24 maja 2015

Monstrualny żart


Leniwa pobudka w pokoju zalanym słońcem.
Niedzielne polegiwanie w pomniejszonym składzie.
Młodsza na nocowaniu u Górkowej kuzynki (tej od prątkowania).
Starsza marudząca, domagająca się nowych Simsów, na matkę działająca jak płachta na byka.
Kościelne dźwięki wpływające przez szeroko otwarte okno.
Zapowiedź mszy za pewną duszę i najpewniej moment zatrważającej ciszy wśród kościelnych bywalców. 
Powodem stop klatki nagła i bezsensowna śmierć 35-letniego M.
Mniejsze Miasto na moment zamarło.
Nie może otrząsnąć się  z takiej tragedii.
Wciąż mam go przed oczami. 
Zawsze wesołego, ze śmiejącymi się oczami i
 z serdecznym "cześć" na ustach.
Wczoraj jego pogrzeb, dziś komunia święta jego synka.

To mogło być serce każdego z nas.
Mogło postanowić przestać bić.
Wypiąć się na tlen krążący w żyłach.
Nie chcieć dłużej walczyć.
W tym wszystkim moje zastanie. 
Poczucie bezsensu.
Nietęgie myśli.
Ponoć Bóg nigdy nie mruga.
Ja mam własną teorię.
Zasłyszaną kiedyś w jakimś filmie.
Myśl, która wraca do mnie jak bumerang. 

"Nie masz czasem wrażenia, że jesteśmy bohaterami czyjegoś monstrualnego żartu ...?"

Życie bywa krnąbrne i mało zabawne, a świat brutalny.
Cieszmy się z każdej najkrótszej danej nam chwili ... 
Choćby nie było nam wcale do śmiechu szanujmy ją.
Małe chwile składają się na cały życia zarys.
Od nas jedynie zależy co przebiegnie nam przed oczami w godzinę śmierci naszej.
Co zostanie w pamięci tych, którzy zostaną ...
Jak ten chłodny zefirek smyrgający wystające spod kołdry stopy sztuk 6. 
Mucha bzycząca tuż nad zimnym tostem.
Gorąca kawa.
Muzyka.
Czyjś wyraz twarzy.
Czy czyjeś fochy. 
W obliczu tragedii wszystko błogosławieństwem się staje.





3 komentarze:

  1. też byłam w szoku, jedna z moich szkolnych sympatii...

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety takie tragedie są straszne...pozwalają nam dostrzec jak cenne i kruche jest ludzie życie...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Całą historię podkreśliłaś jeszcze "Wojenką". Wielka refleksja.

    OdpowiedzUsuń