźnie,tak się drzesz że to jest nie zrozumiałe"...Normalnie pomyślałabym,znowu szuka powodu do kłótni ale powstrzymałam emocje i doszłam do wniosku,że on może mieć rację.Jestem (pomimo wieku) strasznie impulsywna.Od tamtego dnia przestałam wrzeszczeć lub wykrzykiwać żale.Nauczyliśmy się rozmawiać,dokładnie to ja nauczyłam się rozmawiać-on umiał to już od dawna.Piszesz,że "ON" ma kontrargument na wszystko co powiesz.Osobiście uważam,że to dobrze - przynajmniej macie o czym rozmawiać,macie pole do znajdowania kompromisów-musicie tylko oboje chcieć kompromisu.Wspominasz o winie jednej ze stron.Przerobiłam i to,kiedyś zawsze! wszyscy byli winni tylko nie ja.Wszyscy zawsze się mylili tylko nie ja,otóż zdziwisz się ale dziś wiem,że było inaczej.Powiem Tobie,zazwyczaj jest tak,że prawda jest po środku.Zanim komuś zarzucisz omylność,upewnij się że masz całkowitą rację,jeśli masz wątpliwości,ugryź się w język za nim powiesz coś,czego nie da się cofnąć.Wierzę,że słowa mogą mieć ogromną moc,pochopnie wypowiedziane mogą też niszczyć nawet najwspanialsze związki, przyjaźnie.To również,niestety wiem z własnego doświadczenia.Mój mąż jest z gatunku ludzi,którzy wybaczają-nawet bardzo często ale nie zapominają.Słowami zrobiłam wiele rys na naszym związku,zostały one wybaczone ale nie zapomniane.Dziś nasz związek jest jak stara,piękna,porcelanowa filiżanka.Z zewnątrz i daleka wygląda idealnie ale gdy ją wziąć do ręki,obejrzeć dokładnie to te rysy dalej znać.Dużo bym dała aby ich nie było,czasu jednak cofnąć nie mogę.Dlatego dziś powiem Tobie z pełną odpowiedzialnością-uważaj,oboje uważajcie,nie tylko na to co robicie ale szczególnie na to co do siebie mówicie-nie tłuczcie Waszej filiżanki,ponieważ nowej z niej nie zrobicie. Piszesz..."delikwent się nie zmieni"...nie wiem,nie znam Twojego mężczyzny ale wiem,że ja się zmieniłam,zmieniłam na lepsze-tyle tylko,że przy tym zmarnowałam sporo czasu.Powiem też Tobie jeszcze jedno,nie stawaj się egoistką,samolubem.Żyjemy nie dla siebie a dla drugiego człowieka i nie "olewaj" problemów kłótni czy problemów w domu,chyba że zależy Tobie aby zostać samą.Ja dziś piję swoje życie z mojej podstarzałej,pięknej,drogocennej porcelanowej filiżanki,czasem ze smaczkiem słodyczy,czasem z nutką goryczy ale robię to świadomie i odpowiedzialnie.Rysy zaś przypominają mi o moich błędach i o cenie,którą musiałam za nie zapłacić.Mnożę swoje szczęście poprzez dzielenie go z kimś kogo wybrałam dawno temu i kogo kocham,pomimo tego że nie zawsze się zgadzamy.Wiem,że mogę na tego kogoś liczyć gdy będę potrzebować oparcia czy pomocy,nawet gdy będziemy chwilowo zagniewani i nawet wtedy gdy będę miała 70 lat.Tej świadomości i tego uczucia nie dadzą Tobie żadne zakupy i prawdopodobnie żaden żurnalowy singiel. Tego nie da się kupić lub zakontraktować,to dar,prawdziwy dar od Boga a nazywa się rodziną. Jeżeli masz rodzinę to doceń to nawet wtedy gdy jest inaczej niż byś chciała.Zawsze zdążysz to zniszczyć.Pozdrawiam,Czytelniczka.
OdpowiedzUsuńTo się naczytałam :) Pięknie napisane. Szczególnie fragment o słowach, które raz wypowiedziane zostawiają rysę nie do starcia. Dawno temu uświadomiła mi to moja mama. Była to chyba nasza pierwsza szczera rozmowa, taka nie matki z córką, tylko kobiety z kobietą. Pamiętam ją do dziś. Szkoda, że nie porozmawiałyśmy wcześniej, zanim rysa była już widoczna.
UsuńDoceniam to co dostałam od życia. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, ale nie znaczy to, że mam ustępować na każdym kroku, tylko po to by w związku była zgoda. Są sytuacje (i to była właśnie taka), gdy zdecydowanie mam rację, a sprawa jest warta walki i nie ma tu nic do rzeczy fakt, że życie jest krótkie i szkoda czasu na kłótnie. Jeżeli jest problem, to trzeba nad nim pracować, często właśnie pokłócić się. I dlatego uważam, że nie postępuję źle. I również wolę pisać o miłych rzeczach,ale niestety nie tylko na nich mija mi życie. A szkoda! Ale oboje z mężem staramy się pracować nad tym aby nasza filiżanka była piękna i nie miała nowych rys ani wyszczerbień. Trochę już przeszliśmy i wiemy, że małżeństwo to nie zabawa w dom. Pozdrawiam :)
Super stwierdzenie... "małżeństwo to nie zabawa w dom"... Bardzo mi się podoba :-). Komentarz był jeszcze dłuższy ale tutaj jest jakieś ograniczenie ilości znaków, musiałam wszystko skracać i wyrzucić niektóre zdania. Przez to wygląda jak trochę ściśnięty :-). Głowa do góry, Czytelniczka.
UsuńO Matko kochana! ;) W takim razie ciekawa jestem jakie inne piękne myśli musiały zostać usunięte :) Czytelniczko, świetnie piszesz! Czy nie myślałaś o założeniu bloga ...? Zapisuję się w ciemno! :))
UsuńP.S. Już mi lepiej, dziękuję :)
Myślałam o blogu ale wiem, że to raczej nie jest dla mnie. Z pisaniem dałabym sobie radę ale te wszystkie nowinki techniczne .... trochę się ich boję i nie znam ich. Pracuje przy komputerze, w domu też spędzam przy nim sporo czasu ale wiem, że blog to nie to. Przyznam jednak, że spełniam się pisząc książkę. Daje mi to wiele satysfakcji, lubię życie ubierać w słowa. Po wydaniu egzemplarz ze specjalnym wpisem masz gratis, oczywiście będę potrzebować adres do wysyłki no i dodam, że nie pogniewam się jeśli go nie przyjmiesz :-). Wcale nie musi sie Tobie to co piszę i publikuję podobać. Lubię do Ciebie zaglądać, pozdrawiam.
UsuńTeraz to dopiero mnie zaintrygowałaś!
UsuńBardzo chętnie przeczytam Twoją książkę (a ze specjalnym wpisem to już ogromne wyróżnienie :)! Będzie mi bardzo miło. Wystarczy, że napiszesz do mnie na e-maila ( marzeniado@gmail.com ), wtedy wyślę Ci mój adres. A możesz zdradzić o czym będzie książka ...?
Bardzo mi miło czytać, że lubisz tu zaglądać. Zaglądaj jak najczęściej :)) Pozdrawiam.
Ty staniesz się egoistką, ON nauczy się od Ciebie.... do czego to prowadzi? Zamieszkasz w centrum handlowym dla poprawy humoru? Anna.
OdpowiedzUsuńCo do zamieszkania w centrum handlowym - mogłoby być ciekawie ... ;) Ale najpierw musiałabym wygrać w Totka. ŚWIETNY KOMENTARZ :)) Uśmiałam się, chociaż chyba nie taki był zamysł ... Pozdrawiam :)
UsuńJedyna dobra rzecz wynikająca z kłótni to możliwość pogodzenia się. Co do formy i sposobu... może coś o tym mówią publikacje pana Starowicza :-). Miłego godzenia się :-). Pozdrawiam, UZALEŻNIONA.
OdpowiedzUsuńO tak, godzić się jest zdecydowanie najmilej :) I nie był mi tu wcale pomocny pan Starowicz :P Sama doszłam metodą prób i błędów do dobrych wniosków, a dopiero później przeczytałam o nich u tegoż pana :D Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńDajesz się wyprowadzić z równowagi.... Brakuje Ci argumentów... A może to Ty nie masz racji. Może on ma kontrargumenty ponieważ ma też rację. Naoglądałam się kłótni w swoim życiu, nawet takich z przemocą i jedno wiem, w większości wypadków winne są obie strony a prawda leży po środku. Spokoju i zgody życzę, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, ale ześ temat sobie wymyśliła, zrozumieć faceta. Z tego co wnioskuje po jednym z postów to jesteś stosunkowo młoda, ja jestem starsza o kawałek życia ale tej sztuki jeszcze tez nie zgłębiłam. Gdy uważam, że zaczynam ich rozumieć mój mąż skutecznie wyprowadza mnie z błędu. Tez uważam, że faceci są inni - ale to dobrze. Nie uważam jednak żeby do tego trzeba było stawać się zatwardziałym samolubem, tutaj robisz źle. Pozdrawiam, Małgosia.
OdpowiedzUsuńDzieci, co wy wiecie o życiu. Paula, dokąd chcesz dojść ze swoimi radami i swoim zachowaniem??? "olej to" ... "strzela focha".... " nie daj wbić się w poczucie winy nawet jeśli jesteś winna"... Dlaczego dziś takie rady są na porządku dziennym? Za moich czasów jak robiłam coś źle to umiałam powiedzieć PRZEPRASZAM i czekać na wybaczenie. Nie strzelałam focha bo tak! Jestem przekonana, że mój świat, chociaż sie kończy jest lepszy, sprawiedliwszy, kulturalniejszy. Cieszę się, że był inny. Jeżeli tak traktujecie siebie wzajemnie, swoich mężczyzn to dlaczego dziwicie się że i oni was tak traktują? Może zasługujecie na to? Janina, lat 58.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie będę oryginalna. Pisze to jednak życzliwie. Może zamiast kłucić się z facetem i uczyć egoizmu, spróbuj z nim rozmawiać i pomóc jeśli ma jakiś problem. Stres z czegoś zazwyczaj sie bierze. Może oboje na siebie działacie, Ty nakręcasz jego On Ciebie i tak to leci. Pozdrawiam, Małgorzata.
OdpowiedzUsuńŻeby nie pisać tego samego pod każdym komentarzem, piszę TU.
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym wspomnieć o jednej istotnej kwestii. Post ma ( a raczej miał mieć, takie było założenie) wydźwięk żartobliwy. Stąd taki, a nie inny dobór repertuaru i podpis "ENJOY". Może nie było to zbyt czytelne, więc teraz kilka rzeczy muszę sprostować.
Przekroczyłam już magiczną 30-tkę, mężatką jestem od 9 lat. Bardzo kochamy się z mężem, ale jak w każdym związku, nie zawsze jest kolorowo. Wtedy kłócimy się równie szybko, co godzimy. W tym konkretnym przypadku wina spoczywała absolutnie po stronie męża. Sięgnęło mu się za coś, na punkcie czego mam absolutnego "hopla"-wychowywanie dzieci. Nie dopuszczam tu żadnego pójścia na kompromis, ponieważ oboje wiemy, że to ja mam rację. Czasem jednak zdarza mu się o tym zapomnieć i zamiast przyznać się do błędu brnie dalej i koniec końców kłócimy się o coś zupełnie innego. A we mnie budzi się zołza. Nie cierpię kolejny raz kłócić się o to samo. I w takich wypadkach wskazany byłby foch i to miała na myśli Paula. Gdyby wina była pośrodku, a tym bardziej gdyby była po mojej stronie na pewno potrafiłabym powiedzieć "przepraszam". Co nie rzadko robię. Troszkę już w życiu przeszliśmy i potrafimy docenić to, co jest w życiu ważne. A najważniejsza jest rodzina.
Małgorzato, rozmawiam ze swoim mężem, ale nie zawsze udaje się nam dojść do kompromisu i wtedy właśnie rodzi się kłótnia. Osobom, które wychowały się w dwóch zupełnie innych domach, trudno nie ścierać się na co dzień. Kłótnia, która prowadzi do jakichś wniosków nie jest zła. Potrafi oczyścić atmosferę.
Aniu, Janino, Małgosiu, uważam, że osoba która od zawsze uszczęśliwiała wszystkich dookoła, tylko nie siebie, powinna nauczyć się egoizmu. "Zatwardziały samolub" a odrobina egoizmu to zupełnie co innego. Pozdrawiam.
Wydawało mi się, że czasy gdzie facet to pan i władca już dawno za nami. A tu proszę - naginaj się i ustępuj a on niech robi co chce. Wtedy będzie miło i dobrze.
OdpowiedzUsuńPorady odważnych anonimów zawsze są bezcenne.
Ależ Ty jesteś waleczna ;)) Mnie również troszkę zaskoczyły niektóre komentarze. Liczyłam, że troszkę się pośmiejemy, ponarzekamy na tych naszych chłopów ... miało być tak z przymrużeniem oka ;)
UsuńKochana , Twój wpis odebrałam bardzo żartobliwie z usmiechem na ustach. Ale czytając komentarze pod nim, miałam wrażenie że czytam pewien poradnik. Przyznaje jednak że bardzo mnie to wciagnęło. Nie jestem jeszcze meżatką i wszystko jeszcze mam przed sobą. Więc mimo, że cel Twojego wpisu był inny ja znalazłam tu kilka bezcennych rad dla siebie. Pozdrawiam wszystkich aktywnie komentujących , Wasze wpisy też mają w sobie wiele cennych i magicznych wskazówek :) Monika
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się ogromnie! Z właściwego odebrania posta :D i z przydatności powstałego tu poradnika ;) I cicho wierzę, że za bezcenne uznałaś te właściwe rady ...
UsuńDziękuję za sympatyczny komentarz :)
Pozdrawiam.
Z moim to ja się nie mam szans pokłócić ... ja gadam, gadam, gadam, a on siedzi i słucha... a później ... "Już, skończyłaś, przeszło Ci, lepiej się czujesz? Bardzo Cię kocham" ... i tak u mnie wygląda kłótnia ... bardzo bogata wymiana zdań .. hehehe...
OdpowiedzUsuńHa ha! Tak to się można kłócić ... ;)
Usuń