21 stycznia 2013

Dzień świra

Spędzić weekend w towarzystwie osoby, która zaraża wszystkich dookoła swym pesymizmem  ... bezcenne. A jeśli dodatkowo osoba ta jest książkowym przykładem hipochondryka, to pozostaje jedynie załamać ręce nad spierdzielonym nastrojem ... Jak tak dalej pójdzie, to oprócz wszechogarniającego czarnowidztwa, zacznę dopatrywać się wszędzie czyhających na mnie chorób ...
Wczorajszy dzień to istny dzień świra! Cud, że nie doszło do rękoczynów ... Wysłuchiwać tuż przy swoim uchu mlaskania, chrupania jabłka i innych równie drażniących odgłosów ... bezcenne :D Co rusz dochodził kolejny dźwiękowy "smaczek"! Jakby wyprowadzenie mnie z równowagi było celem samym w sobie :P Jeju! Wszystko to szczególnie frustrujące, że w wykonaniu Pani Wszystko Lepiej Wiedzącej ... wrrrr..... Wyłączenie fonii było niemożliwe, ponieważ siedząc przy jednym stole, ramię w ramię wspólnie odwalałyśmy "brudną" robotę ... Wszelkie wizualizacje w stylu Ally McBeal nie skutkowały ... Powtarzanie sobie jak mantrę "Wcale mnie to nie wkurza. Jestem spokojna. Jestem bardzo spokojna." również nie pomagało ... Emocje narastały we mnie, zbliżając się niebezpiecznie do granic wytrzymałości ... W punkcie kulminacyjnym stwierdziłam, że zrobiłam się senna. I tylko to mnie uratowało. Wtedy już było mi wszystko jedno ... Jezuuuu! Jak ja jej kiedyś nie uduszę ... to będzie cud! ;)
A na deser ... Wrócić styraną po kilku dniach domowej absencji  i spotkać za drzwiami własnego domu zupełnie niespodziewanego gościa pod postacią teściowej ... BEZCENNE!

Mimo wszystko nie ma to jak w domu ... ^^



Ostatnie noce spędzam w towarzystwie ... kalkulatora :D Ale staram się też ukraść godzinkę dla Greya i z przykrością :P stwierdzam, że w ostatniej części coś mało tych rozbieranych scen ..., a wątek sensacyjny rozrasta się niemiłosiernie ;)
Ależ ja monotematyczna jestem! :) Wytrzymajcie jeszcze trochę. Już prawie kończę go czytać i skończymy ten temat raz na zawsze! :))))

I na koniec coś w ramach uspokojenia zszarganych nerwów ... ;)) Uwielbiam ^^ Poślubiony mówi, że to smutas ... Ja tak tego utworu nie odbieram. Wręcz przeciwnie. I jak to zwykle u mnie bywa... płynie z głośników raz za razem. Mmmmm... kocham tę piosenkę!


26 komentarzy:

  1. muzycznie u mnie weekend upłynął podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatyczek do uszu nie proponuję, choć taką miałam pierwszą myśl ;) Udusić może następnym razem? Ale szkoda by było ;) Coś mi się wydaje, że Twoja wrażliwość wzrosła z powodu PMS, stąd odczuwanie świata zewnętrznego jak z filmu "Dzień świra" :)
    Zaczęłam Mistrza... oj ale miałam dzisiaj sny... ;) Zapowiada się nieźle :)
    Nałogowo ostatnio słucham Florence and The Machine. Lubisz?
    M. vel Sun ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga M. vel Sun ;)
      PMS to ja mam ostatnio na okrągło, tak jakoś rozregulowałam się :/ Takie a nie inne odczuwanie świata zewnętrznego mam zawsze! w towarzystwie tejże osobniczki. Jak "płachta na byka" - dosłownie. Niestety. Bo przecież jesteśmy skazane na siebie.
      Snów zazdroszczę - u mnie po premierowym, jakoś powtórek brak :D Nie kuś tym Mistrzem ... ;)
      Florence nie dla mnie ... Za spokojnie. Zbyt usypiająco ... Nie moje klimaty.
      :*

      Usuń
    2. Oj tam zaraz nie te klimaty ;) Ja to jakoś muzycznie jestem nieukierunkowana nic a nic. Lubię po prostu, aby coś mną zawładnęło :) Jak np Florence z Addicted to Love albo Alicia Keys z Girl on Fire albo moja ukochana Beyonce z Halo albo Smolik z Close Your Eyes albo odrobinka Andrzeja Piasecznego itd. Czyli lirycznie jednak cholera ;)
      Miałam obejrzeć do końca film polecony przez Kasię ("Zeszłej nocy"), ale zasiedziałam się blogowo i dupa z oglądania :( Idę zatem się plumknąć i kładę się pod kołdrę z Mistrzem w dłoni ;)
      :*

      Usuń
    3. To masz kochana na dobranoc :*

      http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=xPvwDcrT6rU

      Usuń
    4. Florence do mnie nie przemawia ... Mną też musi muzyka "zawładnąć", a tu zero chemii ;)) Alicia i Beyonce to co innego ... Nigdy nie znudzi mi się np. Dance For You tej drugiej ^^

      Muzyka kryjąca się za linkiem piękna ^^ TAK nastrojowo lubię :)))) Dziękuję :*

      Usuń
  3. Uśmiałam się, choć Tobie pewnie nie do śmiechu ;-)
    Jakoś przebolejemy tego Grey'a, jak o nim piszesz, to wydaje się nawet zabawny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, że się uśmiałaś! Choć sama sytuacja do zabawnych nie należała, to teraz śmieszy mnie bardzo :) O to mi chodziło :)) Interpretacja właściwa ;)
      Jak Sun dalej będzie kusić tym Mistrzem, to obawiam się, że na Greyu się nie skończy ... ha ha ha ;)

      Usuń
    2. Kochana w Mistrzu to po prologu padłam prawie na serce ;) Wyposzczona jestem to z wywalonym jęzorem czytam Mistrza ;)

      Usuń
    3. Ale że aż tak ?!! ;)
      Czytaj! Czytaj! Miłej lektury! I snów oczywiście ;))))

      Usuń
  4. HAHA, czytam pierwsze zdanie, myślę, o kim opis, o teściowej - i strzał w 10! Dobre!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Nie o teściowej! Teściowa była tylko wisienką na torcie (jak to nieco niżej zgrabnie ujęły Cerlaczki :) lub inaczej ostatnim gwoździem do trumny :P Cały weekend spędziłam w pracy, w towarzystwie pewnej bliżej Wam nie znanej osoby ... , po czym stęskniona wróciłam do domku, a tu w progu ... wiadomo kto :)

      Usuń
    2. Ulala, jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy! Cóż mam dodać - gapa ze mnie:-(

      Usuń
    3. PS ale początek mógł mi namieszać - tym bardziej jak się robi kilka rzeczy naraz:-)

      Usuń
    4. Oj, to tak jak u mnie! Tysiąc rzeczy naraz i żadna nie skończona. Właśnie idę naprawiać zniszczenia jakimi skutkuje moja niedoskonała podzielność uwagi ;))
      P.S. Żadna gapa z Ciebie! :))) Bardzo lubię Twoje komentarze :*

      Usuń
  5. hehe ;)
    na szczęście ja mam nie-marudzącą teściową ;)

    a co do Greya...ostatnia część faktycznie już taka 'sielankowa' w większości chociaż od 21 rozdziału się dzieje ;) ja na razie Crossem się zachwycam czytając drugą część...trzyma, oj trzyma w napięciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu również błędna interpretacja mojego chaotycznego (?) tekstu :)
      Moja teściowa na szczęście nie jest ani hipochondryczką, ani marudą, ale jej wizyty muszą być zapowiedziane i w miarę rzadkie ;)
      Cross o niebo lepszy, prawda?

      Usuń
    2. oj tak i się rozkręca w drugiej części jeszcze bardziej. No i Eva bardziej życiowa. Uwielbiam w ogóle ich dialogi.


      Usuń
  6. Ojj tak,teściowa to zdecydowanie wisienka na torcie,zgadzam sie :D Na szczescie oprócz takich ''niezapowiedzianych'' wizyt kochanej ''mamusi'' staram sie wystrzegać wampirów energetycznych do których z pewnością należy opisana tu osoba :D Pozdrawiam i życzę wytrzymałości w takim otoczeniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cerlaczki! :) Pięknie to ujęłaś! Dokładnie, była to wisienka na torcie :)))))
      Opisanego w poście wampira energetycznego w żaden sposób nie mogę się wystrzec. Muszę przejść nad tym do porządku dziennego, bo mimo że ludzie się zmieniają ... , to osobiście nie wierzę w cuda (nie w takie!):D
      Dziękuję (Oj! Przyda się!) i pozdrawiam :))

      Usuń
  7. Skąd ja to znam? Mam tak od zeszłego czwartku, wczoraj rano miałam mord w oczach, kiedy na podłogę "przypadkowo" posypały się moje kubki z suszarki, a dziś syczałam ze złości i bezsilności. Może to coś w powietrzu jest? Jakaś zła energia albo gwiezdna konfiguracja. Dobrze, że nie obcuję z wampirą, bo chyba polałaby się krew i to nie moja;) Oto skutki dobrych chęci i pochopnie podjętych decyzji. Mam tylko nadzieję, że nie tak będą wyglądały najbliższe 2 miesiące. Pozdrowienia dla Suzi B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Bunia?!! :P Tak to leciało? Nie jestem pewna :/ Kiedy to było ... ^^
      Mord w oczach! :D ha ha! Dobre! I twierdzisz, że to było celowe (te kubki)...?
      Ło matko! ;)
      Chciałabym móc to wszystko zegnać na gwiezdną konfigurację czy złą energię ... Ale niestety u mnie to też skutki dobrych chęci i pochopnie podjętych decyzji :/
      Fajnie, że napisałaś :) Dzięki :******

      Usuń
  8. a to Tobie się rozbieranek zachciewa a nie sensacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie "atrakcje" oferują na okładce i takich oczekuję ;D Jak będę miała ochotę na sensację, to sięgnę po książki Ludluma :) Kurczę blade! ;)

      Usuń