23 sierpnia 2013

Pandemonium

To nie tak, że opuściła mnie wena. To nie tak, że dopadł mnie leń. To po prostu nowa rzeczywistość, w której bezskutecznie próbuję się odnaleźć. I jakkolwiek bardzo nie pragnęłabym zapanować nad moim obecnym życiem, tak na chwilę obecną ... nie ogarniam. Po prostu wymiękam i milion razy dziennie bezgłośnie krzyczę aż do zdarcia gardła. Mój niemy krzyk jest wynikiem bezsilności. A gorszy od fizycznej niemocy, permanentnego przemęczenia i braku optymizmu, jest chaos w głowie. Milion myśli na sekundę bezustannie bombardujących mój pozorny spokój ...




I zajadam te moje smutki, dylematy i złości w towarzystwie wciąż nieopanowanej przestrzeni życiowej, i zastanawiam się czy to już depresja ;) , czy może tylko dość specyficzna forma buntu przeciwko całemu złu, które wciąż skądś wyłazi i depcze mi po piętach. Choć nie jest chyba jeszcze ze mną tak źle :))) , bo dostrzegam promienie słońca i wciąż potrafię marzyć ^^
 

18 komentarzy:

  1. Oj nie jest...:) Super babka z pełną głową pomysłów, aspiracji... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przy tym mistrzyni życiowej asekuracji ... Niestety :) Dziękuję :*

      Usuń
  2. Kamilko, znam to uczucie. Niemy krzyk powoduje okropny ból gardła, taki ucisk nie do opanowania, nie do złagodzenia.
    Opanujesz wszystko, tylko że cholera powoli...
    Moja Ty kochana marzycielko :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dość tej cholernej guli w gardle. Jest strach. Jest niedobrze ...
      I faktycznie cholera powoli ... Za wolno ... A ja jestem z tych co to chcieli by już, zaraz!
      :***

      Usuń
    2. Podaję Tobie moją dłoń :) Tez chcę już, teraz... :***

      Usuń
  3. Oby nie depresja, bo to straszliwie wyniszczającą choroba, która zmienia życie w niekończące się cierpienie.

    Kamila, trzymam kciuki, żeby to był tylko przejściowy spadek formy, który szybko minie.

    Serdecznie Cię pozdrawiam
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to właśnie stan przejściowy. Choć niestety nie widać tego po moich postach ... , to jestem typowym lekkoduchem ... Czasami wydaje mi się, że nie traktuję życia serio, że wciąż nie dorosłam, że jestem takim dużym dzieckiem ...
      Niewiele potrafi mnie złamać i zazwyczaj bardzo szybko wylizuję rany. Tylko że tym razem nagromadziło się sporo tych ran, które na dodatek wciąż jątrzą się ...
      Dziękuję Ci bardzo i również trzymam kciuki. Za nas obie.
      Czekając aż nastanie spokój,
      pozdrawiam bardzo serdecznie
      :)

      Usuń
  4. Będzie dobrze! Ja tego roku zupełnie nie ogarniam więc czekam z nadzieją, że w następnym wszystko jakoś się ułoży... Trzymam kciuki za nas obie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tylko Ty jedna wiesz jak bardzo czekam na zakończenie tego feralnego roku ...
      Jak nigdy (!), już snuję plany na tegoroczny Sylwester ;) I już teraz wiem, że nie spędzę go w domu, ani w ciepłych papciach! O nie! Tak parszywe miesiące trzeba odpowiednio pożegnać, odciąć się od nich raz na zawsze.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Koniecznie, jaki Sylwester i Nowy Rok taki cały rok. Nie jestem przesądna ale w tym roku sprawdza mi się to dokładnie. Dlatego tegorocznego Sylwestra tez mam zamiar spędzić tak, żeby nie "popsuł" mi następnych miesięcy ;-) Oby nam się udało!!!

      Usuń
    3. Oglądając się za siebie muszę stwierdzić, że coś w tym jest ... Chyba najwyższy czas wziąć sobie do serca co niektóre ludowe porzekadła ;) Nie zaszkodzi spróbować :)

      Usuń
  5. skup się na tym słońcu i marzeniach, one nie pozwolą Cię wciągnąć w czarną dziurę. dużo siły i radości życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się ... Raz bardziej, raz mniej ... ;) Są nerwy, są gorzkie łzy, ale jest też nadzieja i marzenia, wciąż te same ... Nie poddaję się :)
      Dziękuję :)
      Wszystkiego dobrego dla Ciebie :)

      Usuń
  6. Wierze,że to tylko przejściowe i życzę abyś szybko z tego wyszła Kamilko!

    OdpowiedzUsuń
  7. i to ostatnie zdanie jest najważniejsze! :-)

    OdpowiedzUsuń