"Wczoraj do ciebie nie należy.
Jutro niepewne ...
Tylko dziś jest twoje."
Jan Paweł II
Wszyscy psioczą na listopad, narzekają na chłód, na deszcz ... , że wieczory długie, że poranki dżdżyste ...
A ja im starsza jestem, tym bardziej doceniam ten czas.
Lubię.
Z całym jego inwentarzem.
I czekam na niego z utęsknieniem. Z radością wypatruję.
Z odpowiednim orężem nie straszna mi żadna pogoda.
Z pawlaczy ściągnięte ciepłe szale i rękawiczki, miękkie czapy, luźne swetry, dzianinowe sukienki i rajstopy z warkoczowym splotem ... Te ostatnie uwielbione szczególnie. Mogłabym je mieć we wszystkich kolorach, we wszystkich możliwych splotach. Nie dla mnie spodnie jesienno-zimową porą.
Lubię.
Z całym jego inwentarzem.
I czekam na niego z utęsknieniem. Z radością wypatruję.
Z odpowiednim orężem nie straszna mi żadna pogoda.
Z pawlaczy ściągnięte ciepłe szale i rękawiczki, miękkie czapy, luźne swetry, dzianinowe sukienki i rajstopy z warkoczowym splotem ... Te ostatnie uwielbione szczególnie. Mogłabym je mieć we wszystkich kolorach, we wszystkich możliwych splotach. Nie dla mnie spodnie jesienno-zimową porą.
Listopad to dla mnie najbardziej nostalgiczny miesiąc roku, najlepszy czas do refleksji, do zadumy. To właśnie teraz zaczynam snuć świąteczne plany, układać w myślach harmonogram świątecznych porządków, szukać ciekawych przepisów na świąteczne wiktuały, prezentami powoli zapełniać Mikołajowy worek.
Już nie mam złudzeń i dobrze wiem iż za miesiąc tempo mego życia przyspieszy gwałtownie, by zwolnić dopiero w nowym roku.
Już z tym nie walczę. Bo taka jestem. Nie zmienię się.
Mogę nie pomalować paznokci, ale nie spocznę póki w Wigilię podłoga nie zalśni pod choinką ;) Obiecuję sobie jedynie lepiej rozplanować listę spraw koniecznych i z głowy wyrzucić co zbędne i nieistotne. Skupić się na priorytetach i spróbować nie gnać, nie pospieszać, nie podnosić głosu,
cierpliwą być, uważną...
Już z tym nie walczę. Bo taka jestem. Nie zmienię się.
Mogę nie pomalować paznokci, ale nie spocznę póki w Wigilię podłoga nie zalśni pod choinką ;) Obiecuję sobie jedynie lepiej rozplanować listę spraw koniecznych i z głowy wyrzucić co zbędne i nieistotne. Skupić się na priorytetach i spróbować nie gnać, nie pospieszać, nie podnosić głosu,
cierpliwą być, uważną...
Więc póki w kalendarzu wciąż listopad, oddycham spokojnie.
Wyciszam się.
Spinam mniej niż zwykle.
I myślę o sobie. Nie tylko o innych.
Gdy chcę poczytać - kosztem innych obowiązków zarywam noc (odeśpię innym razem).
Gdy chcę iść pobiegać - rzucam wszystko, wychodzę i gnam przed siebie.
A gdy mam lenia - lenię się bezkarnie.
Staram się dostrzegać moje dziś. Najcenniejsze tu i teraz.
Z aparatem w dłoni łapię na podwórku jesienne słońce,
w szron spowite dachy i brzozę przebraną w żółtą sukienkę.
Na moment zatrzymuję się przy zapomnianych zabawkach -
czekają na uprzątnięcie od ostatniego, wakacyjnego jeszcze, wyjazdu nad jezioro.
I jeszcze ogrodowy stół, co tego lata nie poniósł nawet jednej mojej kawy - taki to był niedoczas.
Otrzepuję się z szybko z tych myśli.
Listopadem głęboko oddycham.
A czaruje pięknie ten listopad-czarodziej ...
Wyciszam się.
Spinam mniej niż zwykle.
I myślę o sobie. Nie tylko o innych.
Gdy chcę poczytać - kosztem innych obowiązków zarywam noc (odeśpię innym razem).
Gdy chcę iść pobiegać - rzucam wszystko, wychodzę i gnam przed siebie.
A gdy mam lenia - lenię się bezkarnie.
Staram się dostrzegać moje dziś. Najcenniejsze tu i teraz.
Z aparatem w dłoni łapię na podwórku jesienne słońce,
w szron spowite dachy i brzozę przebraną w żółtą sukienkę.
Na moment zatrzymuję się przy zapomnianych zabawkach -
czekają na uprzątnięcie od ostatniego, wakacyjnego jeszcze, wyjazdu nad jezioro.
I jeszcze ogrodowy stół, co tego lata nie poniósł nawet jednej mojej kawy - taki to był niedoczas.
Otrzepuję się z szybko z tych myśli.
Listopadem głęboko oddycham.
A czaruje pięknie ten listopad-czarodziej ...
Wiatrem dudniącym w kominie, deszczem co uderza miarowo o szybę,
wielobarwnym liściem hałaśliwie opadającym na zmarzniętą trawę,
oszronionym dachem,
wreszcie pięknym listopadowym słońcem ... Najpiękniejszym właśnie teraz.
Szeleszczącym dywanem, który gęsto ścieli się pod każdym drzewem.
Szronem skrzącym się w słońca blasku.
Powietrzem rześkim i mroźnym, co w nozdrza uderza, aż tchu brakuje.
Powietrzem pachnącym mieszanką dymu, mokrych liści i wilgotnej ziemi.
Kluczem ptaków na bezchmurnym niebie.
Moją myślą biegnącą do Ciebie.
wielobarwnym liściem hałaśliwie opadającym na zmarzniętą trawę,
oszronionym dachem,
wreszcie pięknym listopadowym słońcem ... Najpiękniejszym właśnie teraz.
Szeleszczącym dywanem, który gęsto ścieli się pod każdym drzewem.
Szronem skrzącym się w słońca blasku.
Powietrzem rześkim i mroźnym, co w nozdrza uderza, aż tchu brakuje.
Powietrzem pachnącym mieszanką dymu, mokrych liści i wilgotnej ziemi.
Kluczem ptaków na bezchmurnym niebie.
Moją myślą biegnącą do Ciebie.
Jak tu nie wielbić listopada?
Gdy długie jak makaron wieczory ciągną się i nagle znajduje się czas dla nudy kontrolowanej.
Gdy grube skarpetki, gdy kubek gorącej herbaty, ciepły blask zapachowych świec i dobra książka ... ? Ten zestaw sprawdza się codziennie.
A z ulubionych listopadowych przedsięwzięć oczywiście - kalendarz adwentowy!
Już na samą myśl o jego produkcji, usta same układają się w uśmiech. Mam nadzieję, że choć w tym roku nie zostawimy tego na ostatnią chwilę, że będzie czas by wszystko dopiąć na ostatni guzik. W sekretnym notesiku spisuję tegoroczne zadania, notuję pomysły na drobne prezenty - niech każdy dzień adwentu będzie wyjątkowy.
Niechaj znów nastanie magii czas.
To w listopadzie łapiemy oddech przed szalonym grudniem.
To teraz możemy bez poczucia straty (gdy zimno i plucha za oknem) przesiadywać w domu i oddawać się domowym przyjemnościom.
Znów znajdujemy czas na wspólne wieczorne czytanie, które ostatnimi czasy zostało mocno zaniedbane, i co teraz nadrabiamy z nawiązką. Jedną książkę czyta dla mnie Młodsza, drugą dla niej ja. Gdzieś w środku mojego czytania Starsza już dawno chrapie owinięta ciasno kołdrą "na krokieta" (zapakowana w kołdrę tak, że żadnej kończyny nie widać, ledwo czubek czupryny wystaje), a Młodsza jeśli jeszcze nie śpi, prosi o matczyne kołysanki, jednocześnie nadstawiając plecki do "miziania".
Gdy długie jak makaron wieczory ciągną się i nagle znajduje się czas dla nudy kontrolowanej.
Gdy grube skarpetki, gdy kubek gorącej herbaty, ciepły blask zapachowych świec i dobra książka ... ? Ten zestaw sprawdza się codziennie.
A z ulubionych listopadowych przedsięwzięć oczywiście - kalendarz adwentowy!
Już na samą myśl o jego produkcji, usta same układają się w uśmiech. Mam nadzieję, że choć w tym roku nie zostawimy tego na ostatnią chwilę, że będzie czas by wszystko dopiąć na ostatni guzik. W sekretnym notesiku spisuję tegoroczne zadania, notuję pomysły na drobne prezenty - niech każdy dzień adwentu będzie wyjątkowy.
Niechaj znów nastanie magii czas.
To w listopadzie łapiemy oddech przed szalonym grudniem.
To teraz możemy bez poczucia straty (gdy zimno i plucha za oknem) przesiadywać w domu i oddawać się domowym przyjemnościom.
Znów znajdujemy czas na wspólne wieczorne czytanie, które ostatnimi czasy zostało mocno zaniedbane, i co teraz nadrabiamy z nawiązką. Jedną książkę czyta dla mnie Młodsza, drugą dla niej ja. Gdzieś w środku mojego czytania Starsza już dawno chrapie owinięta ciasno kołdrą "na krokieta" (zapakowana w kołdrę tak, że żadnej kończyny nie widać, ledwo czubek czupryny wystaje), a Młodsza jeśli jeszcze nie śpi, prosi o matczyne kołysanki, jednocześnie nadstawiając plecki do "miziania".
Dziś zamiast kołysanek premierowo poprosiła o ... kolędy :D
Jutro będzie nowy dzień.
Nowe dziś.
I jutro odkurzymy świąteczne płyty.
Postanowione.
Jutro będzie nowy dzień.
Nowe dziś.
I jutro odkurzymy świąteczne płyty.
Postanowione.
Dobrego celebrowania dziś .
Dla Was.
Ode mnie.
:)
Też opatulam się w ciepłe szale i czytam książki. Ale jeszcze nie przestawiłam się na tak długie przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach. Pogoda w tym roku nie rozpieszcza :(
OdpowiedzUsuńMnie tam długie przebywanie w murach naszej Górki nie straszne. Jako niepoprawna domatorka mogę wcale nie opuszczać domowych pieleszy (zwłaszcza jesienno-zimową porą) i jeszcze czerpać z tego dziką radość :) Z aurą za oknem też nie mam problemu. Byleby za długo nie padało, bo od czasu do czasu chciałoby się przebiec po lesie. A jak tam teraz pięknie! Muszę też w końcu zakupić kalosze. Wtedy i kałuże spacyfikuję ;) Choć znów za późno myśl przyszła, bo teraz to już raczej sanki. W Mniejszym Mieście właśnie zaczęło prószyć.
UsuńAle ładnie się rozpisałaś.. pięknie wręcz!
OdpowiedzUsuńDziękuję, piękna Joanno :*
UsuńChoć w samozachwyt nigdy nie popadam, a co gorsza, jeszcze długo po publikacji wprowadzam liczne poprawki, gdy to po fakcie stwierdzam iż to i owo nijak mi nie pasuje ;)
Muszę szybko odchudzić nogi pod te rajtki w warkocze, Twoje ulubione :P
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie - jak mi się nie chce, to żeby się waliło i paliło, żeby nawet dwa grudnie razem się zeszły, to będę robić NIC. Koniec. Kropka.
Dlatego mój grudzień jest spokojny....od 3 lat.
Buziaki :*
Ależ Moniko! Do porządku Cię przywołuję! Lenia odganiam precz! Jak mawia moja rodzicielka - "Teraz ci się nie chce? To kiedy będzie ci się chciało? Na starość?" ;P
UsuńPonoć na starość to już tylko reumatyzm i grube walonki* (gdyby kto nie wiedział *dawniej ciepła bielizna z dłuższymi nogawkami) Tylko że w tych walonkach, to już nie tylko łydka, ale i udo masywne ;)
A tak już zupełnie poważnie, to zazdroszczę ci tego zdrowego podejścia i spokoju. Ja pod tym względem jestem niestety niereformowalnym przypadkiem.
Buźka :*
A może być też na starość przyczepa campingowa i włóczęga niczym emerytowane Niemki chi chi / czy hi hi - kurde nigdy nie wiem:)))
UsuńTwoja wizja starości zdecydowanie bliższa mej naturze.
UsuńTeraz pozostaje jedynie przekonać Monię i skądś skołować jakąś rasową przyczepkę.
Ponoć hi hi :)))
I zatrzymałam się nad słowami i Twoje celebrowanie chwil teraźniejszych i nadchodzących tak pięknie zagrzewa innych, mnie... i ile tam wrażliwości! Jestem na bakier z planowaniem - tego muszę się nauczyć. Po powrocie do pracy i już z dwójką dzieci to będzie konieczne. Pierwsza i ostatnia fotografia - ulubione:) Dziękuję i pozdrawiam listopadowymi promieniami.
OdpowiedzUsuńDziękuję rumieniąc się pod ogromem Twych komplementów :)
UsuńA w planowaniu najważniejsze by mierzyć siły na zamiary, prawda? :))
Pozdrawiam ciepło.
NARESZCIE!!! Doczekać się nie mogłam... Widzę zmiany;) Bardzo się cieszę!!!
OdpowiedzUsuńMuaaaa :*
Usuń