31 maja 2015

Weekendowa przyniedzielna sielanka


W tym roku w domu na górce przyspieszono obchody Dnia Dziecka.
Odbyły się mało hucznie.
(Dzień wcześniej bowiem towarzystwo wyeksploatowało się imprezowo i towarzysko. O czym może innym razem.)
O poranku po prostu rozdano dobrze skryte pakunki.
(A ileż to razy Górkową matkę aż świerzbiło by dobyć je z szafy i przyspieszyć jeszcze bardziej moment obdarowania.)
Pewne klocki wciąż rządzą!
Papierowe tomiska nie inaczej!!!
(Muminki lovamy!)
Element zaskoczenia (o przyspieszeniu Bardzo Ważnego Święta bowiem nie poinformowano najbardziej zainteresowanych) zadziałał.
Dziatwa miała radochę i zajęcie, a matka spokój i luz w kuchni.
(Spokoju i ciszy jest ostatnio łasa.)
W międzyczasie złożono bowiem zamówienie na niedzielne śniadanie.
Uwielbianych naleśników wedle życzenia więc nasmażono.
Kakao z pianką podano.
I tu kończy się przyniedzielna sielanka.
Później atmosfera stawała się z minuty na minutę coraz bardziej gęsta.
Odnotowano liczne kłótnie, płacze, humorki nietęgie.
A wszystkie na podniesionych decybelach.
(Bo płuca pojemne to Górkowa dziatwa ma, a i owszem!
Szkoda że nieeksploatowane w milszy dla ucha sposób.)
Aż okno wychodzące na ulicę trza było przymknąć (!), by mylnych podejrzeń sąsiedzkich na siebie nie ściągnąć .
(Co duszność dodatkową na Górkowym pięterku spowodowało.)
Matka raz po raz aż czerwieniała ze złości po całości.
Coś wisiało w powietrzu.
Od jakiegoś czasu mieszkańcy domu na górce odczuwają zauważalny spadek nastroju.
Czynników mających na tenże spadek nijak nie można wyeliminować czy choćby niwelować.
To bowiem jest karalne.
A jednak chęć mordu pojawia się w oku raz po raz.
Złość musiała znaleźć ujście i tym razem.
Szatkowanie jarzynek i w zlewie zamaszysty ruch gąbki uspokoiły matki skołatane nerwy.
Inni radzili sobie jak mogli.
Niech więc nikogo nie dziwią te krzyki, tupoty, czy zgrzyt zębów.
Drzemki popołudniowe chwytające po kolei kolejnych domowników także okazały się cud-lekarstwem na całe zło.
I oto znów nastał błogi spokój.
Nie wiadomo tylko na jak długo.
Weekend wszak znów nie wiadomo kiedy się skończył.
Co już samo w sobie jest niebywałym punktem zapalnym.
Byle do piątku zatem.






Niedzielny kadr








24 maja 2015

Monstrualny żart


Leniwa pobudka w pokoju zalanym słońcem.
Niedzielne polegiwanie w pomniejszonym składzie.
Młodsza na nocowaniu u Górkowej kuzynki (tej od prątkowania).
Starsza marudząca, domagająca się nowych Simsów, na matkę działająca jak płachta na byka.
Kościelne dźwięki wpływające przez szeroko otwarte okno.
Zapowiedź mszy za pewną duszę i najpewniej moment zatrważającej ciszy wśród kościelnych bywalców. 
Powodem stop klatki nagła i bezsensowna śmierć 35-letniego M.
Mniejsze Miasto na moment zamarło.
Nie może otrząsnąć się  z takiej tragedii.
Wciąż mam go przed oczami. 
Zawsze wesołego, ze śmiejącymi się oczami i
 z serdecznym "cześć" na ustach.
Wczoraj jego pogrzeb, dziś komunia święta jego synka.

To mogło być serce każdego z nas.
Mogło postanowić przestać bić.
Wypiąć się na tlen krążący w żyłach.
Nie chcieć dłużej walczyć.
W tym wszystkim moje zastanie. 
Poczucie bezsensu.
Nietęgie myśli.
Ponoć Bóg nigdy nie mruga.
Ja mam własną teorię.
Zasłyszaną kiedyś w jakimś filmie.
Myśl, która wraca do mnie jak bumerang. 

"Nie masz czasem wrażenia, że jesteśmy bohaterami czyjegoś monstrualnego żartu ...?"

Życie bywa krnąbrne i mało zabawne, a świat brutalny.
Cieszmy się z każdej najkrótszej danej nam chwili ... 
Choćby nie było nam wcale do śmiechu szanujmy ją.
Małe chwile składają się na cały życia zarys.
Od nas jedynie zależy co przebiegnie nam przed oczami w godzinę śmierci naszej.
Co zostanie w pamięci tych, którzy zostaną ...
Jak ten chłodny zefirek smyrgający wystające spod kołdry stopy sztuk 6. 
Mucha bzycząca tuż nad zimnym tostem.
Gorąca kawa.
Muzyka.
Czyjś wyraz twarzy.
Czy czyjeś fochy. 
W obliczu tragedii wszystko błogosławieństwem się staje.





6 maja 2015

Listonosz dobrodziej


W dobie internetu i firm kurierskich listonosz nie jest częstym gościem w domu na górce.
Dlatego też każda jego wizyta budzi wielkie emocje domowników.
A już dostać od niego paczkę to prawdziwa gratka!
Dotarła niebywale szybko przesyłka prosto z "Zagramanicy".
Z tej przyczyny dnia pewnego obsiadła tajemniczą kopertę ciekawska dziatwa.
Wygrała bowiem Górkowa matka u  Hugo i Matyldy swój pierwszy give away!!!! Wygrała!!!
A oto co sprzątnęła samej Jareckiej sprzed nosa!
;D










Teraz jeno trza się zabrać do robienia jakich twórczych wynalazków.
Uprzednio odkopać głęboko zakopaną kreatywność.
Wyszło się bowiem z wprawy, oj wyszło ...
I sama dziatwa jakaś taka mniej chętna i twórczo zmurszała ...
Twórczość nasza mocno kuleje.


4 maja 2015