17 czerwca 2015

ŻYCIE. vel.2

Coraz bardziej boli cudza krzywda. W szczególności Ich krzywda.
A coraz mniej własna.
Każdy kolejny cios pogrubia ochronny pancerz. Niewiele potrafi przedrzeć się przez jego liczne warstwy.
Niesprawiedliwość tylko serce kroi tytanowym ostrzem na milion kawałków, które później trudno zlepić w zgrzebną całość. Zlepiam je całując ukochane pukle, tuląc do serca ze słonymi strużkami na policzkach. Wymazuję zło czułością jak ołówek najlepszą gumką. I modlę się by w ich główkach zostały tylko dobre wspomnienia.
(...)
Potrafię szaleńczo nienawidzić. W nerwach złorzeczyć.
Coraz dłużej pamiętać krzywdę.
Odpłacić złem za zło.
Oko za oko, ząb za ząb.
Nie podejrzewałby nikt.
A głównie ja sama.
(...)
Home sweet home.
To Ona, rodzona, jedyna ... funduje huśtawkę wrażeń, pajęczynę krętych ścieżek spowitych mrokiem z uknutych mikrospisków.
Nie pamiętam już że kiedyś było inaczej.
Zbyt dużo krzywd zatarło to co dobre.
(...)
W najgorszych koszmarach staję się Nią dla własnych dzieci.
Najboleśniejszym oszczerstwem dopatrzenie się przez kogoś naszych podobieństw. Jakichkolwiek.
Blady strach z miejsca mnie obsiada, nogi stają się jak z waty, paraliżuje i zabiera powietrze z płuc uczucie paniki.
(...)
Dzieci coraz mądrzejsze. Kaliber ich problemów i pyskatości coraz boleśniejszy. Wątpliwości i paraliżujących strachów masa. 
Bruzdy na czole zauważalnie coraz głębsze.
Z dnia na dzień większa samoświadomość moja.
Wiem czego chcę i nie godzę się na to co wadzi. Basta!
Mówię to co myślę nie bacząc na skutki.
Nie żałuję.
Niczego.
Każdy dzień błogosławieństwem moim.
Na klatę wezmę ile tylko zdołam.
Jestem tu po coś.
Mam klarowną misję.
Przeżyć życie po swojemu.
Jeśli po latach stwierdzę że nie udało się bądź nie było warto - zobojętnieję i zgorzknieję, stanę się Nią, a wtedy niech ktoś poda mi naładowany pistolet.
Nie zawaham się go użyć. 
Póki co walczę.
Z niesprawiedliwością, obojętnością, złem wyglądającym z każdego kąta.
Coraz mniej boli.
Przegranym ten który się poddaje.






13 komentarzy:

  1. Jeśli to tylko możliwe, nie napelniaj serca nienawiścią, bo ona niszczy głównie Ciebie. Może da się ją wyprzeć przez koncentrację na miłości, o ktorej piszesz? Kochane pukle na pewno właśnie to zapamiętają. Oby trudne sprawy szybko się wyprostowaly... Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesiu, to niemożliwe.
      Trudno obejść nienawiść, gdy nerwy sięgają zenitu. Dodatkowo uczucie zawodu, bezsilność, ... i szczękościsk pojawia się sam nieproszony.
      A jak się na takim dopingu jeździ na ścierze...! Ostatnio okna myję średnio raz w tygodniu.
      Dziękuję Tesiu :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
    2. Nie wiem jak to się dzieję, ale koło czterdziestki opadają znacznie gwałtowne, negatywne emocje. Jeśli w danej chwili nie będziesz miała się czym pocieszyć, pomyśl chociaż: "Byle jakoś do czterdziestki" ;-). Ściskam :-).

      Usuń
    3. Chyba coś w tym jest ... Podoba mi się taka perspektywa.
      Niechby! :)
      Byle do czterdziestki zatem! ;)
      Wielkiego niedźwiedzia posyłam :) Ścisk ścisk! :))

      Usuń
  2. ściskam mocno!!! nie poddawaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, że pancerzyk rośnie z dnia na dzień. Ale istnieją ludzie, którzy przywracają wiarę w całą ludzkość. I warto dla tych kilku osób się otworzyć. Z resztą po wielu doświadczeniach mam przyjaciół, których mogę wyliczyć na palcach jednej ręki, ale nadal uważam że trzeba podejmować ryzyko dla prawdziwej miłości i przyjaźnie. Ryzyko jak wiadomo ogromne, ale nie można żyć asekuracyjnie...

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjąć ryzyko dla prawdziwej miłości ... byłoby idealnie.
      Niestety na mojej drodze stoi masa utrudnień.
      Ale wiem już że nie da się żyć asekuracyjnie, ustępować komuś tylko po to by mieć "święty spokój", tracąc własne ja, gubiąc radość i marzenia. I już sama ta wiedza napawa mnie spokojem. Rok temu byłam na zupełnie innym życia zakręcie. Pogubiłam się. Powolutku wracam na właściwy kurs.

      Uściski posyłam :)

      Usuń
    2. We mnie zmiany zachodzą ostatnio bardzo szybko, może dlatego że szkoda mi życia ;).
      Poradzisz sobie. Człowiek na prawdę wiele potrafi...;)

      Usuń
    3. W "szkoda mi życia" ujęłaś wszystko co najistotniejsze. To tu ukryty jest klucz do mojej tragikomicznej sytuacji.
      W takich chwilach nie pozostaje nic innego jak tylko wstać, otrzepać się i dalej robić swoje. I niech cel uświęca środki ale i łagodzi wyboiste przeszkody! :)

      Usuń
  4. O czym czytałam Ci mamo?
    O miłości...
    Love... tak brzmiało słowo Alice. Pamiętasz? I te jej łzy...

    Głowa w chmury kochana, te piękniutkie, białe i puszyste :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne zakończenie.
      Ulubiony fragment. Jeśli w ogóle można go takim nazwać.
      Kosztował mnie wiele ...
      Wychwyciłam go każdym najmniejszym nerwem i odebrałam bardzo osobiście. Na moment zabrakło mi tchu. Gdyby nie to, że nie byłam w kinie jedynym widzem, najpewniej (najchętniej) wybuchnęłabym spazmatycznym płaczem.
      Bo chyba wciąż naiwnie i trochę wbrew sobie wypatruję podobnego happy endu we własnej relacji matka-córka.

      W chmury :))
      :*

      Usuń
  5. Całuj ukochane pukle, tul do serca, a słone strużki szybko wyschną. I z serca życzę Ci spełnienia owej klarownej misji :"Przeżyć życie po swojemu". I ten niezwykły fragment: "Wymazuję zło czułością jak ołówek najlepszą gumką" - tego się trzymaj. Pozdrawiam najmocniej.

    OdpowiedzUsuń