3 dni wolnego! Planowałam rodzinne lenistwo, ale ... co niektórzy ku mojemu ogromnemu zdziwieniu bezczelnie się wykruszyli! ;)
I to Kto?! W życiu nie spodziewałabym się tego po niej! :D
Mój Świstak wybrał Piżama Party zamiast domowych pieleszy! I wcale mnie to nie dziwi! Dziwi mnie natomiast sam finish sytuacji. Na imprezę szykowała się od tygodnia, od początku zaznaczając, że na noc jednak wraca do domu. Próbowałam przekonywać, tłumaczyć, że ominie ją najfajniejsza część, że to tak trochę jak biwak, bo śpiwory, duża grupa znajomych, itd.
Na wszystkie moje zachwyty nad tym punktem programu odpowiadała głośno i stanowczo NIE! Mamy po nią przyjechać po 22-ej i koniec! Dodać tu muszę, że nigdy nie nocowała poza domem - nie licząc dwóch razów u babci, z których to była wybitnie niezadowolona i które to miały miejsce dawno temu ...
Na początku byłam nawet troszkę zła, że taka z niej "ciepła klucha", że nie potrafi się odważyć, że przecież ma już 9 lat ;), a nie potrafi bez mamuni usnąć. Zaczęłam nawet obwiniać siebie, dopatrywać się maminej nadgorliwości, nadopiekuńczości i zastanawiać się gdzie popełniłam rodzicielski błąd ... ;) Jednak po kilku chwilach bicia się z myślami spojrzałam na sprawę z innej strony i zaczęłam się z tego cieszyć! To miłe, że jeszcze mnie potrzebuje, że nie chce się rozstawać z nami nawet na jedną noc. Przecież nie wiem jak długo jeszcze będzie trwał ten stan ... Za kilka lat pewnie nie omieszka zostawić mnie na całą noc (jeśli nie na dłużej ...;) i imprezować ze znajomymi do białego rana. A ja najpewniej będę się z tym czuła jak cztery litery ... Muszę się tym nacieszyć! Póki mogę!
I cieszyłam się i nawet z nutką dumy w głosie mówiłam organizatorce imprezy, że odbiorę ją jeszcze przed ciszą nocną.
Jakie było moje zdziwienie, gdy około godziny 21-ej dostałam od Starszej sms-a o treści:
"Mama, przywieź piżamę."
Zszokowana ale i dumna odpisałam:
"Czy aby na pewno?"
Odpowiedź brzmiała:
- "No jasne :) Tylko nie zapomnij o Łatku." - Łatek to ukochana przytulanka, bez której nie uśnie :))))
Więc spakowałam wszystko co trzeba, przekazałam Poślubionemu i wysłałam z przesyłką.
Po 15 minutach kolejny sms:
"Jednak nie."
I znów troszkę zawiedziona, ale jednocześnie też szczęśliwa :P już miałam wykonać telefon do Poślubionego (który był już w drodze), gdy zadzwonił mój telefon.
- "Mama, ten ostatni sms nie liczy się! - usłyszałam w słuchawce głos Starszej :)
No i została. Zadzwoniła jeszcze tylko raz, tuż przed pójściem spać, by życzyć mi dobrej nocy i by powiedzieć, że kocha ... ^^ Łezka w oku zakręciła się, ale byłam dzielna!
Po odebraniu z imprezy buzia jej się nie zamykała, była zachwycona.
I w taki oto sposób przysłowiowa pępowina została przecięta ^^ Tylko odrobinę mi smutno, przede wszystkim rozpiera mnie duma :))) Jeszcze wiele pierwszych razów przed nami ...
Fajna imprezka:) Moja dziewięciolatka byłaby zachwycona...My tę pępowinę przysłowiową odcięliśmy dwa lata temu, gdy Majka wyjechała na pierwszą dwutygodniową kolonię - jako siedmiolatka. W ubiegłe wakacje była na kolejnej i już czeka na lato, by znowu wyrwać się z domu:)
OdpowiedzUsuńDwutygodniowe kolonie w wieku siedmiu lat u nas niewykonalne! Jestem zdruzgotana i jednocześnie pełna podziwu ;))) Starsza ochoczo zapewnia, że teraz już nie odmówi przyjaciółce ze szkolnej ławki przenocowania u niej (wcześniej takową propozycję odrzuciła!) i już to jest u nas krokiem milowym!!! Na kolejne Sleepower Party pisze się również! :))
UsuńU nas takie kolonie by nie przeszły... Kuzyn jest opiekunem, ale i tak Kuba by nie pojechał. Jestem w szoku :)
UsuńA kto organizował tę bibkę??? :o)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje ambiwalentne uczucia stuprocentowo :o)
Bibkę organizowała szkoła językowa, do której Starsza uczęszcza :)
UsuńNa zmianę zdania Starszej wpłynęła na pewno obecność najlepszej przyjaciółki oraz niesamowita atmosfera jaka panuje na każdych zajęciach. Są to jedyne zajęcia dodatkowe, których nie może odżałować, gdy np. rozchoruje się i nie może na nie pójść.
Termin "ambiwalentne uczucia" pasuje tu idealnie :)))
"Film w języku polskim" - to by mnie przekonało:P:P
OdpowiedzUsuńMnie by przekonało DISCO! i czytanie do snu :D Fajnie by było gdyby dla odmiany to ktoś mnie poczytał ;)
UsuńKurczę jaka świetna imprezka :)) Moja Jula póki co sypia wyłącznie u babć. Kiedyś robiła z tego wielkie "halo" ale teraz jeździ do obu chętnie i jest bardzo rozczarowana jeśli babci "coś wypadnie" ;)
OdpowiedzUsuńMoże u was to jeszcze nie odcięcie pępowiny ale na pewno znaczne jej poluzowanie :D:D Buziaki!!
Proszę mi tu nie obniżać rangi wydarzenia ... !!! ;) Starsza jeszcze rok temu za żadne skarby nie chciała wybrać się na tę imprezę. Dopiero po upływie kolejnego roku dojrzała do takiego kroku ... ;) Uwierz mi - to było właśnie to symboliczne odcięcie pępowiny. Zarówno dla niej, jak i dla mnie. I dobrze mi z tym ^^
UsuńBuziaki! :)
Ja nie mam dzieci, a mimo to.. wzruszyłam się :). Za to te dywagacje z analizą i szukaniem błędu wychowawczego nieco mnie rozbawiły :), bo to chyba tak jest, że rodzic w zachowaniu swojej pociechy szuka wad i zalet swojego wychowania, a czasem to pewnie nie ma nic do rzeczy :) Ale dzielna jest Twoja córa skoro zdecydowała się jednak zostać i chociaż masz mieszane uczucia to myślę, że jednak przeważa duma :) bo to dla niej bardzo dobre ..tak się... uniezależnić ;))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Cieszę się, że budzę tak skrajne emocje w czytelniku ... ;)
UsuńFaktycznie u mnie tak jest, że często analizuję swoje metody wychowawcze :P
Córa dzielna. Bardzo mnie zaskoczyła tą zmianą decyzji. Dobrze ją znam i wiem, że wcale nie było to dla niej łatwe ... :/ I choć właśnie zakończył się pewien etap jej dzieciństwa, choć troszkę mi z tego powodu smutno, to jednak zdecydowanie przepełnia mnie duma :) Właśnie z tego powodu!, że wyrosła z niej dzielna i mądra dziewczynka ^^
Dlaczego one tak szybko dorastają???;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Dlaczego ... ? ;)) Taka kolej rzeczy. Prędzej czy później musiało to nastąpić. Myślę, że wszystkim nam dobrze to zrobi ;) Ile można kurczowo trzymać się maminej spódnicy? Odrobina samodzielności i odrębności na pewno wyjdzie jej na dobre :)
UsuńPanna prawie nam dorosła! Tylko nie wiem kiedy to się stało ... ;)))
Jak Ciebie czytam to myślę, że to strasznie fajne uczucie być mamą ! :-))
OdpowiedzUsuńBo to bardzo fajne uczucie!!! :))) Tylko od razu zastrzegam, że nie zawsze jest tak słodko i kolorowo ... ;) Co nie zmienia faktu, iż miło mi, że czytając moje posty dochodzisz do takich wniosków. Więc pięknie dziękuję :*
UsuńI ja do takich wniosków dochodzę.... Tak pięknie to wszystko opisałaś...
UsuńI te Twoje zmienne odczucia tego wieczoru - niesamowite! ;-)
Cieszę się, że jesteś dumna i gratulacje odciętej pępowiny! ;-)
Bardzo dziękuję!
UsuńStrasznie miło czytać takie komentarze :)))
Jeszcze raz dzięki!!! :***
Matka - gratuluję!
OdpowiedzUsuńStarszy też nie chce nocować poza domem i trochę mnie smuci ten fakt. Bo nie mogę się doczekać aż razem z M będziemy mogli wyjść gdzieś się pobawić. Razem. Bo jak na razie musimy wychodzić osobno 8(
Dziękuję :D:D:D
UsuńWszystko przed Tobą ... Młody ma jeszcze czas ;) A póki co korzystaj! Bo osobne wyjścia mają swoje plusy ;))))
Ale fajna impreza :-)
OdpowiedzUsuńChyba dobrze,że jednak została :)
Bardzo dobrze!!! :)) Mimo tych wszystkich sprzecznych uczuć, ogromnie się cieszę z tego milowego kroku! Wprost pękam z dumy ^^
UsuńJa już dupa po trzydziestce, a zapieprzam na noc do swojej norki:)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że stara dupa z Ciebie ;) Mam ten sam syndrom wracania do nory! Wszędzie dobrze, ale w norze najlepiej! :)))
UsuńA Młodsza to w jakim wieku?Bo jeszcze troche i będziecie mieli z mężem wolną chate na weekendy ;-)
OdpowiedzUsuńMłodsza niedługo skończy 5 lat! Czyli jeszcze jakieś 4 wiosenki i hulaj dusza, piekła nie ma!!! ;)
UsuńSuper sprawa z taką "Piżamaparty" ... I super, że córcia się odważyła .. teraz to już z górki będzie ::)) Ja mojego starszego synka pierwszy raz puściłam na zimowisko jak miał 9 lat- wtedy też pierwszy raz spał sam poza domem...I spisał się na medal... nawet na nartach się nauczył !... później była kolonia i już 2 tygodnie z dala... dał radę... Teraz jest na zimowisku... to już jego 5 wyjazd, ma 11 lat ...radzi sobie świetnie i to jest ważne, szczególnie przy chłopakach... nie chcę aby wyrósł na takiego "synusia mamusi" ... a takie wypady wiele uczą ... młodszy pojedzie pierwszy raz w przyszłym roku na tydzień na zimowisko ... A swoją drogą to miło wiedzieć, że jeszcze dziecko mamę potrzebuje ... nie dziwię się, że Ci się łza w oku zakręciła ...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że z chłopakami jest jakoś łatwiej ... Że oni właśnie nie trzymają się tak kurczowo tej maminej spódnicy, że szybciej dążą do samodzielności ... Choć oczywiście nie wszyscy; zdarzają się "ciepłe kluchy" i wśród chłopców ;) Niestety nie mam synka i są to tylko moje przypuszczenia, ale wydaje mi się, że Wam było łatwiej ...
UsuńI pewnie, że miła jest świadomość, że dziecię mnie jeszcze potrzebuje ... Ale jeszcze milej jest uświadomić sobie, że odwaliło się kawał dobrej roboty, bo oto owe dziecię rusza śmiało samo w świat :))
Łezka w oku to u mnie standard :) Miękka baba ze mnie!