Marzeniem moim mały domek na pograniczu lasu.
Skrzypiące podłogi, meble po babci w stosownej oprawie, surowe regały pełne książek ... Te klimaty w towarzystwie żywicznej woni i miękkości ściółki.
A póki co weny mi brak. Literki nie chcą złożyć się w atrakcyjną całość.
Kaszel męczy.
Kawa nie smakuje.
Jakiś smutek mnie dopadł.
Dlatego lubię wracać do tych zdjęć sprzed dwóch tygodni.
Urzekło mnie pierwsze zdjęcie. Wyszło trochę analogowo ;)
to prawda...las to tajemnica :-)
OdpowiedzUsuńzdrówka :*
Dziękuję :)
UsuńMasz rację, lekko rozmyte, ziarniste.
OdpowiedzUsuńJeśli Ty tak mówisz, to tak być musi :)))
UsuńJa nie widziałam tej zimy jeszcze takiego bajecznego lasu. Nie znalazłam takiej ilości śniegu. Wchodzę bez wahania. A smutek... bywa i mija - na szczęście.
OdpowiedzUsuńLas w każdej odsłonie zachwyca.
UsuńW zimowej zaś pięknem powala.
Smutek topnieje od gestów pełnych miłości jak ten śnieg co przed słońcem nie zna ucieczki.
Śniegu tej zimy już raczej nie uświadczymy. A przynajmniej nie w takich ilościach.
Troszkę mi tego żal.