"Chemia" muzyką wciąż brzmi w głowie.
Odsianymi z miałkości dialogu obrazami pod zamkniętymi powiekami przebiega.
Kadrami wymownymi myśli oblepia.
Odsianymi z miałkości dialogu obrazami pod zamkniętymi powiekami przebiega.
Kadrami wymownymi myśli oblepia.
chcę go obejrzeć!
OdpowiedzUsuńzajrzysz w moje nowe progi? onawmeskimswiecie.blogspot.com zaprasza
Muzyka była niezwykła... Popłakałam się raz, gdy główna bohaterka mówi: Już się nie boję...
OdpowiedzUsuńChemia warta czasu spędzonego w kinie.
Jaki cudny utwór... a film wciąż przede mną. Ważny, zwłaszcza, że reżyserem jest właśnie Bartek Prokopowicz.
OdpowiedzUsuńNie będę w stanie obejrzeć... póki co. Nie mogłam dojść do siebie po przeczytaniu Chustki, więc historia Magdy, choć dobrze mi znana, będzie musiała poczekać.
OdpowiedzUsuńFilm nie opisuje historii Magdy, jest tylko nią inspirowany. I niestety daleko mu do siły rażenia tej pierwszej.
UsuńByć może zbyt wielkie miałam oczekiwania wobec tego filmu, zupełnie inne jego wyobrażenie, a przed oczami wciąż obrazy z książki i dokumentu o Magdzie. I chyba wszystko to wpłynęło na to, że z kina wyszłam lekko zawiedziona. Forma obrazu bardzo ciekawa (zwłaszcza dla młodego widza), ale ja czego innego oczekiwałam ... Właśnie tych wzruszeń, których wbrew wszystkiemu wcale nie było tak dużo. A jeżeli twierdzę tak ja (naprawdę miękka kaczuszka ;) ), to tak musi być.
Możesz śmiało oglądać. Choć nie ma fajerwerków, a płytkość dialogów momentami powala, to jednak warto.
Bo muzyka przepięknie dobrana, a kadry zapierające ... ehhhh...
A "Chustka" najcięższego kalibru, tylko dla dobrze zaprawionych. Lektura obowiązkowa dla wiecznych narzekających, prawda?