Jeden dzień goni drugi.
Depczą sobie po piętach.
Każdy kolejny bardziej pakowny od poprzedniego, rozciąga się jak guma, zadziwia, że tyle w sobie pomieści.
Tyle już za nami. Tworzenie kalendarza adwentowego i kilka najulubieńszych zadań prosto z niego, wiele radości i uśmiechów z nich płynących, Mikołajki, pierwsze okrągłe urodzinki Starszej, Jarmark Bożonarodzeniowy, adwentowe lektury, dzisiejsza wyprawa po choinkę ...
A mimo to tyle wciąż przed nami ... Również zaległości.
Wyścig z czasem. Bo jest tyle rzeczy, które CHCE się zrobić właśnie teraz.
Aż żal tych, na które nie starczy w tłokach pary.
Naszą kalendarzową inspiracją ...
Nie czuję jeszcze świąt. Też pędzę. Zaległe "robótki", zadania i zlecenia mnożą się, zamiast ubywać. Czy zdążymy?
OdpowiedzUsuńAle to magiczny czas....az, zal ze nie da sie na ten czas zwolnic choć odrobinę pędzących zegarów...
OdpowiedzUsuńJa w tym roku z wieloma rzeczami odpuszczam ( porządki , wypieki itp.) Czuje się fizycznie wybrakowana przy moich dwóch małych elfach. Bardzo jednak zależy mi, by magiczny czas w nich jak najdłużej podtrzymać.
OdpowiedzUsuńpiękna zmiana graficzna bloga!
OdpowiedzUsuńczas pędzi ale zdążymy :)
O, jak ładnie, spokojnie i delikatnie.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku mam wielką potrzebę otaczać się świątecznymi gadżetami, by poczuć te święta wcześniej, bo w świąteczne dni nie będzie mnie w domu, z bliskimi. Będę od 8 do 20 w pracy, patrząc jak inni spożywają świąteczne kolacje.
damy radę :)
OdpowiedzUsuńa kalendarz bardzo pomysłowy...