Pięć lat temu przyszedł na świat Kalutek. Choć bardzo bym chciała, to niewiele pamiętam z naszych pierwszych wspólnych dni. Wszelkie ważne chwile zostały zatarte przez inne wspomnienia ... Bo inaczej wita się na świecie pierwsze dziecko i inaczej drugie ... Trudno ubrać to w słowa ... Ciężko opisać jak zmienia się wtedy nasz świat, jak zmienia się w naszej głowie obraz starszego dziecka ... Dziecka, które zostawia się w domu i do którego wraca się po kilku dniach patrząc na nie już innymi oczami ...
Bardzo boleśnie zniosłam uzmysłowienie sobie, że od teraz pierworodna jest Starszą ... Trudno odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Pamiętam jak pierwszej nocy po powrocie z Młodszą ze szpitala, płakałam nad śpiącą Starszą. Patrzyłam na jej rączki i stópki, które jakoś dziwnie urosły przez te kilka dni naszej rozłąki ... Urosły już dawno temu, tylko ja cały czas widziałam w nich moją małą J. Tamtej nocy wydała mi się taka duża przy słodko śpiącym za ścianą noworodku. To było piorunujące doświadczenie. Porażająco przygnębiające. Poczułam się wtedy, jakby gdzieś uciekł mi moment, w którym ona urosła - jakbym wróciła po kilku latach nieobecności, jakbym coś straciła ... I straciłam. Moją maleńką J.
Teraz myślę, że wtedy po prostu bałam się o Starszą, o to jak sobie poradzi z naszą nową rzeczywistością. Bałam się także o to jak ja sobie poradzę ... Czy będę umiała dzielić sprawiedliwie mą matczyną miłość ... I pamiętam, że czułam się winna. Tak. Winna, że od tej pory Starsza będzie mnie miała mniej tylko dla siebie ... Bo przecież to naturalne i nieuniknione. Wiem, że to głupie. Ale tak było. I tak jest do tej pory ... Ciągły strach i czuwanie, by okazywać miłość po równo ... Ciągłe pilnowanie by dzielić się sobą z nimi w podobnych proporcjach ;) I dwa zupełnie inne modele wychowywania, dwa zupełnie inne podejścia. Myślę, że ten pierwszy schemat już nigdy nie jest do powtórzenia. Bo raz, że doświadczenie ... , a dwa że później swój czas trzeba dzielić na pół ... Nie jest to łatwe. Wyrzuty sumienia pojawiają się co i rusz ...
Nie wiem kiedy minęło te 5 lat! Mam wrażenie, że Młodsza wychowywała się tak samoczynnie, bez mojego udziału, na pewno bez zbędnego strachu i bez rodzicielskiej nadgorliwości (tak jak to było w przypadku Starszej), bez rozczulania się. Wprawieni w boju przy pierwszym dziecku, odpuściliśmy przy drugim ... i poszło sprawniej ;).
Młodsza. Moja słodka Przylepka. Mój Ocean Wrażliwości ^^ Choć wszyscy dookoła zgodnie twierdzą, że jest rozpieszczona, to guzik-prawda! Ona już taka jest. Nadwrażliwa, z muchami w nosie, przyklejona do maminej spódnicy i zapatrzona w starszą siostrę. Dwie zupełnie różne osobowości ... Każda równie mocno kochana ^^
Aż się wzruszyłam.....I tez zwróciłam uwagę na to, że u starszej rączki urosły przez dwa dni...! Ale pamiętam jak wróciłam do domu, z tym strachem, który towarzyszył mi podczas całej ciąży, czy będę umiała podzielić swoją miłość. Na szczęście moje obawy były bezpodstawne - kocham mocniej.... Ta miłość jest wyjątkowa i magiczna - ona się mnoży gdy się ją dzieli...Sama byłam zszokowana, ale dzięki Młodszej, Starszą kochałam tylko bardziej...
OdpowiedzUsuńNajlepszego!
:-)
Dokładnie tak jak piszesz - mnoży się, gdy się ją dzieli ^^ U mnie tak samo z tym kochaniem ... :) Jednak prześladuje mnie strach, że One mogą mieć inny obraz sytuacji. Tym bardziej, że Starsza bywa zazdrosna o siostrę :/
UsuńDziękuję(MY) :))
Zazdrość chyba jest wpisana w posiadanie rodzeństwa. Ja mam trójkę i wiem, co to za uczucie. Ale za nic w świecie nie oddałabym żadnego z nich :-) I ogromnie się cieszę, że tyle nas było, tak jak cieszę się, że dziewczynki maja siebie. Jest między nimi niewielka różnica wieku, będą się razem bawić, potem będą razem wychodzić, pomagać sobie....Tak jak ja i moje siostry. Czytałaś jak pojechałam 360km w jeden dzień po to tylko, żeby ją zapewnić, że suknia jest piękna? A moja starsza sis, gdy jej potrzebowałam, zostawiła wszystko i przyjechała do mnie na tydzień? Bardzo jestem szczęśliwa, że dziewczynki są we dwie :-)
UsuńCzytałam :) Jestem szczęśliwą posiadaczką starszej siostry. Choć zawsze marzyłam o starszym bracie, to teraz bynajmniej nie narzekam :) Doceniam bardzo fakt posiadania rodzeństwa i dlatego to nie wyobrażałam sobie by u mnie mogło być inaczej. Bardzo zależało mi na tym by Starsza miała kiedyś w kimś oparcie, by nie była sama. Moim pragnieniem była trójka dzieci, ale raczej nie będzie mi to już dane. Życie! Choć niezbadane są jego kręte ścieżki ;)
UsuńZazdrość to stały element życia w stadzie ;) Nie do przeskoczenia. To normalna reakcja sprawiająca, że ciągle trzymam rękę na pulsie ;)
kurcze, zupełnie jak bym czytała o sobie..ten strach, te rączki i stópki, które urosły nagle i niespodziewanie..o chuchaniu i dmuchaniu przy pierwszym Dziecku i odpuszczeniu przy Młodszym..ech
OdpowiedzUsuńSpełnienia marzeń i sto lat w szczęściu dla Twojej Młodszej Córeczki! Pięć lat, to poważna sprawa 8)
Ach te rączki i stópki! Cały czas mam przed oczami ten moment. Nie siebie z Młodszą tuż po przecięciu pępowiny, nie nasze chwile w szpitalnej sali, nie wyczekiwany powrót do domu, tylko właśnie to! To wspomnienie przyćmiło swą siłą wiele innych je poprzedzających, które teraz są w mojej głowie, ale jakby okryte mgłą, nieczytelne, jak sen, który trudno sobie przypomnieć po przebudzeniu.
UsuńOj, poważna sprawa ^^ Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji :))
Dziękuję(my) pięknie :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKamilko, życzę Twojemu dziecku dobrych chwil w życiu, takich dzięki którym będzie bezboleśnie poznawać, czuć, dotykać, jednym słowem doświadczać. I dobrych ludzi wokół niej - od szkoły poczynając (która za chwilkę) na placu zabaw kończąc :******
UsuńMacierzyństwo... u mnie podwójne za jednym zamachem :)) Jak wiesz wychowuję młodzież sama, ale kiedy się moje bliźnięta urodziły pomagali mi rodzice, siostra i przez jakiś czas śp. Babcia Józia. Wiele było życzliwych osób wokół mnie. Niestety nikt nie był w stanie sprawić, aby nie zżerały mnie wyrzuty sumienia, kiedy mogłam karmić tylko jedno dziecko w jednym czasie, tylko jedno uśpić, jedno ukołysać i jedno przytulić, podczas gdy drugim zajmował się w tym czasie ktoś inny. Bo jak na złość zarówno Kasia jak i Michał chcieli to samo w tym samym czasie :)) I do dzisiaj tak im zostało niemalże ;) Podwójne szczęście :))) Owszem :))) Ale nie dało się zająć obojgiem w tym samym momencie....
Buziaki :*
M vel Sun ;)
A ja naiwnie sądziłam, że w przypadku bliźniaków jest to do uniknięcia! Wiesz ... jedno ramię, drugie ramię ... ;)
UsuńJednak pod pewnym względem miałaś łatwiej ... Jest pewien duży plus posiadania "zdublowanego" potomstwa - ominęła Cię przykra konfrontacja z szybko rosnącymi stópkami.
Dziękuję za piękne życzenia :*
Jeden cyc, drugi cyc... ;) I wytrzymały only miesiąc. Nie ma to jak butelka i Bebiko ;)
UsuńCała przyjemność po mojej stronie :*
Ja nie mam takich doświadczeń, bo Junior jest jedynakiem, ale znam to uczucie lęku, brak czasu i wyrzuty sumienia...
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że to nam nigdy nie minie ... To taki pakiet dawany nam na starcie. Z tym, że nie do wyczerpania. Nieodłączny element macierzyństwa.
UsuńMiałam podobnie jak Kubuś był mały... Nie chciałam zdecydować się na drugie dziecko, aby mu nas nie zabierać... Rozumiem Cię, a ws dzielenia uwagi na dwoje mam nadzieję, że niedługo do Ciebie dołączę :-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :))
UsuńTrzymam kciuki za jak najmniej bolesne odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Choć chyba trochę za szybko na takie deklaracje ;)
Wszystkiego co najlepsze dla Młodszej!!!
OdpowiedzUsuńMiałam identyczne odczucia, gdy urodziła się Kochana, Kochany miał 1,5 roku... Miałam wrażenie, że syn coś stracił bo przestał byc jedynym dzieckiem w rodzinie, a jednocześnie i córka bo nigdy nie była jedynym dzieckiem. Potem wszystko ułożyło się tak, ze w sumie miałam niby-bliźniaki :-)
A teraz mam dobrze bo gdy chcą być wyróżnieni to mówię do Kochanej - jesteś moją najukochańszą córeczką, a do Kochanego - jesteś moim najukochańszym synkiem, i to prawda :-)
Decydując się na drugie dziecko, tak naprawdę nie wiemy na co się piszemy ;) Nikt mnie nie ostrzegał, że mogę doświadczyć tak skrajnych emocji. A gdyby tak się stało, gdybym była na nie przygotowana, gdybym liczyła się z nimi choć trochę, myślę, że wtedy byłoby mi łatwiej i że nie przeżyłabym tego tak boleśnie.
UsuńU mnie różnica wieku między dziećmi jest większa. Nie bez znaczenia jest też fakt, że są tej samej płci - tu chyba łatwiej o porównania między rodzeństwem. A trudniej właśnie z potrzebą wyróżnienia, która jest u nas bardzo silna. Tobie jest łatwiej w przypadku trudnego pytania "Mamo! Kogo kochasz bardziej?"- możesz udzielić satysfakcjonującej i wyróżniającej (wybiórczej ;) odpowiedzi :))
Dziękuję!!!
Hej mam troje dzieci 2 chłopaków 11 i 14 i Emilkę 3, z chłopcami było tak jak u Ciebie, że jak wróciłam do domu to Jasia nóżki i rączki stały się takie duuże, to było niesamowite uczucie. Jak byłam w ciąży z Emilką wciąż wracały do mnie te wspomnienia, nie przeżyłam tego ponownie, nie wiem, czy różnica wieku zbyt duża i ciężko było nie zauważyć,że urośli :)? Każdemu następnemu dziecku poświęcamy mniej czasu, bo on nie jest z gumy, ale mają coś w zamian towarzystwo i miłość rodzeństwa :-)
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńCzas nie jest z gumy, ale za to nasze poczucie winy jak najbardziej :/ I gdzie tu sprawiedliwość ...? ;)
Jednak towarzystwo i miłość rodzeństwa jest bezcenne i wiele wynagradza, prawda? :)
Pozdrawiam :)
Ja tu nic swoim komentarzem nie wniose...bo dzieci nie mam...Chciałam tylko życzyć najlepszośći dla Młodszej!
OdpowiedzUsuńOj! Coś tam jednak wnosisz :) Ślicznie dziękujemy :)
UsuńSpełnienia wszystkich marzeń dla 'Małej' ;)
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńDziękuję za odwiedziny i życzenia :))
Pozdrawiam serdecznie.
wiesz...ja mam właśnie wrażenie, że Ala to jakby sama się wychowywała, czasmi jest mi z tym dziwnie....czasmi widze, ze jednak ta nadgorliwosc do Jasia jednak tez nie byla zdrowa, ze jednak ten luz co ma Ala jest lepszy....no ale to temat rzeka ;)))) najwazniejsze to sto lat dla Pociechy !!!:)))
OdpowiedzUsuńTak to już jest z tymi młodszymi dziećmi ... Mnie również czasami (nawet częściej niż czasami!) dziwnie z tymi myślami ... Boksuję się z nimi, ale ich końca nie widać :/
UsuńDziękuję :*
Lepiej tego nie można było napisać.
OdpowiedzUsuńCzułam to samo, tylko u dziewczynek jest 9 lat różnicy i ta starsza wydała mi się tak już duża, dorosła, jakby nie moja. Ogarnął mnie strach, że mogę ją inaczej traktować, że teraz będę tej młodszej całować nóżki, przytulać ją.
Emilki tatą jest ktoś inny, nie Jurek - pod tym względem również się bałam. Żeby Emilka nie czuła się opuszczona, mniej kochana, bo Jurek odda całe serce teraz swojej córce.
Wszystko się ułożyło, Emilka jest bardzo dojrzała emocjonalnie, rozumie wszystko, zaskakuje mnie i czasem jest mądrzejsza ode mnie.
Dziękuję :*
UsuńGłupi i bezpodstawny był ten nasz strach ... :) Miłość matki nie zna granic ^^ - kocha tak, że prawie sprawia jej to fizyczny ból, a jej miłości starczyłoby dla całego pułku artylerii ;)
I moja Starsza często zaskakuje mnie swoją dojrzałością ... i jestem wtedy taka dumna ^^ A innym razem przychodzi do mnie i pyta którą z nich kocham bardziej ... I nie zgadza się na odpowiedź, że obie równie mocno i najmocniej na świecie! Mam wybrać i koniec! I wtedy właśnie wychodzi z niej to małe dziecko, które przecież cały czas w niej jest i które domaga się w ten sposób mojej uwagi. I ją dostaje :))) A ja rozpływam się z radości, że Starsza wcale nie jest jeszcze taka starsza ... ^^
Wiesz co ja mówię mojej starszej, jak pyta którą kocham bardziej?
UsuńMówię: Emilko Ciebie kocham już 10 lat, a Natalkę od 20 miesięcy;)
Pomaga;)
Bardzo mądry sposób na wybrnięcie z sytuacji :)
UsuńOd dziś będzie to również mój sposób ;)
Dziękuję.
Moje Młode mają już 8 i 5 lat i też mi żal, że pewne etapy mijają bezpowrotnie...alternatywnie pojawia się myśl, że przecież trzecie można by spłodzić....:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Niestety pewne etapy mijają bezpowrotnie i ta świadomość boli jak jasna cholera! Nie lubię nieodwracalności ...
UsuńPozdrawiam.
Najlepszego dla córeczki :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jaką mamą ja będę jeśli uda mi się nią zostać :) czy porzucę gdzieś swój egoizm?
Dziękuję bardzo :))
UsuńJestem przekonana, że będziesz cudowną mamą - a dla swojego dziecka będziesz najważniejszą istotą na świecie ^^ Choć pewnie obawiasz się, że będzie zupełnie na odwrót ... ;) Pamiętam, że będąc w pierwszej ciąży dręczyły mnie podobne myśli. Nic bardziej mylnego! Naciesz się póki możesz swym egoizmem :) Już niedługo pożegnasz go na zawsze ... i będziesz najszczęśliwszą osobą pod słońcem.
Ściskam :*
Pięknie napisane.Doświadczenie macierzyństwa dopiero przede mną, więc nic w tym temacie napisać nie mogę :)
OdpowiedzUsuń