Znam taki sklepik ...
Znam taki sklepik, raczej niewielki,
w którym nie można kupić brukselki,
nie ma tam groszku, nie ma twarożku,
jaj ani lodów w chrupiącym rożku.
Znam taki sklepik, trzy kroki stąd,
gdzie można kupić kilogram świąt,
pół litra czasu (wolnego całkiem!),
paczkę niedzieli, ferii kobiałkę,
marynowaną od pracy przerwę
oraz wakacji wielką konserwę.
Znam taki sklepik ...
Pójść bym tam chciała ogromnie tak ... !
Lecz ciągle czasu mi na to brak.
Post powyższy zalegał w komputerze od zimy. Zimowe to zdjęcia. I Młodsza na nich pół roku młodsza :) Post czekał aż powstanie bardziej udana oprawa graficzna. Nie doczekał się. Minęło tyle czasu, że dotarło do mnie w końcu iż taka oprawa nigdy nie powstanie, a i na powyższe zdjęcia wraz z upływem czasu patrzę bardziej łaskawym okiem.
Przy ich sortowaniu powróciło uczucie nostalgii za czasem nieubłaganie upływającym, za czasem przeciekającym przez palce ...
Walnęło niczym obuchem uświadomienie sobie (kolejny raz !), że wciąż na coś czekam, wciąż za czymś gonię, marnując nasze tu i teraz ...
Niewiele tłumaczy mnie fakt, że warunki mało sprzyjające.
Są przecież sprawy ważne i mniej ważne ...
Tak łatwo się pogubić.
Są przecież sprawy ważne i mniej ważne ...
Tak łatwo się pogubić.
Więc choć teraz nie będę czekać z tą notką, z moimi myślami ...
Może komuś się one przydadzą, może oświetlą ciemną drogę i wskażą właściwy kierunek ...
Żal byłoby nie polecić tej cudownej książki, z której pochodzi mnóstwo naszych ulubionych wierszyków.
Co jeden to cieplejszy. Jak sam tytuł książki.*
Pewnie jeszcze niejeden tu zacytujemy.
A powyższy mój najulubieńszy.
Ponadczasowy.
Przesłanie wciąż niestety aktualne.
I tak do znudzenia ścigając się z czasem łapiemy nasze chwile.
Coraz marniejsze ochłapy.
Gdyby można było nakraść gdzieś wolnego czasu, wypchać nim kieszenie ...
Nie wahałabym się ni chwili.
***
* Agnieszka Frączek "A w moim domu ciepło, cieplutko ..." z najpiękniejszymi z najpiękniejszych ilustracjami autorstwa Iwony Całej to najdłużej przez nas przetrzymywana książka biblioteczna. Wstyd się przyznać ;) Wciąż pracujemy nad zdobyciem własnego egzemplarza.
Gdy zajrzałam do Ciebie pomyślałam w pierwszej kolejności: "Jaka ładna oprawa graficzna" :-)
OdpowiedzUsuńCo do wolnego czasu - od niedawna cieszy mnie każdy dzień, gdy mi go brak.
Dziękuję Tesiu :)
UsuńPrzyznam szczerze, że mało bywam na innych blogach i niestety nie orientuję się zbyt dobrze w temacie co u Was słychać. Zdążyłam jednak zauważyć, że zniknęły Twoje wszystkie wpisy i zaczynasz wszystko od nowa.
Smutne to, gdy trzeba zagłuszać myśli ... Też miewam dni, gdy cieszy zapierdziel w moim grajdołku, gdy to nie mam czasu na natrętne myśli, gdy muszę skupić się na tym co wierci w brzuchu mniejszą dziurę ... I mniej boli.
Tulę mocno, uśmiechy ślę!
Dziękuję bardzo :)
UsuńMoich myśli nie da się zagłuszyć :D Pozwalam im jak najszybciej wybrzmiec i potem mam spokój :) Właśnie teraz mam spokój i checi oraz możliwości do działania. Ale Twoje przytulenie bylo dla mnie bardzo przyjemne i gdy będę w potrzebie, będę wpadać, aby przeczytać Twój komentarz :)
Cieszę się, że jest dobrze.
UsuńNiechaj częstym gościem będzie spokój.
Ba! Niech rozgości się na dobre i nie zechce już nigdy więcej przemieszczać się.
Działaj, o efektach informuj ... :)
W chwilach słabości służę ciepłym słowem, w skrytości ducha licząc, że nigdy nie będzie Ci ono potrzebne ...
Samych przychylnych wiatrów Tesiu, szczególnie teraz, gdy nabrałaś wiatru w skrzydła ^^
Ściskam Cię mocno!
Opisałam się jak głupia i chu... bombki strzelił :P
OdpowiedzUsuńW każdym razie pisałam, że piękne książki dla dziewczynek wybierasz, pięknie fotografujesz, zatrzymując chwile ulotne...
I jeśli będziesz się wybierać na akcję łapania czasu to chętnie się z Tobą wybiorę :)
o tak, kadry masz zawsze perfekcyjne
UsuńDzięki dziewczyny! :)))
UsuńChoć czuję się teraz zobligowana by donieść, iż nie było ani grama kokieterii w stwierdzeniu, że post przezimował w komputerze czekając na lepszą oprawę graficzną. Nie lubię swoich zdjęć i jestem bardzo krytyczna wobec moich "dzieł". Do powyższego posta widziały mi się słoneczne, ciepłe zdjęcia, a tymczasem tego dnia słońca było tyle co kot napłakał. Nawet Photoscape nie dał rady ożywić i podrasować zimowej sesji w takim stopniu, w jakim bym sobie tego życzyła. Ogólnie moja wysłużona cyfrówka chyba już mnie nie lubi :( Nasza współpraca powoli dobiega końca. Coraz częściej sięgam po aparat w telefonie. Z lepszym skutkiem.
Tym bardziej cieszą zacne komplementy ^^
Moniś, z tymi bombkami to i ja miałam dziś do czynienia ... pisząc komentarz u Ciebie :D
Tak to zazwyczaj kończy się moje telefoniczne komentowanie. Szczęście w nieszczęściu, że mój patefon zapamiętuje to, co ostatnio wypisywała klawiatura ;)
Akcja łapania czasu ... z Tobą zawsze i wszędzie :)
Nie lubię swoich zdjęć i jestem bardzo krytyczna wobec moich "dzieł" od krytykowania Twoich dziel jestesmy my kochana ;)
Usuńrobisz piekne zdjecia!i zapamietaj to sobie :)
na akcje lapania czasu i ja sie wpraszam...o ile oczywiscie pozwolicie:)
Już zapamiętuję! ;))))
UsuńDziękuję :*
No i oczywiście jesteś wciągnięta na listę Łapaczy Czasu :)))
Kontynuując akcję Łapaczy Czasu... marzy mi się tatuaż na ramieniu.... Dreamcatcher...Łapacz snów... indiański symbol :)
UsuńMam ochotę wypchać kieszenie tym samym.
OdpowiedzUsuńA książkę zapisuję, uwielbiam je kupować swojej Siostrzenicy :)
Najprościej byłoby nie trwonić czasu na rzeczy nieistotne ... , a wtedy kieszenie same napełniłyby się tym co tak cenne. Jednak czasem to zbyt skomplikowane. Czasami same dobre chęci nie wystarczą.
UsuńKsiążkę gorąco polecam!
Jedna z piękniej wydanych książek, jakie miałam okazję mieć w swoich łapkach :)))