9 lipca odszedł z tego świata Ktoś dla mnie bardzo ważny :(((
Choć sama prosiłam Boga by już zabrał ją do siebie, by nie cierpiała ani minuty dłużej ... , to jednak łzy płyną strużkami po policzkach, gdy tylko pomyślę, że już nigdy więcej jej nie odwiedzę, nie przytulę, już nigdy nie poczuję ciepła bijącego od niej, nie wtulę się w ten zapamiętany z dzieciństwa zapach, od lat wciąż ten sam ... , że już nigdy się do mnie nie uśmiechnie i nie powie do mnie "moja kochana Kamilka", nie spyta co u Nas ... ^^
I nigdy nie zapomnę naszego ostatniego pożegnania ... Powiedziała wtedy, żebym o niej pamiętała ... Choć zamierzałam jeszcze zdążyć ją odwiedzić, to Ona musiała czuć, że to nasz ostatni raz ...
Nigdy o Tobie nie zapomnę. NIGDY.
Bo moich cudownych wspomnień nie zabierze mi nikt.
Ukochana babcia ...
Bo moich cudownych wspomnień nie zabierze mi nikt.
Ukochana babcia ...
Dziś razem z nami żegnało ją całe niebo. Przez całą mszę żałobną świeciło słońce, a zaraz po naszym wyjściu z kościoła, niebo zasnuły chmury, zaczęło kropić, z każdą minutą deszcz szalał coraz bardziej i padał już aż do końca ceremonii ... Uspokoił się wraz z rozejściem się żałobników ...
W takich momentach zawsze zarzucamy sobie, że za rzadko Kogoś odwiedzaliśmy, że zbyt mało z nim rozmawialiśmy, że nie byliśmy z tym Kimś wystarczająco blisko ... Jak to jest, że tylko w takich chwilach przypominamy sobie wiersz ks.Twardowskiego ... i obiecujemy sobie przewartościowanie spraw, a jednak po krótkim czasie na nowo pogrążamy się w zbytnim dążeniu ku sprawom przyziemnym, które przemijają wraz ze śmiercią, znów nie znajdujemy czasu dla bliskich, znów stajemy się trybikami samonapędzającej się machiny i zapominamy, że nic nie jest wieczne ... ?
Spieszmy się kochać ludzi ...
W takich momentach zawsze zarzucamy sobie, że za rzadko Kogoś odwiedzaliśmy, że zbyt mało z nim rozmawialiśmy, że nie byliśmy z tym Kimś wystarczająco blisko ... Jak to jest, że tylko w takich chwilach przypominamy sobie wiersz ks.Twardowskiego ... i obiecujemy sobie przewartościowanie spraw, a jednak po krótkim czasie na nowo pogrążamy się w zbytnim dążeniu ku sprawom przyziemnym, które przemijają wraz ze śmiercią, znów nie znajdujemy czasu dla bliskich, znów stajemy się trybikami samonapędzającej się machiny i zapominamy, że nic nie jest wieczne ... ?
Spieszmy się kochać ludzi ...
Bardzo mi przykro..
OdpowiedzUsuńZnam ten smutek, moja najukochańsza babcia odeszła w chorobie. Alzheimer.
Ostatnie jej lata w zapomnieniu;(
Trudno mi przyglądać się temu wszystkiemu co się z nią działo, ostatnie jej uściski to jak pożegnanie. Moją roczną wówczas Emilkę miała na kolanach śpiewając jej kołysanki i mówiąc do niej Ola, myślała że to ja...
Popłakałam się..
Ja nie zdążyłam się pożegnać z moją babcią... Wspominam ją bardzo miło.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ;( :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mi przypomniałaś o czymś tak bardzo ważnym.
OdpowiedzUsuńNie mam już Dziadków... wiem jak się czujesz. Przytulam :*
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie:(
OdpowiedzUsuńWszystko można sobie z czasem wytłumaczyć i lekko się otrząsnąć, ale jedno pozostaje-tęsknota. Niemożność porozmawiania, uśmiechu...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi..trzymaj się.
OdpowiedzUsuńMoja Babcia ma 88 lat. Gdy na nią patrzę, taką malutką, pomarszczoną, ale wciąż (mimo wieku) aktywną - wydaje mi się, że będzie żyć wiecznie...
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
przykro mi...tule mocno :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję... Ale pamiętaj, że tak naprawdę z tymi, co odeszli, dzieli nas tylko czas... Ściskam Cię mocno w te smutne dni!!!
OdpowiedzUsuńKamilo... znam te ból. We mnie jeszcze te uczucia nie ostygły... Babcia odeszła w marcu. Mieszkała z Nami, ale fakt, że niedoczekana mojego ślubu boli najbardziej. To ja zawsze byłam ukochaną wnuczką - mnie wychowywała, bo mama po gdy miałam pół roku musiała wrócić do pracy. Choć od kilku lat chorowała i była już nieświadoma to jednak bardzo chciałam i potrzebowałam jej obecności w tym dniu...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. Przykro mi.
Szczere kondolencje z powodu śmierci Babci. Co do pytania "Jak to jest .... " to ja ze swojego doświadczenia wiem, iż spowodowane jest to pogonią za czymś co w tym kraju nazywa się życiem. W zasadzie to szczerą chęcią dogonienia tego życia. Nie mamy czasu dla siebie, dla dzieci, to i dla innych których kochamy gdzieś obok nas, też nam go brakuje. Dopiero coś tak ostatecznego jak śmierć uzmysławia nam, że przegapiliśmy w swoim "szczurzym biegu" to co istotne, ważne. Przez ten szaleńczy pościg by choć przez chwilę żyć przyzwoicie i spokojnie, gubimy wartości istotne - bliskość drugiej osoby. Przez lata mieszkałam w Nowej Zelandii, tam też poznałam swojego męża - polaka. Do dziś nie wiem jak to jest, że mieszkając TAM, mieliśmy dla siebie czas, czas dla dzieci, bliskich, przyjaciół. W Polsce nawet z mężem mijamy się w drzwiach, dzieci wychowują dziadkowie a rodzinne zjazdy są np. przy okazji pogrzebów. Uważam, wiem - to dlatego nie dotrzymujemy słowa gdy mówimy do zobaczenia.... niebawem przyjadę itp. Tutaj od życia ważniejsze są pieniądze... Zrobiliśmy wartość z durnych papierków. Najgorsze chyba jednak jest to, że w swych egoistycznych postępowaniach wielu uważa, że tak być powinno. Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu śmierci bliskiej Tobie osoby. Mocno ściskam. Pozdrawiam, Czytelniczka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze :*
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno!
Bardzo mi przykro,ze straciłas bliską osobę :( Niech Jej w Niebie dobrze będzie [*]
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Kamilko. Szczere kondolencje.
OdpowiedzUsuńTak bardzo się boję tego dnia...
[*]
Bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie stracić mojego Dziadziusia... Mam 26 lat, ale mówię do Niego tylko i wyłącznie "Dziadzio".
Przykro mi:{ Jednak niestety tak to życie nam stworzono, że są narodziny i odejścia:( Jakkolwiek smutek pozostaje...
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny :*
Usuń