Ponad STO uwag do rządowego podręcznika!!!! ŻE nie traktuje dzieci serio - to główny zarzut.
Pokusiłam się o przejrzenie podręcznika na stronie MEN-u i nie sposób nie zgodzić się z GW.
Jestem matką trzecioklasistki. Matką która na świeżo może ocenić poziom obecnych książek do nauczania początkowego. Jestem też matką sześciolatki, która od września ma obowiązek pójścia do szkoły. Doskonale więc orientuję się co dziecko w tym wieku już potrafi, czego wiedzieć nie musi, a co wiedzieć powinno. Bazując na tej wiedzy mogę stwierdzić tylko jedno - podręcznik proponowany przez rząd jest naprawdę słaby ...
Przede wszystkim ma znacząco zaniżony poziom nauczania (!) oraz jest po prostu ... brzydki (z koszmarną grafiką), przez co wedle mojej matczynej wiedzy również nieinteresujący dla dziecka.
Uwstecznianie dziecka, robienie z niego nierozumnej istoty, przedstawianie zakłamanego (niepotrzebnie uproszczonego) obrazu otaczającego go świata, a przede wszystkim, co za tym idzie zniechęcenie do dalszego go poznawania (!) - oto podstawowe "zalety" proponowanego elementarza.
A już takie drobne niuanse jak choćby "Tola ma tablet." rozłożyły mnie na łopatki. To już nie wystarczy stare poczciwe "Ala ma kota. Kot ma Alę."????
Już teraz łatwo można się domyślić do czego doprowadzi owa podręcznikowa rewolucja ... Nauka będzie polegać na ogromnej pracy rodzica z dzieckiem w domu(!). W przeciwnym wypadku - dno i beczka mułu.
Pewnie że znajdę czas na pracę z moim dzieckiem w i tak napiętym harmonogramie dnia, pewnie że to odbędzie się kosztem relaksu i wspólnej zabawy, której przecież dziecko w tym wieku jeszcze bardzo potrzebuje, pewnie że będzie to miało wymierne skutki ... Tylko kosztem czego!
Osobiście podołam. Nie mam innego wyjścia. Tylko w ten sposób mogę pomóc własnemu dziecku odnaleźć się w tym przedwczesnym starcie. Bo jeśli nie ja, to KTO??? Odnoszę wrażenie, że nikomu prócz rodziców tych dzieci nie zależy na powodzeniu "przedsięwzięcia".
Świetnie jeśli trafimy na mądrego nauczyciela, który podejmie tę nierówną walkę, nie podda się bezmyślnie systemowi i zwyczajnie będzie mu się CHCIAŁO pracować z dzieciakami.
Pytanie, co z tymi maluchami, które nie będą miały tyle szczęścia, z którymi dodatkowo nie będzie miał kto pracować w domu ... ?
To szkoły zadaniem jest szeroko pojęta EDUKACJA! Zdaje się, że co niektórym należałoby o tym przypomnieć...
To co inne kraje wdrażały w życie przez długie lata, my chcemy mieć od zaraz.
Do czego doprowadzi bezpodstawne samozadowolenie Ministerstwa Edukacji ... ???
Mam nadzieję, że sprawa ruszy z kopyta i do podręcznika zostaną wprowadzone niezbędne poprawki. Choć osobiście byłabym za jego kompletnie nową wersją (!). W przeciwnym wypadku to ja już wolę ponieść koszty i zapłacić za wartościową oraz podaną w odpowiedni sposób wiedzę.
To od tego startu w dużej mierze zależeć będzie dalsza pomyślność edukacji naszych pociech. To od niego zależeć będzie czy polubią one szkołę, czy będą chodzić do niej chętnie ciekawe świata i nowej wiedzy, czy raczej z poczucia obowiązku i znudzone.
Kamilo. Wokół tego podręcznika jest tyle szumu bo wydawnictwa poniosą kolosalne straty. Czy na pewno jesteś zadowolona z obecnych podręczników? Czy ktoś zadał sobie trud żeby je aż tak szczegółowo prześwietlić? Czy to coś nowego, że edukacja naszych dzieci koniec końców i tak należy do nas, rodziców?
OdpowiedzUsuńWe wtorek moja pierwszoklasistka robiła zadanie z matematyki (ćwiczenia wydawnictwa Juka). We trójkę próbowaliśmy dociec o co chodzi, co autor pytań miał na myśli. Polecenie było tak zawiłe, że do dziś nie wiemy, czy ona zrobiła to dobrze.
A jakich debilnych wierszyków uczą się nasze dzieci! Zbitki trudnych słów pozbawione rytmu, rymy częstochowskie. A przecież w polskiej literaturze jest tyle pięknych, mądrych wierszy.
O tym podręczniku będzie się pisać źle, bo ktoś stracił kurę znoszącą złote jajo a dziennikarze - nie wozem czy wiesz- dostają grubą kasę za "właściwą" ocenę rzeczywistości.
Podręczniki i tak są głupie i brzydkie, niech przynajmniej będą darmowe a nie tak jak dotychczas - bardzo drogie.
"Nie wiem, czy wiesz", nie "wozem" :)))
UsuńNiestety nie mogę się z Tobą zgodzić.
UsuńTen wpis nie powstał ślepo i bezmyślnie pod wpływem artykułu w GW. Nawet celowo dałam sobie dzień na "ochłonięcie". Niestety nic to nie dało :/ Przejrzałam całość "gotowego"(?) już podręcznika. Zapoznałam się również z wszystkimi komentarzami pod artykułem w Sieci. Doskonale zdaję sobie sprawę z całego szumu medialnego, z nagonki na autorów tekstu i z tego, co to wszystko znaczy dla wydawnictw, które do tej pory zbijały niezłą kasę na aktualnych podręcznikach.
Odpowiadając na Twoje pytanie -- nie, nie jestem zadowolona z podręczników obecnie dostępnych na rynku. Są koszmarne i napisane z błędami (to o czym piszesz Ty). Z WYJĄTKIEM jednego podręcznika (!). Nie chciałam nikomu robić reklamy, ale jeżeli padła już tutaj nazwa według mnie jednego z gorszych podręczników jakie miałam "przyjemność" poznać (Juka), to pozwolę sobie ukłonić się nisko przed wydawnictwem Nowa Era, które to prezentuje naprawdę wysoki poziom. Przez całe trzy lata nauki Starszej nie natrafiłam na żaden błąd, czy to w zadaniach, czy tekstach. Poziom dydaktyczny dostosowany jest do wieku dziecka w taki sposób by go nie uwsteczniać, a rozwijać i to z sukcesem. Żadnych durnych wierszyków. Świetne pomysły na prace manualne. I co dla mnie również bardzo ważne to wszystko pięknie wydane w przyjemnej dla oka szacie graficznej.
Być może przesadzam ... Podejrzewam, że dla większości rodziców nieistotne jest na jakiej książce dziecko pracuje. Jednak dla mnie to ważny wybór. Na tyle ważny, że to książkami na jakich bazuje szkoła, kierowałam się wybierając szkołę dla Starszej.
I nie chciałabym by moje dziecko zdobywało wiedzę z brzydkich i głupich podręczników! Choćby darmowych!
I niech płacą dziennikarzom za sponsorowane artykuły. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, kiedy nie mijają się one z prawdą.
Jeszcze jedno. Dobrze, że tak skrupulatnie jak to nazwałaś PRZEŚWIETLONO rządowy podręcznik. Strasznie mnie to cieszy. Jest szansa, że Ktoś Coś Z Tym Jeszcze Zrobi.
UsuńA co do wkładu rodzica w proces nauczania dziecka, to upierałabym się jednak, że to szkoła powinna być od przekazywania wiedzy, a rodzić do jej uzupełniania i poszerzania. Godząc się na słabe podręczniki nie zmienimy tej sytuacji na lepszą.
Pozdrawiam Jarecką majowo!
Wiem, jak dla małego dziecka rozpoczynającego naukę szkolną ważna jest chwila zakupu pakietu do uczenia się, cieszy się z niego, ogląda, nie może doczekać kiedy zacznie się z niego uczyć. A teraz dzieci dostaną darmowy podręcznik, który będzie należał do szkoły. W zależności jak szkoła sobie wymyśli, to albo codziennie będzie musiał być zwracany do biblioteki, albo przechowywany w klasie, tylko w najlepszym wypadku pozwoli się dzieciom zabierać go do domu. Jak będzie zostawał w szkole- to dzieci będą uczyć się czytać z komputera, z pobranego podręcznika ze strony MEN. Jak będzie brany do domu, to wiemy jak niektórzy szanują książki, w następnym roku dostanie podręcznik inny pierwszak- poplamiony, śmierdzący fajkami, popisany. Już pewnie nie będzie tak chętnie czekało na rozpoczęcie edukacji. Ministerstwo przeznaczyło 50zł na rok na druk lub kserowanie kart pracy, te do podręcznika będzie można pobrać ze strony, już to widzę sześcioletnie dzieci z pojedyńczymi, czarno-białymi kartami pracy. Cofamy się. Po tym jak u nas w każdej klasie jest tablica multimedialna, interaktywne podręczniki, gry edukacyjne dołączone do pakietów, teraz będzie podręcznik, tablica+kreda. Ale nie jest tak źle, nauczyciel nie musi wybrać podręcznika rządowego. Może wybrać każdy inny pakiet (wydawnictwa już przygotowują okrojone pakiety, aby zmieścić się w cenie przeznaczonej przez rząd). Musi swoją decyzję przedstawić UM i ten powinien zakupić wybrany pakiet albo oddać rodzicom pieniądze na podstawie załączonej faktury. Nie wszyscy nauczyciele o tym wiedzą, ale warto walczyć. Bo tak do końca nie wiadomo kiedy ukażą się wszystkie części rządowego podręcznika, nie wiadomo jak ma on wyglądać w przyszłych latach, więc lepiej wybrać coś co sprawdziło się.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale musiałam sprawdzić powyższe wieści u źródła. Jak widać zajęło mi to sporo czasu ;) A przez cały ten czas ziarenko nadziei kiełkowało we mnie i dodawało otuchy :)
UsuńZ linii frontu dobiegły mnie podobne słuchy.
Faktycznie jest szansa, że Młodsza nigdy nie zobaczy na oczy osławionego podręcznika.
Od dyrektora naszej szkoły dowiedziałam się między innymi, ze odwiedził ich już przedstawiciel mojego ulubionego wydawnictwa, z bardzo korzystną ofertą (!).
Choć nie ukrywam, że odetchnę z ulgą dopiero we wrześniu (a przynajmniej mam taką nadzieję). Jednak nie mniej jestem dużo spokojniejsza. Myślę, że wszystko jest na dobrej drodze. Patrzę z nadzieją w stronę tegorocznej jesieni ... :)
Dziękuję za pomocny komentarz,
pozdrawiam serdecznie.