W dniu Zaduszek, w czas jesieni,
odwiedzamy bliskich groby,
zapalamy, zasmuceni,
małe lampki - znak żałoby.
Światła cmentarz rozjaśniły,
że aż łuna bije w dali,
lecz i takie są mogiły,
gdzie nikt lampki nie zapali.
Władysław Broniewski "Zaduszki"
... deklamuje z powagą Młodsza*.
I w tym roku pamiętała o opuszczonych grobach.
Wzruszyła się Matka.
Wzrok na chwilę odwrócić musiała.
Taki to nasz listopad.
Wzruszeniem kolejny raz zaczął się.
Wzruszeniem kolejny raz zaczął się.
*Wyzbyła się strachu i nieśmiałości już prawie doszczętnie. Obecny stopień nieśmiałości nazwałabym raczej ostrożnością czy niestrzępieniem języka po próżnicy ;) Wciąż wszystkich zadziwia. A od 3-ej klasy wiersz na pamięć pracą domową ulubioną (!). Już w drzwiach radosną nowinę matce obwieszcza, a potem chodzi, ćwiczy, powtarza, i z dumą o postępach w nauce informuje. Nie inaczej było i tym razem. A jeszcze przecież nie tak dawno było zgoła inaczej (KLIK)
"niestrzępienie języka po próżnicy" - genialne! Młodsza deklamująca Broniewskiego - to wzruszenie w czystej postaci - piękne.
OdpowiedzUsuń